Rząd przygotowuje narzędzie. Felieton Jacka Podsiadły

Lubię, kiedy rząd państwa przyznaje, że jest bytem osobnym od państwa rozumianego jako ogół obywateli.

25.04.2022

Czyta się kilka minut

FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /

Kiedy ustami rzeczników i pełnomocników zapewnia, że rząd się wyżywi albo że nie ma mieszkań dla uchodźców, sam zmuszony jest gnieździć się w skromnych apartamentach i 886 ośrodkach wypoczynkowych i konferencyjnych. Lubię też, kiedy wywołany do tablicy rząd zmuszony jest wydukać, że nie jest przygotowany: a to do pandemii, a to do kryzysu uchodźczego…

Nie lubię natomiast, kiedy rząd rozmywa odpowiedzialność i zaciera ślady własnej nieudolności. Ogromna różnica w skuteczności działania organizacji, z grubsza biorąc, rządowych i tych, które w swej nazwie mają przymiotnik „pozarządowe”, widzialna była gołym okiem dla każdego, kto nie przespał rosyjskiej napaści na Ukrainę. Jakby trzymanie się z daleka od rządu samo w sobie gwarantowało powodzenie wszelkich przedsięwzięć. Powołany przez rząd pełnomocnik ds. ukraińskich uchodźców Paweł Szefernaker podczas pierwszej swej konferencji wyraził jednakowoż opinię, jakoby na początku wojny rząd zdał egzamin celująco: „To przede wszystkim działania służb mundurowych, m.in. WOT, Policji czy Straży Pożarnej i Granicznej” itd. Znamienne, że kiedy organizacje pozarządowe i prywatni ludzie wyliczają, ilu Ukraińcom pomogli, ile zebrali towaru i ile transportów wysłali na Ukrainę, rząd „podejmuje działania”, „w płynny sposób kontynuuje” te działania, „podejmuje kolejne inicjatywy”, „przygotowuje narzędzie” i „dostosowuje prawo” (wszystkie te knoty wyjąłem z ust rzecznika i pełnomocnika rządu).

Sporo czasu spędziłem w okolicy granicy po 24 lutego i byłem świadkiem „działań służb mundurowych”. Żołnierzy WOT w ogóle nie widziałem, ale oni mają takie mundurki maskujące, że zlewają się z otoczeniem, więc może dlatego. Straż pożarną widywałem w pogotowiu, ale nigdy w akcji, na ogół chłopaki wyglądali, jakby na coś czekali, może aż zacznie się palić. Policja, trzeba to przyznać, stała i poza tym, że oślepiała kogutami, to w ogóle nie przeszkadzała. Stała zarówno przed przejściem granicznym, gdzie udzielała twierdzących odpowiedzi na pytanie „Na Ukrainę prosto?”, jak i w ośrodkach dla uchodźców, gdzie na ogół stała przed wejściem i lubiła pogadać, co już należy uznać za sukces. Ponadto policja drogowa anulowała mi mandat za przekroczenie prędkości, kiedy się dowiedziała, że jadę na Ukrainę, co odebrałem jako wyraz uznania dla osoby nieumundurowanej podejmującej działania, których służby mundurowe nie podjęły. Przy działaniach straży granicznej warto się zatrzymać, bo świetnie się ona nadaje na model pokazujący, jak i dlaczego państwo w sytuacjach, w których mogłoby się do czegoś przydać, nie działa.

Cały aparat państwowy i wszystkie jego „narzędzia” mozolnie się doskonali do działań wymierzonych przeciw człowiekowi. Straż graniczna uczona przez lata, jak utrudniać i opóźniać przekroczenie granicy, w ogóle nie jest nauczona, jak można tę czynność ułatwić. Do odkrycia przez polską straż graniczną możliwości wbijania pieczątek osobom siedzącym w samochodach doszło na moich oczach w drugim tygodniu wojny. Niestety, wynalazek ten, choć świetnie funkcjonował, zaraz potem zarzucono.

Wszyscy widzimy, z jakim trudem rząd uczy się korzystać z nowoczesnych narzędzi elektronicznych, tych wszystkich „systemów informatycznych”, o których ma pojęcie seniora świeżo po nieudanym kursie. Kiedy już rząd opanuje umiejętność obsługi jednym palcem tych narzędzi, wykorzystuje je do inwigilacji i ograniczania wolności obywateli (o, niezapomniana aplikacjo Kwarantanna Domowa!). Jak te narzędzia przestawić w tryb pomagania obywatelom, rząd nie wie, tym bardziej że te nowoczesne aplikacje w ogóle nie posiadają widzialnej wajchy. Poza nieutrudnianiem mi podróży niczego tak nie potrzebowałem od państwa na początku wojny, jak zaplecza logistycznego. Tysiące Ukrainek z dziećmi wzywały pomocy z zatłoczonych dworców w zakorkowanych miastach. Setki Polaków próbowały do nich dotrzeć i wywieźć do Polski. Siłą rzeczy próby skomunikowania jednych z drugimi podjęły się kanały Telegramu i Face- booka zajmujące się dotąd komercyjnym transportem z Ukrainy do Polski. Ilu nieporozumień by się uniknęło, ile mniej by było płaczu dzieci, ile czasu i benzyny by się zaoszczędziło, gdyby nie amatorzy-wolontariusze, ale zespół profesjonalistów urządził sobie hackathon i szybko stworzył system wymiany informacji między jednymi i drugimi, tego już nikt nie wyliczy.

Po miesiącu wojny z dworców kolejowych zaczęto wypraszać wolontariuszy, ponieważ po odwaleniu przez nich czarnej roboty koleje państwowe zaczęły się bać chaosu, a nawet zagrożenia terrorystycznego. Z czasem, kiedy rząd opanuje trudną sztukę apdejtowania mieczy na lemiesze, cała pomoc dla Ukrainy ujęta zostanie w organizacyjne karby, dokona się relokacji zgodnie z harmonogramem, wszyscy uchodźcy zostaną ponumerowani i sytuacja się unormuje. Ostatnio ciągle wraca do mnie taki flashback, że jakiś ważny urzędnik na stanowisku z komputerem służbowym pomyli backslash z push-backiem, system padnie, świat nam się zawali i znów wszystko będzie zależeć od ludzkich odruchów. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18-19/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Rząd przygotowuje narzędzie