Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To tyleż dla niego wygodne, co nieprawdziwe. Nigdy tego publicznie nie przyzna, ale jego kłopot nazywa się Jarosław Kaczyński.
Śledząc publiczne wypowiedzi polityków obozu władzy można byłoby tak zrekonstruować nastroje: prezydent przedstawił projekty ustaw sądowych, które po korektach są do przyjęcia dla Kaczyńskiego. To dowodzi, że relacje Dudy z prezesem nie są problemem. Problemem jest Ziobro – to on napisał poprzednie projekty, które Duda musiał zawetować, by chronić PiS przed katastrofą, czego sam PiS dotąd nie rozumie. Gdy tak chronił, to sobie przypomniał, że to przecież Ziobro po przegranych wyborach w 2011 r. dokonał w PiS rozłamu. Wniosek? To relacje Dudy z Ziobrą są problemem, a to tak, jakby problemu nie było. – Nie chcę zajmować się sporami pokoleniowymi między 40-latkami – wysyła obu panów do piaskownicy Kaczyński.
Prawda jest jednak dla obozu władzy bardziej bolesna: w relacji Dudy z Kaczyńskim zaczyna brakować zaufania. Oto Duda – wierzy prezes – jest winien tego, że przed Pałacem Prezydenckim nie stanął pomnik Lecha Kaczyńskiego, zaś tablica smoleńska jest zbyt mała. W dodatku prezydent nie chce wpadać do centrali PiS na herbatkę do prezesa. Brak ufności działa w dwie strony. Gdy podczas ostatniego spotkania lider PiS zaproponował prezydentowi poprawki do sądowych projektów, ten zażądał ich na piśmie. Nie chciał się zgodzić na ustępstwa w ciemno.
Król Kaczyński – takie określenie padło z ust Patryka Jakiego – jednoznacznie staje nie tylko po stronie Ziobry, ale i Antoniego Macierewicza, z którym prezydent drze koty. Na cenzurowanym są wszyscy, którzy wspierają prezydenta, choćby wicepremier Jarosław Gowin. Naciski na Dudę w sprawie sądów są potężne. Od tego, co zrobi prezydent, zależeć będzie nie tylko sytuacja w obozie władzy, ale kształt polskiej sceny politycznej przez co najmniej dwa lata, do wyborów parlamentarnych. ©