Rozmowa z synem

"Czy - pyta mój syn, lat cztery - czy Śpiąca Królewna także ma swój mur? Czy w Berlinie za murem stoi zamek? Dlaczego u nas na murze nie kwitną róże, jak w tamtej bajce na zamku księżniczki? Czy mur ma kolce? Dlaczego w innych miastach nie ma takich granic jak u nas? W jakim języku mówią ci żołnierze? Czy oni są ludźmi, czy może takimi, no, rycerzami? A pomożesz mi zbudować z klocków takie miasto, które będę mógł potem zburzyć? Fajne, to wygląda jak taki stary zamek. O, a teraz uwolnię Śpiącą Królewnę. Ten książę, o tutaj, to jest żołnierz i on całuje piękne dziecko z armaty. Zburzę ten mur, zburzę go, całkiem zburzę. Tylko skąd wezmę taki duży młotek? Tato?".

06.05.2007

Czyta się kilka minut

Granica, ciągle i na nowo granica. Emanuje z niej jakiś tajemny magnetyzm. Coś pociągającego, niezależnie od jej charakteru politycznego czy moralnego...

Oczywiście, mur to coś perwersyjnego. Ale on obnaża się przed wszystkimi ze swoją chorobą, nie kryje się z nią. Utrata tej budowli chyba zubożyłaby jakoś nasze życie. Gdybyż tylko udało się jakoś pozbyć tej wściekłości, tego gniewu, jaki w nas wzbudza.

Wyobrażam sobie dzień, w którym mur został po cichutku zdemontowany. Posterunki zniknęły, słupy graniczne jeszcze stoją - jest płot z furtkami, które każdy mógłby sobie otworzyć i przejść. Tyle że nikt tego nie ogłasza, nikt o tym nie wie. Jak długo potrwa, zanim ludzie zrozumieją, jakie możliwości się przed nimi otworzyły.

Powiew wielkiego świata niesie z sobą także bryzę wszystkich problemów. Można by zsumować wszystkie skandaliczne detale, uzyskując u czytelnika posłuch i zdumienie. Ale na razie historie te opowiadane są tonem oburzonego zadowolenia, który to ton dowodzić ma sam sobie, że nie, nie jesteśmy tak całkiem odcięci od świata. Że w końcu my też mamy swoich morderców, narkomanów, małych i wielkich przestępców. Że nie mieszkamy przecież na księżycu. Że woda pitna jest u nas zanieczyszczona. Że nowe bloki na przedmieściach stolicy zapadają się w bagnistym gruncie. Że w szpitalu szafka z zachodnimi lekarstwami może zostać otworzona jedynie w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia pacjenta. Aha, więc życie tu nie jest jednak tak nudne, jak by się czasem wydawało. Niebezpieczeństwa rozbudzają fantazję. W klimacie chciwego oczekiwania na to, co złe, jedna horrorystyczna anegdota zastępuje drugą. Z tajoną satysfakcją łyka się katastrofy.

A kto oczekuje od życia więcej niż tylko wyimaginowanego poczucia bezpieczeństwa, ten przyjmuje to jak odświeżający prysznic.

Fragment książki "Ostberlin - Leben vor dem Mauerfall" ("Berlin Wschodni - życie przed upadkiem muru"), wydanej po raz pierwszy w RFN w 1987 r. Tytuł od redakcji "TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Historia w Tygodniku (18/2007)