Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Uprawiana przez Warszawę polityka wspierania proeuropejskich, demokratycznych i transatlantyckich ambicji Ukrainy okazała się nieskuteczna. Słowne deklaracje polskich polityków, choćby najbardziej żarliwe, nie zbliżyły Kijowa do Unii; raczej wywołały sceptycyzm i rozczarowanie Ukrainą w większości krajów starej Unii oraz Brukseli. Gabinet Donalda Tuska przeformułował nieco cele polskiej polityki zagranicznej, wycofując się z czynnego zaangażowania we wspieranie demokracji na Wschodzie i koncentrując się na umacnianiu pozycji Polski w Unii. Polsko-ukraińskie stosunki utraciły werbalną dynamikę, a Warszawa skoncentrowała się na sprawach bardziej pragmatycznych, jak wprowadzenie systemu schengeńskiego, rozwiązanie kwestii małego ruchu granicznego, współpracy ekonomicznej. Ukraińska elita polityczna przestała postrzegać Warszawę jako ważnego sojusznika Ukrainy w Unii i zaczęła komunikować się intensywnie z Berlinem, Paryżem, Londynem i Brukselą.
Warszawa jednak nie zapomniała o wschodniej Europie. Partnerstwo Wschodnie – inicjatywa skierowana do tego regionu – zostało ogłoszone w maju 2008 r. Polska dyplomacja, uzyskawszy wsparcie Szwecji, zaproponowała Brukseli skierowaną na Wschód zmodernizowaną wersję Europejskiej Polityki Sąsiedztwa. Jednocześnie wojna w Gruzji (sierpień 2008 r.), obnażając słabości Europejskiej Polityki Sąsiedztwa, uzmysłowiła potrzebę przeformułowania i wzmocnienia unijnej oferty skierowanej do Europy Wschodniej. Partnerstwo Wschodnie objęło sześć krajów poradzieckich: Ukrainę, Mołdawię, Białoruś, Azerbejdżan, Armenię i Gruzję. W dokumencie unijnym, jako największy beneficjent, wyróżniona została Ukraina, która powitała nową koncepcję z nieco mniejszą nieufnością niż poprzednio Europejską Politykę Sąsiedztwa. Bruksela zaadresowała Partnerstwo Wschodnie także do społeczeństwa obywatelskiego i sektora pozarządowego w krajach objętych programem, tworząc precedens w swojej dotychczasowej polityce. Uruchomienie Partnerstwa Wschodniego spotkało się ze sceptyczną reakcją Kremla. Rosja postrzega unijną inicjatywę jako zagrożenie dla swoich interesów w regionie określanym przez Moskwę jako „bliskie sąsiedztwo”, w którym zamierza podtrzymywać, a nawet rozszerzać wpływy. Wydarzenia arabskiej wiosny tylko utwierdziły determinację rosyjskich władz, które rozpoczęły proces reintegracji obszaru poradzieckiego w ramach putinowskiego projektu euroazjatyckiej Unii Celnej.
Warszawa wiąże z Partnerstwem Wschodnim znacznie poważniejsze oczekiwania niż kraje starej Unii. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że Partnerstwo Wschodnie jest ostatecznym testem na wiarygodność Unii w krajach Europy Wschodniej. Jeśli zawiedzie, zyska Rosja.
Bez analizy zachowań Rosji w stosunku do krajów Partnerstwa Wschodniego nie sposób zrozumieć, jak wielopłaszczyznowy jest kontekst sytuacji w całym regionie. Moskwa wie, że tylko ona posiada „klucz” do rozwiązania „zamrożonych konfliktów” w regionie i bez jej udziału nic nie da się w tej kwestii zrobić. Unia jest podzielona w sprawie stosunku do Rosji i w rzeczywistości coś takiego jak wspólna unijna wschodnia polityka po prostu nie istnieje. Dlatego też tak ważny jest trzeci sektor: Unia powinna bardziej zaangażować społeczeństwo obywatelskie i organizacje pozarządowe zarówno z krajów unijnych, jak i partnerskich w pracę nad dalszym kształtowaniem inicjatywy Partnerstwa Wschodniego. Ich rekomendacje mogą bowiem pomóc w wypracowaniu nowych, ważnych dla stabilizacji regionu projektów.
JAN PIEKŁO jest dyrektorem Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI.