Rosja zaklęta w powieści... kryminalnej

Boris Akunin jest prawdziwym pisarzem: jego fabuły są proste i elektryzujące, bohaterowie pełnokrwiści, zdolni wzbudzić emocje w czytelniku.

13.10.2014

Czyta się kilka minut

Boris Akunin / Fot. Leemage / EAST NEWS
Boris Akunin / Fot. Leemage / EAST NEWS

Stworzył Erasta Fandorina, detektywa z XIX-wiecznej Moskwy: elegancika, poliglotę i szczęściarza bojącego się krwi. Każdy tom cyklu znajduje w Rosji dwieście tysięcy nabywców w pierwszym tygodniu od premiery. Rosjanie pokochali też jego wnuka („Przygody magistra”) oraz dociekliwą zakonnicę Pelagię.

Jest jednym z najpopularniejszych pisarzy w swoim kraju i ambasadorem rosyjskojęzycznej literatury popularnej na świat.

Pisarz wymyślony

Boris Akunin urodził się w maju 1956 r. na terenie Gruzji. Naprawdę nazywa się Grigorij Szałwowicz Czchartiszwili. Pseudonim przybrał na cześć XIX-wiecznego anarchisty, Bakunina. Jak sam mówi, jego dziadkowie byli bolszewikami i czekistami. Jego młodość okazała się typowa dla chłopaka ze Związku Radzieckiego. Był pionierem i komsomolcem. Ukończył historię. Nim zabrał się za pisanie prozy, pracował jako tłumacz, krytyk literacki i eseista.

Twierdzi, że powieść jest najlepszą rzeczą, jaką Rosja dała światu w całej swojej historii i, jego zdaniem, nikt nie może się mierzyć z Tołstojem i Dostojewskim. Akunin nawet nie próbuje z nimi rywalizować, świadomie uciekając w powieści gatunkowe, niekiedy uchodzące za drugorzędne, niskie, niegodne prawdziwych pisarzy. Takim prawdziwym pisarzem jest jednak właśnie Akunin: jego fabuły są proste i elektryzujące, bohaterowie pełnokrwiści, zdolni wzbudzić emocje w czytelniku. Styl, świadomie archaiczny, stwarza złudzenie, że obcujemy z książką napisaną sto lat temu, jeśli nie dawniej. Jest to niewątpliwie zabieg celowy. Wartość dodaną stanowi niewiarygodne nagromadzenie detali historycznych: od potraw, ich zapachów i smaków, przez broń, architekturę, aż po meandry handlu ludzkimi włosami, opisane w „Skrzyni ze złotem”. Nawet morderstwa, stanowiące zawiązanie akcji, zaczerpnięto ze starych gazet, pamiętników i kronik kryminalnych. Można pomyśleć, że pisarz dysponuje maszyną czasu albo, co pewniejsze, ma cały sztab podwykonawców przesiadujących w bibliotekach.

Postacią, która przyniosła mu sukces, jest moskiewski detektyw Fandorin – XIX-wieczny ekwiwalent Jamesa Bonda, sercołamacz, dandys, człowiek samotny, nieustępliwy i nieszczęśliwy. Akunin nadał mu wiele cech brytyjskich, ale i japońskich. Fandorin żyje bowiem według kodeksu samurajów przemieszanego z etyką konfucjańską, jakkolwiek dziwnie by to brzmiało. Jest nieustępliwy, prawy, nieco flegmatyczny oraz cieszy się nieustającym powodzeniem u kobiet. Żadna nie zostaje z nim na dłużej, ku radości czytelników. Po Fandorinie pojawił się jego wnuk Nicholas oraz siostra-akrobatka Pelagia, którzy dostali swoje własne cykle powieściowe i zaskarbili sobie życzliwość czytelników.

Z kolei cykl „Gatunki” obejmował cztery powieści, każdą utrzymaną w innej konwencji. Była książka dla dzieci, powieść szpiegowska i historyczna oraz fantastyka. Cały projekt możemy uznać za przyjemny przykład pisarskiej megalomanii – facet próbował udowodnić światu, że potrafi napisać, co tylko chce. Wyszło niestety średnio. Zwłaszcza „Fantastyka” składała się ze zgranych chwytów i archiwalnych klisz. Ale Akunin, zmagający się z trendami współczesności, prezentuje nam się jako wyrafinowany stylista i pozostaje wolny od wszelkich archaizmów.

Skądinąd gatunkowy jest również cykl o Fandorinie. Akunin wyróżnił szesnaście odmian kryminału i zaplanował tyleż tomów przygód moskiewskiego detektywa, każdy utrzymany w innej konwencji. Do napisania zostały mu jeszcze dwa. Jak mówi: Rosjanie potrzebują dobrej literatury rozrywkowej.

Igra z gatunkami, ale również z poziomem swoich książek. Czyni to zupełnie świadomie. Cykl o mniszce Pelagii pisał z myślą o najbardziej wyrobionym czytelniku, takim, którego bawi odkrywanie smaczków, rozgryzanie zagadek szkatułkowych, aluzje literackie i gra z historią. „Przygody magistra” wypadają najbardziej sensacyjnie, hałaśliwie, by nie rzec: plebejsko, ale i w tym przypadku każdy tom dzieli się na dwie części, zróżnicowane pod względem tempa i nastroju. Pośrodku mieści się czternaście tomów poświęconych Fandorinowi, od których wszystko się zaczęło. Cieszą się też największym powodzeniem z całej jego twórczości.

Odniósł sukces, ponieważ znalazł nową niszę, zapełniając pustkę pomiędzy wielką powieścią rosyjską a literaturą groszową produkowaną masowo przez trzeciorzędnych autorów. Jego powieści są efekciarskie, dynamiczne, błyskotliwe i co tu kryć – dobrze napisane. Akunin twierdzi, że próbował zainteresować takim pisaniem innych autorów, samemu rezerwując sobie funkcję wydawcy. Nikt jednak nie był zainteresowany podobną twórczością, więc Akunin musiał sam chwycić za pióro, stając się autorem bestsellerów. Wcześniej – jako krytyk literacki – lansował tezę o końcu powieści.

Wymyślił siebie od początku do końca, działając jak biznesmen o artystycznym zacięciu. „Boris Akunin od początku planowany był jako projekt” – mówi w jednym z wywiadów. „Chciałem osiągnąć cztery cele: stworzyć gatunek literacki, którego nie było wcześniej w naszej prozie; dokonać eksperymentu z kulturą masową na rynku, który jej praktycznie nie znał. (…) Osiągnąć sukces komercyjny; stworzyć nowy model funkcjonowania autora, który nie działa poprzez jednego agenta, wydawnictwo, studio, ale sam kontroluje rynek swoich książek, decyduje o strategii, taktyce, zachowuje się jak dyrygent w orkiestrze. Dlatego w Rosji moje książki wydają dziś trzy oficyny – każda ma prawo do innej serii. (...) Bawi mnie nie tylko samo pisanie, ale kierowanie losem moich książek i granie wizerunkiem ich autora”.

Król popkultury

Można wyróżnić trzy postawy, trzy oczekiwania względem literatury popularnej. Entuzjaści, rekrutujący się w dużej mierze z czytelników, uznają ten rodzaj pisarstwa za najwłaściwszy. Funkcja literatury zawęża się do rozrywki. Kryminał, horror, fantasy – mają bawić i tyle. Jednocześnie ujawnia się opozycja pomiędzy literaturą popularną a tzw. wysoką. Tę ostatnią, mówiąc wprost, entuzjaści odsądzają od czci i wiary jako nudziarstwo, przerost formy nad treścią i ekspozycję egotyzmu autora. Odwrotnie – stronnictwo krytyczne uznaje literaturę popularną za coś niewartego uwagi (w najlepszym razie) bądź aparaturę do psucia gustów czytelniczych (najczęściej). Paradoksalnie, obie strony mają sporo racji.

Obydwa stanowiska łączą realiści, których wybitnym przedstawicielem jest właśnie Boris Akunin. Literatura popularna może stać się wehikułem poważnych treści, nie tracąc swoich walorów rozrywkowych. Dzieje się to niejako kosztem jednego i drugiego. Treści tracą na swojej powadze, tak jak trafność obserwacji psychologicznych Akunina blednie przy subtelności dostojewszczyzny. I analogicznie: kryminalna rąbanka powieści groszowej ma większą dynamikę niż przygody spokojnego Fandorina.

Od Akunina otrzymujemy literaturę środka, satysfakcjonującą wszystkich, poza radykałami z lewego i prawego skrzydła. Nieprzypadkowo rosyjski pisarz zdecydował się na kryminały. Gatunek ten, choć przynależy do literatury popularnej, doczekał się pewnej nobilitacji. Po prostu czytanie go nie przynosi ujmy nawet w gronie przedstawicieli stanowiska krytycznego. Z horrorem, romansem i fantasy tak łatwo już nie jest. Ponadto kryminał w Rosji stanowi swego rodzaju nowość. W Związku Radzieckim nie mógł się rozwijać z przyczyn politycznych. Jakie ciekawe zbrodnie mogły zdarzyć się w szczęśliwym Kraju Rad?

Akunin postawił na edukację historyczną i większość jego dzieł układa się w opowieść o dziejach Rosji, widzianych z perspektywy detektywa ganiającego za jakimś mordercą. „Azazel”, pierwszy tom cyklu o Fandorinie, zaczyna się w 1876 r., pod koniec panowania Aleksandra II. Wojna francusko-pruska dobiegła końca, Europa się jednoczy, Rosja rozbudowuje flotę, zdobywa nowe tereny na Dalekim Wschodzie i wygrywa wojnę z Turcją. Słowem, jej potęga znajduje się u szczytu. Ostatni, zapowiadany dopiero tom ma dziać się podczas I wojny światowej, w Moskwie Mikołaja II i Rasputina. Oczyma sumiennego detektywa obserwujemy zatem wzrost imperium, a następnie jego atrofię. Wszystkie powieści z cyklu „Przygody magistra” rozpinają klamrę pomiędzy dziczą dawnej Rosji (XVII–XVIII w.) a naszą współczesnością. To albo opowieści moskiewskie, albo w dużej mierze osadzone w przestrzeni miejskiej. Z kolei oczyma siostry Pelagii obserwujemy XIX-wieczną rosyjską prowincję. „Powieść szpiegowska” rozgrywa się w Związku Radzieckim początku 1941 r. Kolejny element układanki wszedł na wyznaczone mu miejsce.

Być może przeceniam zamysł pisarski Akunina. Być może Rosjanin pisze wyłącznie o tym, co mu w duszy gra. Dopuszczam jednak możliwość, że kilkadziesiąt ogłoszonych jak dotąd powieści stanowi część większego planu, to znaczy jedną, gigantyczną powieść, której bohaterem są dzieje Rosji przedstawione chronologicznie, od XVII w. po współczesność. Poszczególne tomy byłyby tylko rozdziałami tego gigantycznego dzieła. Z konieczności przyjmowalibyśmy perspektywę odmiennych bohaterów powiązanych ze sobą poprzez pokrewieństwo (Nicolas z „Przygód magistra” jest krewnym Fandorina, podobnie jak Jegor Dorin z „Powieści szpiegowskiej”) czy też podobne perypetie. Właściwy bohater – Rosja – pozostawałby cały czas na widoku.

Jeśli tak rzeczywiście jest, a pisarz zdoła ukończyć swe gigantyczne dzieło, otrzymamy szczególny podręcznik historii. Przerobiwszy wszystkie tomy, te istniejące i te wciąż nienapisane, stałbym się znawcą dziejów mojego wschodniego sąsiada, co prawda znawcą chaotycznym, czerpiącym z zanieczyszczonego źródła, ale jednak. Wiedza ta nie byłaby zapewne przyjemna. Sam Akunin zauważa, że Rosja dała światu sporo złego, a dobrego – bardzo niewiele.

Jego Rosja to kraj ponury i brudny, ale w jakiś sposób uczciwy, tak jak jego mieszkańcy. Jeśli Rosjanin ma z kimś kłopot, po prostu go zabija, bez zbędnych ceregieli. Brak tu ludzi dobrych, co najwyżej są porządni i w miarę możliwości unikający zła. Fotograficzna dokładność, z jaką Akunin opisuje moskiewskie zaułki, broń, stroje i cienie układające się w głębokich dekoltach kobiet, rozciąga się na przemoc. Opisy zbrodni w jego książkach są precyzyjne, jakby specjalnie rozwlekane i oddane z dokładnością reportera zmęczonego swoim zawodem. Tak jak Chandlerowski Marlowe usiłował ocalić odrobinę dobra w spotworniałym świecie, tak Fandorin, siostra Pelagia, pułkownik Październicyn z „Powieści szpiegowskiej” wchodzą w rolę strażników ładu.

W rozwiązaniu zagadki kryminalnej nie chodzi o wymierzenie sprawiedliwości czy nawet dotarcie do prawdy, ale o chwycenie świata w ryzy, o próbę nałożenia lejców dzikiemu życiu. Detektyw spełnia funkcję strażnika porządku, a jego właściwym przeciwnikiem jest chaos. Z nim wygrać się nie da, można jednak wprowadzić ład w wąskim wycinku świata. Rosja ocalała i trwa właśnie dzięki takim ludziom jak Fandorin, Nicholas i Pelagia: sumiennym, nieustępliwym, skromnym i znerwicowanym.

Obecnie Akunin pracuje nad niebeletrystycznym cyklem „Historia państwa rosyjskiego”. Tytuł mówi wszystko, a pisarz dodaje od siebie, że planuje opowiedzieć o dziejach swojego kraju prosto z mostu, przystępnie i rzetelnie, tak żeby przedstawiciel „nowej inteligencji” zrozumiał. Znalazł więc nowe ujście dla swoich historycznych obsesji, powraca do wyuczonego zawodu, zdradzając jednocześnie sympatyczny niepokój twórczy. Nie nasycił się sukcesem, uwikłany w jedną konwencję literacką, lecz wciąż szuka.

Akunin odkrył inny sposób pisania o Rosji, ale zapowiada też nową odmianę rosyjskiego pisarza. Po upadku Związku Radzieckiego wyczekiwano nowego Wielkiego Twórcy, następcy Tołstoja i Czechowa. Wskazywano Limonowa i Sorokina, zapewne z braku lepszych kandydatów. Wielki Pisarz się nie zjawił. W zamian otrzymaliśmy Średniego Pisarza, oferującego nowy (jak na Rosję) rodzaj literatury popularnej, wyjątkowo solidnej rzemieślniczo i interesującej literacko.

W tym ostatnim aspekcie Akuninowi bliżej przecież do Dostojewskiego niż do konkurentów z Zachodu: Markella, Hobena, Pattersona. Ci posługują się prostym językiem, unikają psychologizowania i nie prowadzą żadnych gier literackich w trosce o błogość czytelnika. Sam nie wymyślił takiego pisania, ale je spopularyzował. Jeśli będzie miał następców, przejdzie do historii.

Na froncie walki z Putinem

Akunin twierdzi, że chce ugasić pożar szalejący w Rosji, ale nie zamierza zostawać zawodowym strażakiem. Wraz z dwudziestką innych pisarzy publicznie sprzeciwił się aneksji Krymu, dystansując się w ten sposób nie tylko od większości kolegów po piórze, ale i czytelników. Jeśli wierzyć statystykom, 80 proc. Rosjan popiera w tej kwestii Putina. Można więc mówić o akcie odwagi.

Zdrowy rozsądek, ale i właściwe wyczucie pozaliterackich obowiązków, które spoczywają na pisarzu, skłoniły Akunina do skomentowania bieżącej sytuacji w Rosji i kryzysu ukraińskiego. Najpierw zaznaczył, że może się mylić, bo żaden z niego politolog, potem ustawił działania Putina w kontekście budowy dyktatury policyjnej. W jego opinii istnieją cztery możliwe scenariusze dalszego rozwoju wypadków. Putin odzyska zaufanie społeczne (którym i tak się cieszy, czego pisarz zdaje się nie dostrzegać) i Rosjanie, podobnie jak świat, pogodzą się z faktycznym rozbiorem Ukrainy. Druga ewentualność zakłada pokojową rewolucję zainicjowaną przez masy. Powodzenie tego rodzaju przedsięwzięcia pisarz uznaje za mało prawdopodobne ze względu na rozwarstwienie społeczeństwa. Dopuszcza również możliwość krwawego przewrotu. Czwarta ewentualność to demokratyczne reformy zainicjowane i wdrażane przez Kreml przy aprobacie ludności, ze wskazaniem na rodzącą się klasę średnią. Ten wariant uznaje zresztą za najbardziej prawdopodobny.

Akunin powiedział szaremu Rosjaninowi, co należy robić w obecnej sytuacji. Zasady te rzucają wyraźne światło na charakter ich autora i dają się streścić następująco: 1) przestańmy się wreszcie kłócić; 2) na ulicę chodźmy w setkach tysięcy albo wcale; 3) sensowne teksty polityczne zmieńmy w virale, używając portali społecznościowych; 4) demonstracyjnie dystansujmy się od władzy i jej przedstawicieli; 5) bądźmy dzielni,jak tylko się da. Koszmar nie potrwa długo.

Tego rodzaju pogląd niekoniecznie musi pokrywać się z rzeczywistością, ale na pewno mówi wiele o samym Akuninie.


ŁUKASZ ORBITOWSKI ur. 1977) jest prozaikiem i publicystą, specjalizuje się w literaturze gatunkowej (fantasy, horror, kryminał). Do tej pory opublikował dziesięć książek, ostatnio: „Widma” (2012), „Ogień” (2012) oraz „Szczęśliwą ziemię” (2013).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2014