Róbmy posynodalny raban

Episkopat Polski rozpocznie posynodalną dyskusję o rodzinie dopiero na wiosnę. Po co czekać aż tak długo?

09.11.2014

Czyta się kilka minut

To sam papież chce, żeby wszyscy wierzący katolicy włączyli się w dyskusję nad małżeństwem i rodziną. Dlatego m.in. po zakończeniu Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu kazał opublikować wersję końcowego dokumentu wraz z punktami, które nie uzyskały aprobaty dwóch trzecich zgromadzenia ojców synodalnych oraz z dokładnymi liczbami głosów „za” i „przeciw”. Motywem tego działania było pragnienie, by znajomość tego dokumentu oraz całej dyskusji odbytej podczas zgromadzenia stała się podstawą dalszej debaty nad kwestiami związanymi z rodziną, która – zgodnie z intencjami papieża – ma toczyć się w całym Kościele.

Czas na świeckich

Problem w tym, że nie jest do końca jasne, jak taka debata miałaby wyglądać – jak zwykli ludzie mieliby się w nią konkretnie włączyć. Kwestia ta pozostawiona jest lokalnym wspólnotom do szczegółowego określenia. W każdym Kościele lokalnym będzie zapewne miała specyficzny kształt i dynamikę.

Jak będzie w Polsce? Ze słów abp. Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, wynika, że na poziomie Episkopatu dyskusja zacznie się dopiero w marcu przyszłego roku. Abp Gądecki wyraża jednak nadzieję, że będzie się ona toczyć także na uniwersytetach, wydziałach teologicznych oraz w diecezjach i parafiach i że „będą w niej uczestniczyły chrześcijańskie rodziny”.

Czytając wywiad, pomyślałem sobie: polscy biskupi mają swój, niespieszny, tryb działania. My jednak nie musimy, a nawet nie możemy na nich czekać. Jesteśmy dorośli – trzeba się zaangażować i wziąć sprawy we własne ręce. Możemy się organizować, samodzielnie tworzyć „zespoły synodalne” – grupy, w których będzie możliwa szczera rozmowa o małżeństwie, rodzinie i o tym, co na ten temat mówi się w Kościele, m.in. na Synodzie Biskupów.

Najlepiej, by grupy te były zakorzenione w lokalnych wspólnotach Kościoła, tworzone w porozumieniu w proboszczem lub innym duszpasterzem. Nie zawsze taka współpraca – z różnych względów – jest możliwa. Ale grupą taką może być, pomyślałem, nawet kilka zaprzyjaźnionych małżeństw spotykających się w prywatnych mieszkaniach, albo i nawet jedno małżeństwo. Najważniejsze, by możliwa była szczera wymiana doświadczeń i poglądów.

Poszukajmy rozwiązań

Zamarzył mi się więc Kościół nad Wisłą, w którym mnóstwo osób zaczyna spotykać się i zgłębiać różne aspekty biblijnej wizji małżeństwa i rodziny, rozważać kościelne pisma dotyczące tego tematu, jak choćby odpowiednie fragmenty dokumentów soborowych czy encykliki i adhortacje papieskie. Pomyślałem o ludziach, którzy konfrontują lekturę wspomnianych tekstów z własnym doświadczeniem życia małżeńskiego i rodzinnego – czymś, czego w porównaniu z biskupami i księżmi mają w nadmiarze. Cenna to rzecz: z jednej strony interpretować i oceniać swoje życie w świetle teologicznych tekstów, z drugiej strony – szukać znaczenia tych ostatnich w świetle własnych doświadczeń. Nie tyle pobożna spekulacja, co myślenie zakorzenione w codzienności.

Mając w pamięci Franciszkową zachętę do pełnej szczerości wypowiedzi, wygłoszoną do uczestników październikowego rzymskiego zgromadzenia, wyobraziłem sobie, że również dyskusje w lokalnych grupach są gorące, konfrontacja Magisterium z doświadczeniem rzeczywista, nikt nie boi się mówić, co rzeczywiście myśli, nawet jeśli jego poglądy nie są zgodne z tą czy inną encykliką lub adhortacją.

Po pewnym czasie dojrzewania dyskusji – pomyślałem – moglibyśmy w tych grupach wziąć na warsztat końcowy dokument Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu (sięgając także do innych rezultatów synodalnych dyskusji: roboczego tekstu z półmetka zgromadzenia oraz zapisu debat w grupach językowych – wszystkie te teksty są dostępne w internecie), poszukać w nim fragmentów trafnie opisujących sytuację rodzin we współczesnym świecie, tak jak ją widzimy ze swojej: polskiej, lokalnej i osobistej perspektywy.

Poprawić tekst tam, gdzie nie zgadzamy się z diagnozą rzeczywistości.

Odnaleźć punkty inspirujące dla własnego życia Ewangelią w rodzinie.

Krytycznym okiem wydobyć miejsca niejasne i takie, które uznajemy za niewłaściwą interpretację chrześcijańskiej wizji rodziny.

Przeformułować i uzupełnić synodalny tekst o treści, których naszym zdaniem w dokumencie brakuje.

Na koniec wysłać nasze propozycje (a może i zapis dyskusji) do lokalnego biskupa lub bezpośrednio do Rzymu.

Czy doktryna może ewoluować?

Ktoś mógłby spytać, czy realizacja mojego marzenia nie wiązałaby się z niebezpieczeństwem popadnięcia w herezję? Co, jeśli nasze postulaty i poprawki oznaczałyby nie tylko reformę praktyki duszpasterskiej, lecz zmianę kościelnego nauczania? Przecież z ust wielu biskupów komentujących obrady synodalne niejeden raz dało się słyszeć, że nauczanie Kościoła jest niezmienne, a Synod może tylko zastanowić się nad lepszym duszpasterskim zastosowaniem doktryny.

Rozważając tę wątpliwość, warto posłuchać głosów, że praktyka duszpasterska jest ściśle związana z doktryną. Konserwatywni przeciwnicy zmian, których wybijającą się postacią jest odwołany właśnie prefekt Trybunału Sygnatury Apostolskiej kard. Raymond Burke, dodają, że skoro doktryna jest niezmienna, to i żadnych radykalnych zmian w praktyce być nie może.

Związek praktyki z doktryną jest niezaprzeczalny. Kard. Burke myli się jednak co do niezmienności doktryny. Można podać sporo przykładów z historii Kościoła, gdy pewne aspekty doktryny (i powiązana z nimi praktyka) zmieniały się znacząco.

Jednym z nich może być kwestia spowiedzi sakramentalnej. W starożytnym Kościele spowiadano się rzadko, czasami wręcz w ogóle. Zastanawiano się nawet, czy człowiek ochrzczony nie ma tylko jednej „drugiej szansy” (sakramentu pokuty) w przypadku popełnienia grzechu ciężkiego, tj. czy więcej niż jedna spowiedź w życiu jest w ogóle możliwa. Zupełnie inna współczesna praktyka – zalecenie częstej regularnej spowiedzi i podejrzliwe traktowanie ludzi, którzy prawie w ogóle się nie spowiadają, a przystępują do komunii – świadczy nie tyle o upadku obyczajów (św. Augustyn, który prawdopodobnie ani razu się nie spowiadał, nie był bardziej doskonały moralnie od św. Jana Pawła II, który spowiadał się często i regularnie), co o radykalnej zmianie pojmowania zarówno samego sakramentu, jak i kwestii grzechu.

Owszem, wspomniane zmiany w pojmowaniu grzechu i sakramentu spowiedzi nie znajdują wyraźnego odbicia w doktrynalnych dokumentach. Radykalne zmiany można jednak znaleźć także w oficjalnych tekstach Magisterium.

Porównajmy choćby średniowieczną i współczesną interpretację idei, że „poza Kościołem nie ma zbawienia”. Papież Bonifacy VIII w bulli „Unam sanctam” z 1302 r. stwierdził: „oznajmiamy, twierdzimy, określamy i ogłaszamy, że posłuszeństwo każdej istoty ludzkiej Biskupowi Rzymskiemu jest konieczne dla osiągnięcia zbawienia”. W podobnym duchu orzekł Sobór Florencki (1442 r.): „Nikt nie może być zbawiony, choćby jego jałmużny były wielkie i choćby przelał krew za Chrystusa, jeśli nie pozostanie w łonie Kościoła katolickiego i w jedności z nim”.

Jakże inaczej kwestię ujmuje Konstytucja Dogmatyczna „Lumen gentium” Soboru Watykańskiego II, która negatywnie ocenia tylko odrzucenie Kościoła przy pełnej świadomości jego natury: „Nie mogliby tedy być zbawieni ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić do niego, bądź też w nim wytrwać”. W konsekwencji wyraża wiarę w możliwość zbawienia także tych, którzy ani nie są posłuszni papieżowi, ani nie pozostają w łonie Kościoła: „Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie”.

Inny przykład to ocena prawa do wolności religijnej. „Syllabus błędów” zatwierdzony przez Piusa IX w 1864 r., potępia stwierdzenie, że „każdy człowiek ma swobodę wyboru i wyznawania religii, którą przy pomocy światła rozumu uzna za prawdziwą”, a zatem krytykuje także fakt, że „w pewnych krajach uważanych za katolickie ustawy zezwalają, by przybysze mogli tam sprawować publicznie swoje nabożeństwa”.

Sobór Watykański II w deklaracji „Dignitatis humanae” potwierdza, że „wszyscy ludzie obowiązani są szukać prawdy, zwłaszcza w sprawach dotyczących Boga i Jego Kościoła, a poznawszy ją, przyjąć i zachowywać”, zarazem jednak uznaje, że „prawda nie inaczej się narzuca jak tylko siłą całej prawdy”, a zatem, że z natury swojej „osoba ludzka ma prawo do wolności religijnej” i że „prawo do owej wolności przysługuje trwale również tym, którzy nie wypełniają obowiązku szukania prawdy i trwania przy niej”.

Ewolucję nauczania Magisterium można zauważyć także w kwestii nauki o małżeństwie. Pius XII w encyklice „Casti connubii” (1930 r.) uznaje, że „pierwsze więc miejsce pomiędzy dobrami małżeństwa zajmuje potomstwo”. Jan Paweł II w adhortacji „Familiaris consortio” (1986 r.) o potomstwie pisze w drugiej kolejności, nakreśliwszy wcześniej wizję „komunii osób”, gdyż za Soborem właśnie w tej kolejności widzi zadania rodziny – najpierw tworzenie wspólnoty osób, a potem służba życiu.

Inny przykład z obu dokumentów: Pius XII broni podporządkowania kobiety mężczyźnie, który ma nad nią w rodzinie władzę i zdecydowanie potępia też pogląd, że „obu małżonkom równe rzekomo przysługują prawa”. Jan Paweł II pisze o „uzupełnianiu się osób”, rezygnując w ogóle z języka władzy.

Kościół dąży do prawdy

Z powyższych przykładów widać wyraźnie, jak trafne są słowa konstytucji dogmatycznej „Dei verbum” Vaticanum II, iż „wzrasta zrozumienie tak rzeczy, jak i słów przekazanych, już to dzięki kontemplacji oraz dociekaniu wiernych, którzy je rozważają w sercu swoim (por. Łk 2, 19. 51), już to dzięki doświadczalnemu pojmowaniu spraw duchowych, już to znowu dzięki nauczaniu tych, którzy wraz z sukcesją apostolską otrzymali niezawodny charyzmat prawdy. Albowiem Kościół z biegiem wieków dąży stale do pełni prawdy Bożej, aż wypełnią się w nim słowa Boże”.

Kościół jako cała wspólnota dąży do coraz lepszego zrozumienia danego mu Objawienia. W dążeniu tym niejednokrotnie zmienia swoją interpretację Ewangelii, a co za tym idzie i swoją praktykę.

Kwestia małżeństwa i rodziny należy do tych, których katolickie rozumienie będzie się zmieniać najbardziej. Jednym z powodów tego stanu rzeczy jest to, że dopiero od niedawna sami ludzie żyjący w małżeństwie doszli do głosu w kształtowaniu katolickiej interpretacji tej rzeczywistości – wcześniej teologię, także teologię małżeństwa i rodziny, tworzyli celibatariusze. Synod o rodzinie zaplanowany jest w taki sposób, by również małżonkom dać szansę na wypowiedzenie swojej wizji.

Oczywiście – zmiana nie jest celem samym w sobie. W chrześcijaństwie liczy się dążenie do coraz głębszego zrozumienia prawdy, a nie do nowości. W tej perspektywie czasami warto wrócić do tego, co już kiedyś było – osobiście sądzę np., że w kwestii duchowości małżeńskiej adhortacja „Familiaris consortio” jest znacznie głębsza niż roboczy dokument obecnego Synodu.

Mamy szansę dzięki naszemu – wszystkich wiernych – dociekaniu i pojmowaniu spraw duchowych przyczynić się do wzrostu zrozumienia przez Kościół ewangelicznej wizji małżeństwa i rodziny. W dużej mierze od naszego konkretnego zaangażowania zależy, na ile ją wykorzystamy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2014