Rewolucje w nauce

Czy zmiany w nauce unieważniają wcześniejsze dokonania ludzkiego umysłu, czy też uzupełniają naszą – zdobytą w ciągu wieków – wiedzę?

02.05.2014

Czyta się kilka minut

Wykres przedstawia zmienną jasność asteroidy, która w 2012 r. przeleciała niedaleko Ziemi / Fot. The Institute for Instellar Studies
Wykres przedstawia zmienną jasność asteroidy, która w 2012 r. przeleciała niedaleko Ziemi / Fot. The Institute for Instellar Studies

1. Jednym z najsłynniejszych dzieł filozoficznych XX wieku była niewątpliwie „Struktura rewolucji naukowych” Thomasa Kuhna. Kuhn, poddając drobiazgowej analizie rozmaite epizody z historii nauki, doszedł do przekonania, że rozwój nauki nie ma charakteru liniowego. Nowe, przełomowe osiągnięcia naukowe, takie jak kopernikański model astronomiczny, mechanika Newtona czy teoria względności Einsteina, nie stanowiły po prostu dodatku do naszej dotychczasowej wiedzy o świecie – kładły raczej podwaliny pod nowy paradygmat uprawiania nauki. W związku z tym Kuhn uznał, że nauka rozwija się w sposób nieciągły.

W ramach „obowiązującego” paradygmatu – w okresach, które Kuhn nazywa nauką normalną – naukowcy powszechnie akceptują pewne założenia teoretyczne i stosują dobrze określone metody badawcze. Z czasem jednak okazuje się, że w ramach paradygmatu nie można wyjaśnić niektórych zjawisk. Pojawia się coraz więcej anomalii, które wymykają się akceptowanym teoriom, a gdy ich liczba przekracza stan krytyczny, sytuacja dojrzewa do rewolucji.

Jak wszelkie rewolucje, te naukowe nie są niewinną zmianą jednego poglądu na inny. Choć rozpoczynają się w laboratorium lub uniwersyteckim gabinecie, zmierzają nieuchronnie do zmiany sposobu, w jaki patrzymy na świat. Rewolucja naukowa nie oszczędza nie tylko niewydolnych, nieradzących sobie z faktami teorii. Każe nam także odrzucić przynajmniej niektóre metody badawcze, a przede wszystkim – założenia metafizyczne i epistemologiczne. Dlatego też Kuhn twierdzi, że dwa paradygmaty uprawiania nauki – przedrewolucyjny i porewolucyjny – są niewspółmierne. Zwolennicy fizyki Arystotelesa, patrząc na swobodnie spadające ciało, tłumaczą jego ruch zasadą celową: przedmioty ciężkie mają tendencję, by zmierzać do swego naturalnego miejsca, środka Ziemi. Tymczasem w ramach mechaniki Newtona ten sam swobodny spadek ciał wyjaśniamy, odwołując się do powszechnego ciążenia. Nie jest to tylko różnica w ujęciu pewnego typu zjawisk; chodzi o z gruntu inną konceptualizację świata. W jednej – Arystotelejskiej – ruchem jest każda zmiana, a kluczową rolę w wyjaśnianiu tych zmian odgrywa zasada celowa. W drugiej – Newtonowskiej – nie ma miejsca na zasadę celową, a ruchem (absolutnym) „jest przemieszczenie ciała z jednego absolutnego miejsca do innego”.


2. Kuhnowska koncepcja rewolucji naukowych stanowiła przeciwwagę dla poglądów innych koryfeuszy XX-wiecznej filozofii nauki, w szczególności Karla Poppera. Popper wierzył w kumulatywny rozwój nauki. Uważał, że zastępując jedną teorię (gorszą) inną (lepszą), nie tworzymy koncepcji niewspółmiernej z tym, co dotąd uznawaliśmy za prawdziwe, ale przedstawiamy coś, co bardziej zbliża nas do prawdy. Dlatego też Popper twierdził, że nauka rozwija się poprzez stawianie śmiałych hipotez badawczych i ciągle ponawiane próby ich obalenia.

Taka właśnie musi być logika odkrycia naukowego: liczba eksperymentalnych potwierdzeń jakiejś hipotezy nie ma większego znaczenia, bo każde sformułowane przez nas prawo naukowe odnosi się do potencjalnie nieskończenie wielu zjawisk. Jedynie te eksperymenty, które obalają daną hipotezę, są dla nas wartościowe, bo pozwalają odrzucić nieprawdziwą teorię i zaproponować w jej miejsce nową hipotezę w nadziei, że zbliży nas ona do odkrycia prawdziwej natury świata. Ale i ta nowa hipoteza poddana musi zostać surowym testom; testom, których jedynym celem powinna być próba jej obalenia. Dlatego też Popper mówi, że nauka to działalność, której istotą jest permanentna rewolucja. Zadaniem naukowca jest ciągłe kwestionowanie uznawanych w danym okresie teorii.


3. Kto w tym sporze ma rację? Czy nauka rozwija się, jak chciał Kuhn, przechodząc kolejno przez stadia nauki normalnej i rewolucji, której wysoka fala zmywa uznawane dotąd założenia i konceptualizacje świata, tworząc miejsce dla nowego, niewspółmiernego paradygmatu? Czy też może winniśmy wierzyć Popperowi, który dostrzega kumulatywny rozwój nauki, ale sprężyną tego rozwoju czyni permanentne minirewolucje? Zapewne prawda leży gdzieś pośrodku.

Wydaje się, że Kuhn zwraca uwagę na ważne zjawisko, gdy mówi, że nauka nie rozwija się w sposób liniowy, że w jej rozwoju można wyróżnić okresy panowania paradygmatu oraz fazy intelektualnego fermentu, gdy w odpowiedzi na kłopoty nauki normalnej pojawiają się nowe sposoby ujęcia badanych zjawisk. Równocześnie jednak teza o niewspółmierności kolejnych paradygmatów jest postawiona zbyt ostro: fizykę Arystotelesa uznajemy dzisiaj za teorię chybioną, ale nie oznacza to, że nie potrafimy jej zrozumieć ani że jej porażka nie stanowi dla nas lekcji na przyszłość. Stare, odrzucone koncepcje pozostają istotną częścią naszej wizji świata właśnie w ten negatywny sposób – jako przestroga przed zapuszczaniem się w ślepe uliczki.

To właśnie zdaje się podkreślać Popper, zwracając uwagę, że kolejne teorie naukowe przybliżają nas do prawdy, a zatem nauka ma – patrząc „z lotu ptaka” – charakter kumulatywny. Nie wydaje się natomiast, by Popperowska recepta na uprawianie nauki, czyli postulat wysuwania śmiałych hipotez i poddawania ich najcięższym próbom, była – przynajmniej wzięta dosłownie – zasadą rozsądną. Naukowiec, konstruując nową teorię, musi wierzyć w jej trafność i przynajmniej początkowo chronić ją przed próbami obalenia, a nie rezygnować z niej przy pierwszych niepowodzeniach. Mówiąc inaczej: gdyby przyjąć, że istotą nauki są Popperowskie minirewolucje, nigdy nie udałoby nam się stworzyć żadnej spójnej wizji świata, bo już na początku każda taka próba zostałaby odrzucona. Nasze hipotezy umierałyby, zanim potrafilibyśmy ocenić ich faktyczną trafność i przydatność.


4. W obliczu tego, jaki zasięg mają rewolucje naukowe, trudno się dziwić, że wpływają one na różne sposoby na szeroko pojętą kulturę. Spójrzmy na kilka przykładów. Nowożytna fizyka Galileusza i Newtona dała asumpt do rewizji starych doktryn filozoficznych, opartych na Arystotelesowskiej metafizyce. Kartezjańska wizja świata, stworzona już w kontekście narodzin nauki nowożytnej, oparta jest na odróżnieniu dwóch substancji, myślącej i rozciągłej. Geometria – i, szerzej, metoda naukowa – służyć może jako narzędzie opisu jedynie substancji rozciągłej. Ten świat fizyczny jest plenum, pełnią – nie istnieje w nim próżnia. Nie istnieje też oddziaływanie na odległość; ciała wywierają na siebie wpływ jedynie wtedy, gdy stykają się ze sobą. Cała mechanika opiera się zatem na bezpośrednim kontakcie kawałków materii, ich tarciach i zderzeniach. W tym Kartezjańskim wszechświecie ruch przenoszony jest przez wiry, analogiczne do wirów na rzece. Ziemia na przykład porusza się po orbicie wokół Słońca, gdyż znajduje się w kręgu oddziaływania jego wirów. Gdy wiry zakłócą swe działanie, gwiazda może się stać planetą lub kometą.

Inaczej świat widzieli zwolennicy Newtona. I oni, co oczywiste, uznawali osiągnięcia nauki, ale obraz wszechświata-plenum, pełnego wirów, wydawał im się odpychającą konstrukcją francuskiej rozbuchanej wyobraźni. W „Listach o Anglikach” Wolter notował: „Francuz, gdy przybędzie do Londynu, dostrzeże wielkie zmiany tak w filozofii, jak i każdej innej dziedzinie. Opuścił świat będący pełnią, a tu dowie się, że jest on pustką. W Paryżu uważa się, że wszechświat jest pełen wirów subtelnej materii. Ale nic podobnego nie twierdzi się w Londynie (...). Dla zwolenników Kartezjusza wszystko dzieje się dzięki sile pchnięcia, której nikt nie rozumie; dla Pana Newtona sprawia to przyciąganie, przyczyna wcale nie lepiej znana”.

Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że spory kartezjan ze zwolennikami Newtona miały charakter czysto akademicki. Niezwykłej ilustracji tego, jak daleko spór ten sięgał, dostarcza historia ogrodnictwa. W 1661 r. francuski architekt André Le Nôtre zaprojektował ogród dla królewskiego ministra finansów Nicolasa Fouqueta w Vaux-le-Vicomte. W zamyśle autora ogród miał być odbiciem Kartezjańskiego wszechświata, w którym króluje geometria. Wszystko oparte jest na liniach prostych – drogach rozchodzenia się światła; są też „wiry”, imitowane przez baseny z fontannami, a całość ucieleśnia kartezjańską ideę substancji rozciągłej. Kilkadziesiąt lat później – w opozycji do wydumanej architektury ogrodów francuskich – powstała idea ogroduw stylu angielskim, niedwuznacznie nawiązująca do Newtonowskiej wizji świata. W wierszu „Epistle to Richard Boyle, Earl of Burlington” Alexander Pope przekonuje, że dobrze zaprojektowany ogród powinien w odpowiednich proporcjach mieszać naturę z kulturą, być urozmaicony i przez to dawać osobom po nim spacerującym dużo przyjemności. Pope występuje tym samym przeciw tworzeniu ogrodów sztucznych, takich, w których zapomina się, że najpiękniejsze są dzieła natury.


5. Podobnie spektakularnych przykładów wpływu nauki na kulturę i sztukę dostarczają najważniejsze teorie naukowe powstałe w XIX i XX wieku. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że Darwinowska teoria ewolucji nie tylko podkopała wiarę w niezmienność i celowość świata biologicznego, ale także dała asumpt do niekończących się debat dotyczących natury moralności, doktryn religijnych czy roli i funkcji polityki. Podobnie rzecz się ma z Einsteinowską ogólną teorią względności. Einstein stał się światowym celebrytą w ciągu kilku tygodni 1919 r., po eksperymentalnym potwierdzeniu przewidywań jego teorii odnośnie do zakrzywienia światła odległych gwiazd przez Słońce. O fakcie tym donosiły największe gazety, włącznie z „New York Timesem”, w którym informowano, że „gwiazdy nie są tam, gdzie zdają się być lub powinny być na podstawie wyliczeń, ale nie ma powodu do obaw”.

Wielka popularność Einsteina, która wybuchła w listopadzie 1919 r., nie mogła nie wpłynąć na szeroką – choć zwykle bardzo powierzchowną – recepcję jego idei. Inspiracje teorią Einsteina odnaleźć można wszędzie: w poezji, prozie, architekturze, malarstwie. Być może pierwszym dziełem sztuki bezpośrednio odnoszącym się do teorii względności była poczdamska Wieża Einsteina, zaprojektowana w 1920 r. przez Ericha Mendelsohna.W latach 20. do inspiracji teoriami Einsteina przyznawali się tacy artyści, jak Naum Gabo, El Lissitzky, László Moholy-Nagy czy Theo Van Doesburg.

Jeszcze innego przykładu dostarcza rewolucja naukowa, która toczy się na naszych oczach. Może nie jest ona tak spektakularna, jak teoria ewolucji czy teoria względności, bowiem nie wydała ikon popkultury, ale niewątpliwie wpływa na to, jak żyjemy i jak postrzegamy świat. Chodzi oczywiście o rewolucję neurobiologiczną, zapoczątkowaną w latach 90. ubiegłego wieku. Pozwoliła nam ona odrzucić odziedziczony w spadku po Kartezjuszu dualizm „umysł – ciało”, a zatem sprawiła, że odpowiadamy dziś inaczej niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu na pytanie: „kim jest człowiek?”. Neurobiologowie i psychologowie wykazali też, jak wielką rolę w podejmowaniu przez nas decyzji odgrywają emocje – w tym kontekście mówi się wręcz o „rewolucji afektywnej”. Kulturowe konsekwencje tych nowych teorii są rozmaite. Odczuwamy je na przykład, robiąc zakupy w hipermarkecie: z jednej strony producenci tworzą skuteczne reklamy, nierzadko korzystając z podpowiedzi psychologów, ale z drugiej strony przez pewien okres możemy odstąpić od zawartej umowy, bo twórcy prawa konsumenckiego zdają sobie sprawę, że robiąc zakupy, rzadko dokonujemy w pełni racjonalnych wyborów.


6. Te rozmaite ilustracje wpływu nauki na literaturę, sztukę czy instytucje społeczne można by mnożyć. Jednak skupianie się na takich szczegółach byłoby błędem, przesłaniającym istotę relacji między nauką a kulturą. Lepiej sprawę postawić inaczej: dwie największe rewolucje w kulturze wywołało pojawienie się krytycznej refleksji nad światem oraz powstanie nauki nowożytnej. To pierwsze miało miejsce kilka wieków przed Chrystusem, gdy presokratycy uznali – jak pisał Popper – że „jedyną racjonalną drogą do poznania świata jest krytyczna analiza teorii, które są tylko domysłami”, w ten sposób otwierając drogę do naukowej refleksji nad światem.

To drugie – w czasach Galileusza i Newtona, którzy pokazali, że najlepszą metodą badania rzeczywistości jest budowanie matematycznych modeli i ich eksperymentalne testowanie. Ta niewielka na pozór zmiana metodologii doprowadziła do odrzucenia klasycznego obrazu świata, wyznaczając nowe granice dla odpowiedzi na najważniejsze spośród nurtujących nas pytań: o istotę człowieczeństwa, naturę reguł moralnych czy sens życia.

Rewolucje naukowe są, z tej perspektywy, rewolucjami w kulturze – i to być może najważniejszymi, bo czy nauka nie stanowi kręgosłupa tego, co zwiemy kulturą?


Prof. BARTOSZ BROŻEK (ur. 1977) jest kognitywistą, filozofem i prawnikiem, pracuje w Katedrze Filozofii Prawa i Etyki Prawniczej UJ. Członek Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych. Ostatnio opublikował rozprawę pt. „Granice interpretacji”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Prof. Bartosz Brożek (ur. 1977) jest kognitywistą i filozofem, pracuje w Katedrze Filozofii Prawa i Etyki Prawniczej na Uniwersytecie Jagiellońskim, jest członkiem Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych. Laureat licznych nagród oraz stypendiów m.in… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2014