Rewolucja ważniejsza od miłości

Holenderka Tanja Nijmeijer miała 24 lata, gdy w 2002 r. zniknęła w kolumbijskiej dżungli. Dziś jest członkiem delegacji FARC na rozmowy pokojowe.

05.11.2012

Czyta się kilka minut

Tanja Nijmeijer w dżungli; kadr z filmu kolumbijskiego dziennikarza Jorge Enrique Botero o FARC /
Tanja Nijmeijer w dżungli; kadr z filmu kolumbijskiego dziennikarza Jorge Enrique Botero o FARC /

Zapraszając Holenderkę do stołu negocjacyjnego, FARC próbuje zdobyć sympatię Europy” – tak uważają przedstawiciele władz Kolumbii, których zirytował udział cudzoziemki w negocjacjach. Ich zdaniem, włączając Tanję Nijmeijer do swej delegacji, marksistowska partyzantka chce zaprezentować Europejczykom swój wizerunek jako młodego ruchu rewolucyjnego, który nie ma nic wspólnego z terroryzmem – w sytuacji, gdy Unia Europejska i USA uznają FARC za organizację terrorystyczną.

Wprawdzie Holenderka nie dotarła na wstępne rozmowy rządu Kolumbii z FARC w Oslo (jak podano, „z powodów prawnych”), ale obie strony zapewniają, że zjawi się w Hawanie na kolejnych negocjacjach. W istocie Nijmeijer ma kłopot z postawieniem stopy na terytorium kraju europejskiego: w świetle prawa międzynarodowego jest kryminalistką. W grudniu 2010 r. USA oskarżyły ją o terroryzm; w Stanach grozi jej 60 lat więzienia. Za działalność terrorystyczną i handel narkotykami (to kolejny zarzut) może odpowiadać też przed sądem w Kolumbii. Jest poszukiwana listem gończym przez Interpol (na czas rozmów pokojowych list za Nijmeijer wycofano).

Z nudy do dżungli

Nieoficjalnie wiadomo, że włączenie Holenderki do delegacji FARC wywołało kryzys w rozmowach, gdyż rząd w Bogocie początkowo nie chciał się zgodzić na obecność cudzoziemki. To z jej powodu rozmowy w Oslo zaczęły się z opóźnieniem, choć oficjalnie podano, że zawiniła pogoda.

34-letnia dziś Nijmeijer, znana wśród partyzantów jako „Alexandra”, od dłuższego już czasu blisko współpracuje z Ivanem Marquezem – uważanym za osobę numer dwa w FARC. Marquez, który teraz przewodniczy zespołowi negocjacyjnemu FARC, ma nadzieję, że jej udział w rozmowach wpłynie na pozytywny wizerunek organizacji. Bo kto, jak nie ona, potrafi wyjaśnić Europie, dlaczego przez dziesięć lat przebywała w kolumbijskiej dżungli?

W „nudnym” Groningen w Holandii, gdzie studiowała iberystykę, była tylko buntowniczką bez powodu. Dopiero w dżungli, z karabinem w ręku, znalazła sens życia. Postanowiła walczyć „aż do zwycięstwa” o społeczną równość. „Albo w dżungli zginę, albo triumfalnie pomaszeruję w pierwszym szeregu na Bogotę” – mówiła w nagraniu z 2010 r. Przekonana, że walczy o słuszną sprawę, spaliła za sobą wszystkie mosty i dołączyła do jednego z najbardziej brutalnych ruchów partyzanckich świata.

Być może nikt nigdy by o niej nie słyszał, gdyby nie jej pamiętnik. Znaleziono go w 2007 r. w zbombardowanym obozie w dżungli, podczas operacji armii przeciw FARC. Odtąd opinia publiczna na świecie śledzi losy Holenderki, „la guerrillera holandesa”.

„Jestem tu potrzebna”

Najwyraźniej miała chwilę zwątpienia. „Kto wie, czy kiedykolwiek wyjdę z dżungli. Na miłość boską, oni nigdzie nie chcą mnie stąd posłać. (...) Chcę stąd odejść” – zwierzała się pamiętnikowi. Później zaprzeczyła, że za zostawienie dziennika stanęła przed sądem FARC. „Żaden z dowódców nie wypomniał mi tego, co napisałam [w pamiętniku]” – zapewniała. Mówiła, że tylko raz została ukarana, gdy wbrew zakazowi zadzwoniła do domu.

Ale szybko się „zrehabilitowała”. W wywiadzie, jakiego udzieliła wkrótce potem, już tylko chwaliła FARC: przedstawiała organizację jako znaczący ruch walczący z globalnym kapitalizmem i imperializmem. Tłumaczyła, że zapiski z dziennika wyrwano z kontekstu. „Gdy pisałam, że chcę stąd odejść, miałam na myśli to, że jestem znudzona siedzeniem w obozie, bo chciałam walczyć” – mówiła do kamery. Opowiadała też, że przebywając w obozie FARC, przez dwa lata miała chłopaka, Kolumbijczyka, który jednak rozkazem dowództwa został skierowany na inny obszar. Trudno, od miłości ważniejsza jest rewolucja – podkreślała.

Wcześniej, w nagraniu dla matki pod koniec 2006 r. wyznała, że bardzo tęskni za rodziną. „Ale myślę, że powinnam tu być. Jestem przekonana, że prowadzimy sprawiedliwą walkę i jestem potrzebna” – dodała.

„Podkładałam bomby”

Jej rodzice, Hannie i Hans Nijmeijer, to zwykła holenderska rodzina. Mieszkają w Denekamp w prowincji Overijssel. Tutaj w 1978 r. Tanja przyszła na świat. Już podczas studiów miała zdecydowane poglądy i proste ideały. Realizowała je w studenckim ruchu anarchistycznym squotersów, dzikich lokatorów; mieszkała w zajętym przez nich pustostanie.

Do Kolumbii wyjechała po raz pierwszy w 1998 r., w ramach wymiany studenckiej. Pracowała jako nauczycielka angielskiego w ekskluzywnej szkole dla dzieci kolumbijskiej elity. Dziewczyną miały wstrząsnąć ubogie dzielnice i nierówności w kraju. Tak bardzo przejęła się sytuacją Kolumbii, że postanowiła tam wrócić po studiach.

Przed kolejnym wyjazdem na krótko zapisała się w Groningen do młodzieżówki socjalistycznej. „Jednak już wiedziałam, że rewolucja nie jest potrzebna w Holandii, ale w Kolumbii” – mówiła w wywiadzie opublikowanym w uniwersyteckiej gazetce tuż przed wyjazdem.

Gdy w 2002 r. znów zjawiła się w Kolumbii, zaprzyjaźnionemu nauczycielowi matematyki powiedziała, że wróciła, bo chciała „na własne oczy zobaczyć, jak lud dochodzi do władzy i wszystko się zmienia”. „Wtedy ten nauczyciel ujawnił, że jest członkiem FARC. Skontaktował mnie z innym członkiem FARC. Podkładałam bomby pod autobusami i tramwajami [w Bogocie]” – mówiła w jednym z wywiadów. Po roku, gdy jej grupa w stolicy kraju została zdekonspirowana, musiała schować się w dżungli.

„Ma krew na rękach”

Niejaki Marc Gonsalves, który spotkał ją w dżungli w 2003 r., był zdziwiony. „Zupełnie nie pasowała do tego miejsca” – mówił i opisywał ją jako atrakcyjną dziewczynę. – „Miała długie brązowe włosy, lekko spaloną słońcem skórę, wysokie kości policzkowe. Spodnie moro ładnie obciskały jej figurę, a spod krótkiej bluzki widać było ciało”.

Gonsalves wraz z Amerykanami miał opracować mapę pól uprawnych kokainy, kontrolowanych przez FARC. Jego samolot rozbił się na terytorium kontrolowanym przez FARC i Gonsalves wraz z załogą samolotu dostali się do niewoli. Nijmeijer tłumaczyła rozmowę dowódców FARC z Amerykanami. Gonsalves, któremu udało się z nią krótko porozmawiać, wspominał, że Tanja zdawała sobie sprawę, czym zajmuje się FARC. „Ona ma krew na rękach” – mówił w holenderskiej telewizji. Nie mógł zrozumieć, dlaczego przystąpiła do organizacji, która odpowiada za zamachy, porwania i handel narkotykami. „Bardzo mnie denerwuje, że ludzie nie znają prawdy o partyzantach. Są nawet koszulki ze zdjęciem Holenderki. Niewiarygodne! Ona jest terrorystką. Ci, którzy je kupują, finansują terroryzm” – mówił.

Dowódcy FARC postanowili wykorzystać medialną popularność Holenderki. W jednym z filmów propagandowych FARC pokazano więc wesołą i piękną dziewczynę, przekonaną do swoich ideałów. Na zakończenie filmu Nijmeijer ma najwyraźniej wzruszyć widzów, gdy – akompaniując sobie na gitarze – śpiewa pięknym głosem piosenkę dedykowaną rodzicom: „Don’t cry for me Argentina”.

***

Fragmenty znalezionego w dżungli pamiętnika Tanji Nijmeijer w 2007 r. opublikowała Liduine Zumpolle, mieszkająca w Kolumbii holenderska aktywistka, zajmująca się prawami człowieka (i współautorka książki o Tanji). „W ten sposób chciałam ostrzec innych, aby nie wpadli w tę samą pułapkę. Nie potrzebujemy tych ludzi w Kolumbii. Lepiej niech sprzedają sery w Groningen” – denerwowała się Zumpolle w programie holenderskiej telewizji.

Dzisiaj jednak przyznaje, że Tanja ma szansę na „szczęśliwe zakończenie swojej politycznej przygody”, bo może zostać w Kolumbii objęta amnestią. Liduine Zumpolle uważa, że amnestia dla działaczy FARC to jeden z najważniejszych punktów pokojowych negocjacji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2012