Rekonstrukcja kursu

Skala realnie przeprowadzonych zmian w rządzie zaskoczyła wszystkich i jest sygnałem, że Mateusz Morawiecki ma sporą swobodę działania.

09.01.2018

Czyta się kilka minut

Rekonstrukcja rządu PiS. Warszawa, 9 stycznia 2018 r. /  / fot. East News
Rekonstrukcja rządu PiS. Warszawa, 9 stycznia 2018 r. / / fot. East News

Dobre dla PiS-u. Ale czy dobre dla Polski? Spektakl rekonstrukcji rządu wlókł się od jesieni i osłabiał wizerunek partii jako sprawnie trzymanej w ryzach maszyny politycznej. Połowiczna jego kulminacja w postaci zamiany miejsc Mateusza Morawieckiego i Beaty Szydło nie przerwała spekulacji o napięciach w łonie władzy – z dyżurnym pytaniem, ile tak naprawdę samodzielności dostał nowy premier (i czy jest to jego czas próby w konkursie na przyszłego następcę prezesa) i czy prezydent zdoła zaistnieć jako podmiot w tej grze i uzyska swoje główne upragnione trofeum, czyli głowę ministra obrony. Ten stan zawieszenia zaczynał właściwie sugerować, jakby w PiS-ie po dwóch latach wyczerpała się energia kreowania faktów politycznych i, pomimo sukcesu w podboju sądownictwa, powoli obierał kurs na dotrwanie do wyborów, przy rozbudowie silnego przekazu populistycznego, nękaniu opozycji i ostrej retoryce antyunijnej. Ostatnie spekulacje, kiedy już była znana data ogłoszenia nominacji, krążyły raczej wokół pewnego programu minimum – dymisji Witolda Waszczykowskiego, Jana Szyszki (a i to było oceniane jako niepewne) czy Anny Streżyńskiej i Andrzeja Adamczyka.

Skala realnie przeprowadzonych zmian zaskoczyła wszystkich i jest niewątpliwie sygnałem, że Mateusz Morawiecki ma sporą swobodę działania. Nie chodzi tylko o nową panią minister finansów czy szefów świeżo powołanych resortów przedsiębiorczości i technologii oraz inwestycji i rozwoju (miejmy nadzieję, że pan premier nie będzie mylił tych pokrewnych nazw). Nowy minister spraw zagranicznych, choć pozbawiony całkowicie zaplecza politycznego, nie wydaje się bynajmniej bezwolną kukiełką. Jeśli nawet będzie wykonywał polecenia, to sama jego postać – dyplomatycznego fachowca o porządnym „etosowym” rodowodzie dawnej opozycji, zaangażowanego wcześniej w budowę ważnego filaru III RP jakim była służba cywilna – każe się domyślać, że owe polecenia mogą być znacznie bardziej w kompromisowym duchu. Będą też zapewne pasowały do zręczniejszej gry z Brukselą, jaką – na razie w sferze raczej nadziei niż faktów – uosabiać miał Morawiecki.

Oczywiście samodzielność w PiS-ie nie całkiem spełnia słownikową definicję tego słowa i nikt, nawet najbardziej namaszczony nie może się łudzić, kto tu naprawdę decyduje. Morawieckiemu będzie o tym przypominać choćby Joachim Brudziński, jeden z najwierniejszych członków zakonu PC, który odtąd będzie pilnować mu w rządzie policji – oraz Mariusz Błaszczak, z MSW przesunięty do MON, by porządkować bałagan w armii, której stan był przeciwieństwem tromtadrackiego przekazu, jaki suflował otoczeniu Antoni Macierewicz, mistrz budowy nikomu niepotrzebnego napięcia.

Właśnie dymisja Macierewicza jest najbardziej spektakularnym elementem rekonstrukcji i ten dzień za jakiś czas może być właśnie tak pamiętany – jako moment początku jego upadku. O tym, jak były szef MON się bronił i intrygował, wiadomo było sporo, wystarczyło obserwować gorączkę w przychylnych mu mediach. Znacznie ciekawsze jest, jak i na jakich warunkach doszło do tego, że jednak Andrzej Duda na ostatniej prostej dopiął swego i wymusił jego odejście. Można się teraz po prostu cieszyć, ale to na pewno nie koniec historii. Macierewicz ma rozległe wpływy w partii, której jest nadal wiceprzewodniczącym, oraz sprawnie zorganizowane otoczenie medialne – już w godzinę po ogłoszeniu zmian można było zobaczyć, jak skutecznie wobec takiej „zdrady Dudy” uruchomiło się wycie twardego jądra „kościoła smoleńskiego”. W tym sensie warto koniecznie przyjrzeć się środowym obchodom kolejnej miesięcznicy – co i kto podczas niej powie, może być dobrym zwiastunem czekającego PiS konfliktu. Zwłaszcza, że objęcie rządowej funkcji przez Joachima Brudzińskiego, trzymającego dotąd partię w garści, wymusi przetasowania w jej władzach, do których powinno dojść w ciągu paru tygodni – i to będzie realny dalszy etap rekonstrukcji, równie ważny, jak decyzje ogłoszone we wtorek. 

PiS wyjątkowo długo znosił to jajo, ale w końcu okazało się całkiem smakowite. Zmiany w rządzie na pewno będą wizerunkową korzyścią – nawet najwięksi sceptycy w końcu muszą się ucieszyć np. wyrzuceniem Jana Szyszki i łatwo zapomną, jak długo musieliśmy znosić ten skandal. Mogą też oznaczać pewne opamiętanie partii, której można już było zarzucić zupełne upojenie władzą. Z drugiej jednak strony trzeba też pamiętać, że jest to nadal rząd superpremiera Jarosława Kaczyńskiego, nadal w pewnych kwestiach tkwiącego mentalnie głęboko w latach 90., forsującego sobie tylko znaną koncepcję gruntownej rewolucji. Jest to nadal rząd ze Zbigniewem Ziobrą jako nadzorcą dalszego procesu demontażu samodzielności władzy sądowniczej, rząd minister Anny Zalewskiej i jej bezładnej reformy oświaty, rząd, gdzie zmiana stanowiska nie oznacza, iż nagle Mariusz Błaszczak nabierze choć trochę rozumu oraz szacunku dla zasad demokracji i swobód obywatelskich.

„Polska jest takim pięknym żaglowcem płynącym po coraz bardziej nieznanych morzach i oceanach. (…) Ale też to, czy zawinie bezpiecznie do zatoki, portu czy znajdzie nowe drogi, zależy nie tylko od siły żagli, masztów, ale przede wszystkim od załogi” – mówił dziś Mateusz Morawiecki.

Przy wszystkich istotnych politycznie zmianach, w których próbujemy się dziś rozeznać, jedno pozostaje niezmienne: jeśli w ogóle ktoś ma na mostku kapitańskim pojęcie, do jakiego portu płyniemy, to nie jest jednak port, jaki się podoba sporej części Polaków. Ich zdanie obecna władza dalej będzie lekceważyć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej