Ratunek: wegetarianizm

Według raportu doradcy rządu brytyjskiego lorda Nicholasa Sterna rolnictwo wraz z hodowlą zwierząt uwalniają do atmosfery więcej gazów niż sektor energetyczny czy transport

23.09.2008

Czyta się kilka minut

Rocznie aż od 5 do 7 mln ha ziem uprawnych ulega degradacji. Naturalna rekultywacja kilkucentymetrowej warstwy gleby zajmuje nawet 500 lat. Jej erozja już dziś zmusza do migracji setki tysięcy rolników na świecie.

Aby utrzymać produkcję na wyjałowionych przez intensywną uprawę i środki chemiczne terenach, trzeba je jeszcze bardziej nawozić. Światowa Organizacja Zdrowia WHO informuje, że rocznie nawet trzy miliony rolników umierają od pestycydów i nawozów. Cierpią też rośliny nieuprawne i zwierzęta. Ziemia ma prawo do zmęczenia.

A to, co się z nią dzieje, ma przecież wpływ na wodę, powietrze, a także na występowanie kataklizmów (powodzi, pożarów). To system naczyń połączonych.

Według najnowszego studium degradacji ziemi opublikowanego przez Organizację do spraw Wyżywienia i Rolnictwa przy ONZ (FAO), w ciągu 20 lat ilość obszarów zdegradowanych z 15 proc. ogółu ziemi na planecie wzrosła do 24 proc. Tylko w Europie 90 proc., ziem uprawnych dotkniętych jest w mniejszym lub większym stopniu procesem zniszczenia w wyniku gospodarki człowieka, a rocznie w wyniku utraty zawartości materii organicznej obumiera 40 ton gleby z hektara.

Choć rolnictwo nie jest jedynym winnym - pozostaje jeszcze np. urbanizacja i zmiany związane z procesami naturalnymi - ma ono wiele na sumieniu: zatrucie (50 proc. nawozów uchodzi do atmosfery lub wód podziemnych), wyjałowienie spowodowane monouprawami i brakiem płodozmianu, związane z "dużą kulturą rolną" stepowienie. Ponadto oddziaływania rolnictwa nie bierze się często pod uwagę w rozważaniach o globalnym ociepleniu, a jak podkreślają urzędnicy FAO, erozja, utrata masy organicznej i uwalnianie gazów cieplarnianych to część tego samego równania.

Jedzenia jest dosyć

Czy rozwiązaniem mogą być uprawy ekologiczne? Podstawową zasadą rolnictwa ekologicznego jest dążenie do ciągłego odnawiania gleby i wzbogacania zawartej w niej materii organicznej.

Zapobiegając biodegradacji, stosuje się zmianowanie, uprawy ozime chroniące glebę przed wyjałowieniem, nawożenie biomasą. W przeciwieństwie do przemysłowej produkcji rolnej, organiczna nie korzysta z chemicznych środków produkcji, ogranicza mechanizację.

Odpadają też szklarnie i hodowla tzw. "zwierząt ziarnożernych".

W maju zeszłego roku na poświęconym w całości uprawie ekologicznej kongresie FAO organizacja ta ogłosiła, że rolnictwo ekologiczne jest w stanie wyżywić całą planetę, znacząco zmniejszając przy tym konsekwencje, jakie powoduje w środowisku intensywna uprawa i hodowla, zwłaszcza jeśli chodzi o efekt cieplarniany. Wg FAO emisja CO2 przez uprawy ekologiczne jest nawet o 60 proc. mniejsza.

Mimo że dojście do takiego wniosku zabrało tej organizacji kilka dekad (wcześniej była m.in. gorącą orędowniczką chemizacji rolnictwa, a do niedawna upraw genetycznie modyfikowanych), to dobra wiadomość i punkt wyjścia do dyskusji o aktualnym sposobie produkcji rolnej, jego konsekwencjach i przyszłości.

Dotychczasowe intensywne uprawy przemysłowe oprócz erozji gleby doprowadziły do zatrucia jej pestycydami, wycinki lasów pod monouprawy komercyjne (np. palmy, której olej przeznaczany jest na biopaliwa), na-

deksploatacji zasobów wodnych, zagrożenia dla bioróżnorodności oraz interesów rolników indywidualnych, zwłaszcza z krajów Południa.

Zalety rolnictwa ekologicznego widoczne są na każdym z wymienionych pól: żywność wolna jest od chemii, chroniona jest gleba, rośliny, ludzie, zwierzęta i zminimalizowana degradacja środowiska. Pozwala to na rozwój małym producentom i redukcję emisji gazów.

Indonezja jako przykład

Pożerające chemię "zwykłe" uprawy, powodowane przez nie zniszczenie gleby i wylesianie oraz stojący na końcu tego łańcuszka model eksportowy i masowy transport żywności czynią z rolnictwa głównego konsumenta energii i emitora m.in CO2 i NO2.

W powszechnym odczuciu złoczyńcą są napędzane węglem i ropą energetyka i transport, zapominamy jednak o roli przemysłowego rolnictwa oraz związanej z nim całej sieci "agro-odżywczej". Wg raportu doradcy rządu brytyjskiego lorda Nicholasa Sterna, który stanowi podstawę rozważań nad zagrożeniami zmian klimatycznych, rolnictwo - razem z ho­dowlą zwierząt - uwalnia do atmosfery więcej gazów niż sektor energetyczny czy transport!

Oprócz emisji problemem jest też wywołana przez agroprzemysł utrata zdolności absorpcji gazów (czy to przez samą erozję gleby, czy wylesianie). Niektórzy specjaliści ostrzegają, że utrata

1 proc. materii organicznej z gleby równa się uwolnieniu 20 ton CO2 na hektar, a  obumierające na skutek intensywnej gospodarki równiny w USA uwolniły więcej gazu niż współcześnie wszystkie samochody razem wzięte! Natomiast wycinka lasów to likwidacja zielonych płuc mitygujących efekt cieplarniany. Indonezja jest trzecim krajem uwalniającym do atmosfery najwięcej CO2, nie z uwagi na słabo rozwinięty przemysł, lecz na monouprawę palmy afrykańskiej, która tworzy "zieloną pustynię".

Bańka gazowa

Fabrykami gazów są także hodowle zwierząt ziarnożernych - drobiu i trzody chlewnej. Ponadto aż 33 proc. ogółu ziem uprawnych przeznaczone jest na pożywienie dla zwierząt, które zjadają aż 60 proc. ogółu produkowanych na świecie zbóż! Rolnictwo ekologiczne stawia co prawda na zwierzęta przeżuwające, czyli krowy i kozy, ale w zakresie hodowli też nie oferuje dobrego rozwiązania: do wyprodukowania kilograma wołowiny trzeba aż osiem kilo pożywienia.

Dr Grażyna Niewęgłowska z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej Państwowego Instytutu Badawczego (IERiGŻ-PIB), zajmująca się rolnictwem ekologicznym, potwierdza: - FAO ma rację zapewniając, że ekologiczna produkcja roślinna wyżywi świat, ale zwierzęca już nie. Zgodnie z zasadami rolnictwa ekologicznego na hektar powinno przypadać tylko

1,5 sztuki zwierząt ziarnożernych, a przecież w wielkim systemie farm jest ich na tej samej powierzchni tysiące.

Popyt na mięso jest więc o wiele większy niż możliwości chowu ekologicznego. A jego spożycie wzrasta, głównie w rozwijających się gospodarczo Chinach i Indiach, zwiększając ceny żywności, zniszczenie gleby i "bańkę gazową".

Dlatego też niektórzy specjaliści, jak George Monbiot z "The Guardian", wzywają do ograniczenia czy też porzucenia mięsa, podkreślając, że taka dieta oznacza mniejsze zużycie terenów uprawnych. A to z kolei oznacza mniejszą degradację ziemi i całego środowiska.

Świat na talerzu

Na razie wygrywać będzie niestety rachunek ekonomiczny - rolnictwo organiczne to inwestycja długoterminowa, a jego produkty są kilkakrotnie droższe - nie tylko z powodu wyższych kosztów produkcji, ale i ich miejsca na rynku i ludzkich nawyków.

Prawdziwe pytania nie dotyczą jednak konsumpcji czy zmiany osobistych przyzwyczajeń, lecz sposobu naszej obecności na Ziemi i korzystania z niej. Aby przeciwdziałać zmianom klimatu, należy walczyć z ich przyczynami, a nie tylko skutkami.

Obok poszukiwania nowych źródeł energii dla przemysłu i transportu konieczna jest zmiana modelu "agro-odżywczego" i innych sposobów wykorzystania Ziemi. Z takiej perspektywy rolnictwo ekologiczne jawi się nie jako luksus, na który stać tylko bogatych, ale konieczność dla całej planety.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, korespondent "Tygodnika" z Meksyku. więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2008