Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdy Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, składa przed Sejmem coroczne sprawozdanie z działalności swojego biura, tuż po głosowaniu nad kolejną nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym, można wyjść z sali (tak zrobili w ubiegły piątek posłowie partii rządzącej). Gdy przygotowuje budżet, można ten budżet ściąć (w 2016 r. budżet RPO obniżono o prawie 10 mln zł – wrócił do poziomu z 2011 r.). Gdy zabiera głos, można mu przerwać, mówiąc, że „nie reprezentuje obywateli”, tylko „realizuje misję polityczną” (tak powiedział w ubiegłym tygodniu szef Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, Stanisław Piotrowicz).
Pytanie więc, jak można odpowiedzieć na tegoroczny 900-stronicowy raport z działalności RPO, na liczby w nim zawarte (ponad 140 miejscowości odwiedzonych przez RPO od początku kadencji, średnio 20 tys. skarg zgłaszanych do RPO rocznie) i historie w nim przytoczone (np. styczeń 2017 – napaść na obywatela Bangladeszu w Legnicy, luty – pobicie Saudyjczyka w Zakopanem, marzec – pobicie hinduskiego studenta w Poznaniu, maj – pobicie obywatela Ukrainy w Warszawie).
Odpowiedzi dostarcza Marek Kuchciński, marszałek Sejmu RP. „Liczba nowych spraw kierowanych do Rzecznika Praw Obywatelskich była w 2017 r. najniższa od 25 lat. (...) Równolegle systematycznie rośnie objętość jego sprawozdań” – napisał na Twitterze. ©℗