Rany trzeba rozdrapać

Juan Diego Botto: To zawstydzające, że nadal jest w Europie taki kraj, Hiszpania, w którym są nieodkryte masowe groby. Rozmawiała w Madrycie Patrycja Bukalska

27.07.2010

Czyta się kilka minut

Patrycja Bukalska: Na madryckim Puerta del Sol spotykają się ludzie domagający się sprawiedliwości. Czy tak mała grupa może coś zmienić?

Juan Diego Botto: Bierzemy przykład z argentyńskich Madres de Plaza de Mayo [ruch matek, których dzieci zaginęły podczas dyktatury - red.]. Przez 30 lat robiły to, co my teraz. To nie była duża grupa, może sto-dwieście kobiet. Co czwartek przychodziły na Plaza de Mayo w Buenos Aires, chodziły wkoło i domagały się sprawiedliwości. I osiągnęły wiele. Doprowadziły de facto do zmiany systemu wymiaru sprawiedliwości w Argentynie, zwróciły uwagę na prawa człowieka. One mogły, dlaczego my nie mielibyśmy spróbować?

Dlaczego wspiera Pan ten ruch?

W Hiszpanii mamy do dziś ponad sto tysięcy zaginionych: ludzi, o których losie nic nie wiadomo. To zawstydzające, że w Europie nadal jest kraj, w którym są masowe groby z XX wieku. W naszej demokracji walczyliśmy o prawa ofiar terroryzmu ETA. Każdy o nich teraz wie, i to dobrze. Mamy jednak kilkaset ofiar ETA - i dziesiątki tysięcy ofiar epoki Franco, zaginionych, o nich nikt nie wie. Sam dowiedziałem się o nich kilka lat temu.

Jak się Pan dowiedział?

Urodziłem się w Argentynie i jako dziecko trafiłem do Hiszpanii z emigracją argentyńską po puczu w 1976 r. Wiedziałem o "zaginionych" w Argentynie, tzw. desaparecidos, mój ojciec był jednym z nich. Kilka lat temu byłem na konferencji o argentyńskich desaparecidos i usłyszałem, że ten sam problem jest w Hiszpanii. Młode pokolenie powinno się dowiedzieć, że była wojna domowa i kilkadziesiąt lat faszystowskiej dyktatury, a ofiar nadal nie uznano.

W Argentynie rozwiązano to lepiej?

Z pewnością. Dyktatura w Argentynie skończyła się w 1983 r., zaraz potem zaczął się proces junty. Nie było więc żadnej przerwy między upadkiem reżimu a rozliczeniem. W Hiszpanii Franco wygrał wojnę i rządził kilkadziesiąt lat. To dwa pokolenia. Potem przyszła demokracja, ale sędziowie byli ci sami, co w czasach frankizmu. Cała struktura została zachowana i to komplikowało całą sytuację. Co więcej, w Argentynie odpowiedzialność za ujawnienie prawdy i ekshumacje przyjął rząd. Przekazano mi wszystkie informacje o ojcu, które posiadały władze. Było tego całkiem sporo. W Hispanii o czymś takim można tylko marzyć. Rząd nie prowadzi ekshumacji, nie pomaga w dotarciu do informacji o ofiarach.

Ale w Hiszpanii wiele osób uważa, że właśnie dlatego, iż minęło tyle czasu, nie ma sensu zajmować się ofiarami, że to tylko dzieli społeczeństwo.

Spójrzmy na to inaczej. Hiszpańska wojna domowa skończyła się w 1939 r., a II wojna światowa w 1945 r. To tylko sześć lat różnicy. Przyjmijmy, że pani dziadek zginął w obozie koncentracyjnym, pani chce sprawiedliwości, ale ktoś pani mówi: nie zajmujmy się tym, to rozdrapywanie ran itd. Przecież coś takiego byłoby nie do pomyślenia, nikt nie odważyłby się tak powiedzieć! A warto pamiętać, że w Hiszpanii zabijanie nie skończyło się w 1939 r., mordowano też w latach 40., 50., 60. i 70. Gdy Franco umarł w 1975 r., w więzieniach nadal byli skazani z wyrokami śmierci. To nieodległa przeszłość. A poza tym: demokracja ma mocne podstawy tylko gdy opiera się na sprawiedliwości. Inaczej to pozory demokracji.

Czy to, co robi Emilio Silva, jest ważne tylko dla rodzin, czy też dla młodego pokolenia?

Dla jednych i drugich. Dla rodzin, gdyż latami szukają śladów bliskich. Zdarza się, że syn spędził życie szukając ojca, a teraz zadanie to przejmuje wnuk. Oni mają prawo, by pochować bliskich w pokoju. W tych masowych grobach nie leżą ludzie, którzy ginęli z bronią w ręku na froncie. To szczególna kategoria ofiar. A to, co robi Emilio, sprawia, że moje pokolenie może się dowiedzieć, co działo się w Hiszpanii. I że kiedy spędzamy miły weekend na wsi, to może śpimy na grobach.

JUAN DIEGO BOTTO (ur. 1975 r. w Buenos Aires) jest aktorem i reżyserem. Grał m.in. w debiucie reżyserskim Johna Malkovicha "Tancerz" (2002). Czterokrotnie nominowany do nagrody Goyi, przyznawanej przez Hiszpańską Akademię Sztuki Filmowej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2010