Radość i mrok

04.05.2003

Czyta się kilka minut

Pierwsze wspomnienia z Hiszpanii to podróż pociągiem z Madrytu do Huesca i zachwyt krajobrazem, który sunął za oknem jak niezwykły film. Festiwal w Huesca odwiedziłem chyba trzykrotnie, moje filmy dostawały tam nagrody, byłem członkiem jury. Pepe, dyrektor festiwalu, pałał jakąś szczególną sympatią do Polaków. W trakcie dni festiwalowych zawsze organizowano wycieczkę autokarem do górskich miejscowości w Pirenejach. Nie mając nawyku fotografowania, ze łzami w oczach opisywałem piękno krajobrazów niczym ze szkiców Breugla, za plecami mając tchnące wielosetletnią historią wnętrza maleńkich kamiennych sanktuariów ze skrzypiącymi schodkami na dzwonnice i zeschniętymi relikwiami świętych za szybką drewnianej szkatułki. Wycieczki i niezliczone przyjęcia rysowały w mej wyobraźni obraz natury Hiszpanów. Miłość do zabawy i gdzieś w głębi duszy mrok i mistycyzm wprost ze średniowiecza. Niebywały zmysł piękna w architekturze. Niezrozumiały pociąg do komunizmu. Pamiętam powtarzające się śmieszne spory z kelnerem-komunistą w San Juan de la Pena.

Wielokrotnie byłem i mieszkałem w Madrycie. Częste piesze wędrówki dały mi niezrównany obraz tego miasta pełnego chłodnego cienia między rzędami rzeźbionych kamienic. Małe sklepiki, hale targowe, rzeźnicy i sprzedawcy ryb radośnie zachwalający swój towar. Doskonale sery, wielkie wędzone szynki, wino, zapach mielonej kawy. Ulice pełne ludzi o dwunastej wieczór. Gwarne bary i restauracje. Trwający do późnej nocy koncert Jose Menese, słynnego śpiewaka flamenco, w amfiteatrze pod gołym niebem. Chyba nie ma innej muzyki tak mocno działającej na moje zmysły, może portugalskie fado. W ciągu dnia cisza, większość barów i sklepów zamknięta w porze sjesty. Upał.

Hiszpania zawsze była hojna dla mnie i kusząca z jednej strony światłem i nieporównywalną radością życia, z drugiej tajemnicą i mrokiem. Trawiona potwornym upałem lub spływająca strumieniami deszczu. Czerwona ziemia z zielonymi smużkami. Wzgórza pokryte tysiącami drzewek oliwnych lub dębów korkowych. Białe puebla na stokach. Kamienne mury otaczające nawet maleńkie miasteczka. Wspaniałe drogi i autostrady. Areny walk byków dziwnie opustoszałe po skończonych walkach. Starożytny most i arabska świątynia w Córdobie. Bocianie gniazda na fasadach kościołów i ton fletu ulicznego muzykanta nocą w Caseres. Ziemia Hurdów i średniowieczno ciasne miasteczko Alberca, wspomnienie wstrząsającego filmu dokumentalnego Luisa Bunuela „Tierra sin pan”. Madrycka wystawa „Młody Dali”, która uświadomiła mi wielki talent tego malarza, potem częściowo zagubiony mimo sławy. Muzeum Prado pełne wspaniałych obrazów Goyi, El Greco, Velazqueza, Ribery.

Ostatnia podróż ostatniej jesieni. Polska retrospektywa filmowa w Valladolid, z której urwaliśmy się z moim przyjacielem Piotrem Jaxą, wspaniałym fotografikiem, by po przejechaniu samochodem około czterystu kilometrów znaleźć się w deszczowej Galicji. Jechaliśmy odtąd przez następny dzień wzdłuż wybrzeża atlantyckiego aż do niesamowitej miejscowości Fister-ra, która wydawała się być końcem świata. Wielka skalista góra znikała we mgle. Jej skrajem, nad głęboką przepaścią, wiodła wąska droga. Widzieliśmy może na dziesięć metrów przed sobą. Był ciemniejący wieczór w dzień zaduszny. Z dołu, spoza krawędzi urwiska dochodził łoskot fal Atlantyku. Zatrzymaliśmy samochód. Rozległ się głuchy ryk syreny ostrzegającej statki we mgle. Jakby gdzieś z głębi ziemi, która zadrżała. Pomyślałem o śmiałkach z czasów Kolumba i Magellana, wyruszających na swych małych drewnianych żaglowcach w ciemną otchłań oceanu w poszukiwaniu Ameryki. Ich odwaga lub żądza przygody i zysków musiała graniczyć i z szaleństwem, i z cudem. Końcem mojej podróży było Santiago de Compo-stela, gdzie w strugach deszczu sczerniała gigantyczna katedra i wąskie uliczki starego miasta zatrzymały się w czasie. Mnich-karzeł w długiej do ziemi, czarnej szacie umykał pod wielkim parasolem przez aparatem Piotra.

PIOTR DUMAŁA jest animatorem, reżyserem, scenografem, grafikiem, prozaikiem. Był wielokrotnie nagradzany na filmowych festiwalach krajowych i zagranicznych. Zrealizował m. in. „Łagodną”, „Ściany”, „Wolność nogi”, „Franza Kafkę”, „Zbrodnię i karę”. Za „Kafkę” dostał Grand Prix na festiwalach w Espinho i Zagrzebiu, a za „Ściany” na festiwalu w Krakowie. „Kafka” otrzymał też tytuł najlepszego filmu animowanego Europy 1991/92 na festiwalu „Madryt - Stolica Kulturalna Europy”. Opublikował też zbiór opowiadań „Gra w żyletki” (Wyd. Małe 2000).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2003