Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak, wiem, nie powinienem. Nie powinienem brać samochodu w taki mroźny dzień, kiedy wszyscy palą, czym popadnie, mimo że prezydent miasta wzywa, aby nie palić, a auta zostawić w domu. Tak, wiem, ale, niestety, zawartości mojego bagażnika nawet taki King Kong jak ja nie byłby w stanie wnieść do tramwaju. Więc mimo wyrzutów sumienia musiałem wziąć samochód. I teraz jadę, posuwam się właściwie, a z głośnika dobiega znajomy głos sławnego kaznodziei.
Głos ten jest niezwykle kojący. Ale kojąca jest nie tylko jego tonacja – ciepła barwa, spokojny, równy tok wywodu, umiejętne akcentowanie kluczowych miejsc homilii. Kojące są również treści, które ów głos przekazuje. Mówi o otwarciu na świat, o konieczności przezwyciężenia podziałów, o międzyludzkiej solidarności. Z anteny Radia Maryja padają słowa: wielość, szacunek dla odmienności, „wszyscy z wszystkimi” i „wszyscy dla wszystkich”. Stojąc na brzegu morza Polaków, kaznodzieja mówi o wezwaniu, które płynie ze strony morza jako takiego (bo kazanie, którego słucham, wygłoszone zostało w Gdyni). „Wezwanie mórz”, mówi znajomy głos, „spotyka się z losami wszystkich ziem zamieszkanych. Nie tylko rozdziela te ziemie i utrzymuje w oddali, w odległości – ale także łączy. Tak. Morze mówi człowiekowi o potrzebie szukania się nawzajem. O potrzebie spotkania i współpracy”.
Uwięziony w cieknącym powoli strumieniu aut (czyżby wszyscy tego dnia mieli tak samo obciążone bagażniki?) słucham oklasków, które wybuchają, kiedy pada po raz pierwszy słowo „solidarność”. Kaznodzieja prosi jednak o skupienie: ważne dlań jest nie tylko to jedno słowo, ale cały wywód. Prosi o jego uważne wysłuchanie i nagrodzenie brawami dopiero na końcu, jeśli wywód ewentualnie się spodoba… „Czy przyszłość, lepsza przyszłość, może wyrosnąć z narastania różnic i przeciwieństw na drodze wzajemnej walki?”, pyta retorycznie. „Walki systemu przeciw systemowi, narodu przeciw narodowi — wreszcie: człowieka przeciw człowiekowi?! W imię przyszłości człowieka i ludzkości trzeba było wypowiedzieć to słowo »solidarność«”. I dodaje: „Solidarność to znaczy sposób bytowania wielości ludzkiej, na przykład narodu, w jedności, w uszanowaniu wszystkich różnic, wszystkich odmienności, jakie pomiędzy ludźmi zachodzą. A więc jedność w wielości, a więc pluralizm – to wszystko mieści się w pojęciu solidarności”.
Zapewne domyśliliście się już, że znajomy głos, który mówił takie słowa, nie należał ani do ojca dyrektora stacji, ani do żadnego z jego duchownych akolitów. Słowa takie, jak „pluralizm” czy „odmienność” to w ustach ludzi występujących na antenie tego radia raczej inwektywy – przynajmniej w tych wystąpieniach, których słuchałem, bo przecież nie słucham na okrągło.
Nie wiem, co sprawiło, że w ostatni dzień lutego, mroźny i ciemny, Radio Maryja między godziną 17 a 18 puściło kazanie wygłoszone przez papieża Jana Pawła II na spotkaniu z ludźmi morza w czerwcu 1987 r. Ale kazanie to było jak powiew wiatru – porywistego, morskiego wiatru – w duchowym smogu.©