Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przez kolejne tygodnie Wielkiego Postu rozważamy fragment Ewangelii św. Jana, mając nadzieję, że spotkanie ze Słowem rzuci nam światło na nasze życie wewnętrzne. Dzisiaj druga część. Pogrubioną czcionką zaznaczamy zdanie, nad którym chcemy się tym razem pochylić.
„Dwaj uczniowie (...) poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: »Czego szukacie?«. Oni powiedzieli do Niego: »Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?«. Odpowiedział im: »Chodźcie, a zobaczycie«. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego” (J 1, 37-39).
Jezus odwraca się i widzi uczniów, którzy idą za Nim. Jego spojrzenie sięga głęboko. Jezus widzi serce człowieka, jego nadzieje i obawy, wszystko to, co go kształtowało i doprowadziło do chwili obecnej. W innym miejscu Ewangelii Janowej czytamy, że Jezus „wszystkich znał” i „wiedział, co się w człowieku kryje” (por. J 2, 24-25). Rabbi widzi nawet to, czego uczniowie sobie nie uzmysławiają, widzi ich ukryte motywacje. Traktując poważnie swoich uczniów, zadaje im kluczowe pytanie: Czego szukacie?
Pytania o cel są cenne, ponieważ pomagają transformować nasze potrzeby w działanie. Takie pytania stawia się zwykle na początku terapii. Doświadczający bólu pacjent słyszy pytanie o tzw. zlecenie, które pozwala mu też uzmysłowić sobie, że nie wszystko można zmienić. Są sprawy, które powinien zaakceptować, bo nie zależą od niego. Dopiero po takim rozróżnieniu pojawia się możliwość podjęcia odpowiedzialności. Wielu chce tego uniknąć. Woleliby, aby lekarz wyjął czarodziejską różdżkę i zrobił coś bez wysiłku z ich strony. Zdarza się również, że ludzie zużywają dużo energii, by zmienić coś, na co nie mają wpływu, a to, co zmienić by mogli, pomijają.
Jezus zaprosił uczniów podążających za Nim do przemyślenia pobudek, które nimi kierują. Spróbujmy podjąć podobną refleksję: tu i teraz, w drugim tygodniu Wielkiego Postu roku 2019.
Czego szukam w moim życiu duchowym? Jaka jest moja najgłębsza motywacja? Dlaczego podejmuję (jeśli podejmuję) wielkopostne praktyki religijne? Czego oczekuję od mojego Mistrza i czy w ogóle czegoś oczekuję?
Pytanie Jezusa może nas wyrwać z drzemki religijnych rytuałów i przyzwyczajeń. Czemu ma służyć przeżywanie kolejnego Wielkiego Postu? Owszem, jest to czas szczególny całego Kościoła. Czy stoi jednak za nim nasze osobiste pragnienie i poszukiwanie? Czy w praktyki wielkopostne nie wpadamy niejako z rozpędu?
W środę popielcową posypano nam głowy popiołem. Przypomina nam się nagle, że powinniśmy podjąć jakieś postanowienia. „Co tym razem” – gorączkowo rozmyślamy. „To samo, co w zeszłym roku? Nie będę czegoś jadł lub pił? Nie będę czegoś oglądał w telewizji lub internecie? Nie będę czegoś robił?”. Ale po co i dlaczego? Czego się po tym spodziewamy i czemu właściwie miałoby to służyć?
Wydaje się, że można także „przegiąć” w inną stronę i pościć z pobudek egocentrycznych, w nadmiernym skupieniu na sobie. Czasem po to, by poczuć się lepszym od innych i poszukiwać stanu idealnego, pragnąc osiągnąć kolejny stopień „doskonałości”.
Ludzie podejmują niekiedy ekstremalny wysiłek po to, by ich ego mogło wbić chorągiewkę z własnym podpisem, na kolejnym zdobytym szczycie. U podstaw ich praktyk religijnych stoi perfekcjonizm, ale także subtelne odrzucenie samych siebie. W skrajnym przypadku postanowienia wielkopostne mogą się stać formą autoagresji, w której rozczarowane Ego wymierza stosowną karę.
Zatrzymajmy się zatem chwilę, aby usłyszeć pytanie Jezusa: „Czego szukacie?” i odnieść je do siebie. Tak jak w poprzednim tygodniu zapraszamy Cię, Drogi Czytelniku, do małego ćwiczenia duchowego. Jeśli chcesz, przeczytaj jeszcze raz fragment Ewangelii, który rozważamy, i pobądź z nim chwilę w ciszy, a następnie spróbuj odpowiedzieć pisemnie na pytanie Jezusa. Spróbuj zrobić to konkretnie, abyś mógł zobaczyć na kartce własną odpowiedź i by ona... przemówiła do Ciebie.©
MONIKA i DIAKON MARCIN GAJDOWIE są małżonkami od 28 lat, rodzicami czworga dzieci, terapeutami i rekolekcjonistami.
CZYTAJ TAKŻE: Ryzyko nowego - pierwszy odcinek Ćwiczeń wielkopostnych