Psia wolność

Gdy człowiek już trochę żyje, to pamięta wiele psów. Wszystkie zjawiały się przypadkiem, od niechcenia, przynosił je los. Nigdy się nie mówiło: powinniśmy mieć psa.

14.05.2018

Czyta się kilka minut

Psy zawsze były. Znajdy, podrzutki, przybłędy. Zjawiały się i zostawały do śmierci. Albo, gdy nie udało się zapanować nad nieposkromionym instynktem przetrwania gatunku, do adopcji. Mój Boże, rozdaliśmy kiedyś dziewięć szczeniaków z jednego miotu... Ogłaszaliśmy się w gazetach, w necie, rozwoziliśmy po kraju psi przychówek, obiecując dopłaty i wyprawki. Sieć grzmiała świętym oburzeniem: A pilnować trzeba było! Oto niefrasobliwość oraz nieodpowiedzialność! Niby kulturalni, a nie wiedzą, że psy się rozmnażają! Święta racja.

Nie mieliśmy pojęcia, że Mufka się rozmnoży. Nie miała jeszcze roku i w ogóle nie było widać, że jest w ciąży. Zniknęła na godzinę, a potem spod szopy z narzędziami rozległ się pisk. Wczołgałem się i w półmroku próbowałem policzyć przychówek, ale wciąż mi się nie zgadzało. Przekładałem ciepłe, mokre jeszcze ciałka i zaczynałem od nowa. Mufka patrzyła uważnie, jakby pilnowała, żebym się w tych rachunkach nie pomylił. Można rzec, że patrzyła również z dumą. No ale się nie zgadzało, bo jak? Dziewięć sztuk? Ryby się tak obficie rozmnażają, płazy, gady, a nie biała niewinna suczka, dziecko niemal jeszcze. No ale rozdaliśmy prawie wszystkie. Niektóre potem odwiedzaliśmy. Wyrosły na wielkie płowe bestie. „Płot musieliśmy wybudować” – mówili beneficjenci. W ich głosach czuć było dumę pomieszaną z pretensją. „Za niski” – mruknąłem w duchu.

Bo Mufka bez rozbiegu pokonywała półtorametrowe ogrodzenie. Podchodziła i hop. Tylko mięśnie jej się napinały tak pięknie, że wyglądała niczym preparat anatomiczny. Potem nauczyła tego swojego męża, Sybira. Był znacznie masywniejszy i podchodził do tego trochę siłowo. Po prostu się wspinał i wyglądał wtedy jak ostatni gamoń. Psy się nie wspinają. Psy biegają i skaczą. Każdy to wie. Sybir był siwy, duży i ruszał się bez szczególnego entuzjazmu. Przyjechał kiedyś weterynarz i mówi: „Ty, to jest kaukaz”. „Jaki kaukaz? – powiedziałem. – Kaukaz to jest drogi pies, z tysiąc złotych kosztuje, jego urodziła Grzanka, żółta kundlica z Lubelszczyzny, którą nam koleżanka przywiozła. Za flaszkę ją od chłopa kupiła, bo nie mogła patrzeć, jak półroczne szczenię na łańcuchu stoi. Wspaniały pies zresztą. Oklapłe uszy, krzywe łapy, oczy pełne smutku, a w sercu tylko miłość”. „Jesteś pewien?”. Przyjrzałem się Sybirowi i rzeczywiście w jego miodowych oczach miłości było stosunkowo niewiele. No w ogóle nic z matki nie było. Leżał i kontrolował otoczenie. Jak ktoś wchodził, to lepiej go było przytrzymać za obrożę. „Ale tu w okolicy nie ma kaukazów – powiedziałem. – Wilki są, jeżeli już”. „Wilk ma inny łeb – powiedział doktor. – Mógł przyjść, a potem pójść” – dokończył obojętnie, bo jako weterynarz różne rzeczy w życiu widział. Rzeczywiście. Nie mieliśmy wtedy jeszcze płotu. Mógł przyjść, a potem sobie pójść. Na przykład do parku narodowego, który zaraz się zaczynał. Żeby walczyć z wilkami, bo takie jest przeznaczenie kaukaza.

W każdym razie ruszał się niechętnie, ale Mufka go nauczyła. Przepadały w lesie na całe dnie, ale zawsze wracały. I tak w kółko: przepadały i wracały. Jak wracały, to sobie leżały w słońcu. Żeby miały wygodniej leżeć, zbudowałem im zagrodę, dość sporą. Ludzie na takich działkach budują jednorodzinne domy gdzieś pod miastem. Otoczyłem dwumetrowym płotem, a w środku postawiłem budę wielkości właśnie jednorodzinnego domu i przynajmniej tak samo ciepłą. Zamykałem je w zagrodzie, gdy nie mogłem ich mieć na oku. Chyba im się tam podobało, bo zaczęły wyskakiwać dopiero po jakimś czasie. Dwa metry. Nigdy jednak nie zauważyłem, jak to robią. Ją jeszcze można było sobie wyobrazić, jak po prostu zamiast półtora metra skacze dwa. Ale jego? 50 kg psa idące w górę po siatkowym płocie? W każdym razie wydostawały się, a potem hyc przez ogrodzenie i wolność. Psy jednak mają pewną wadę, bo jak uciekają, to nie potrafią wrócić. Jakich by płotów nie pokonały, to potem i tak stoją pod furtką. Wszystkie psy. Stoją i głupio machają ogonami, żeby je wpuścić. Te też tak robiły. Zagadki ich ucieczek nie rozwikłałem do dziś. Podejrzewam jednak, że z zagrody wypuszczała je moja żona. Zawsze była za wolnością zwierząt. W każdym razie bardziej niż za moją.

Któregoś dnia przyszła sąsiadka i powiedziała, żebym coś z tym zrobił, bo jest akurat sama. Poszliśmy na łąki, w stronę płytkiego parowu. W parowie leżała owca. Była nadjedzona, ale jeszcze trochę żywa. Mufka i Sybir w bezpiecznej odległości przysiadły na ogonach i spokojnie czekały na rozwój wypadków. Poszedłem do domu po nóż i podciąłem owcy gardło. Gdy człowiek trochę żyje na wsi, to to są normalne sprawy. Jak zabija się owce, pokazał mi właśnie mąż sąsiadki z trzydzieści parę lat temu. Teraz, gdy wrócił z miasta, wcale się nie zdenerwował. Tego lata zginęły mu trzy sztuki, znajdował resztki, zgłaszał, że wilki, i dostawał odszkodowania. Za tę jednak, powiedział, wobec siedzących w bezpiecznej odległości Mufki i Sybira, chciałby jednak odszkodowanie ode mnie.

Sybir jakiś czas później umarł na nerki. Mufka któregoś dnia nie wróciła z lasu. Odeszły. Zamieniły się w psią przeszłość. Ale gdy o nich myślę, to właściwie nie potrafię oddzielić ich życia od naszego własnego. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się w 1960 roku w Warszawie. Mieszka w Beskidzie Niskim. Prozaik i eseista. Autor Murów Hebronu, Dukli, Opowieści galicyjskich, Dziewięciu, Jadąc do Babadag, Taksimu, Dziennika pisanego później, Grochowa, Nie ma ekspresów przy żółtych drogach, Wschodu… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 21/2018