Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Spośród kilku tysięcy więźniów, którzy w ciągu 7 lat istnienia obozu trafili do Guantanamo, pozostaje tam już garstka: ok. 200 osób. Ci, którzy uznawani są za niebezpiecznych terrorystów, nie stanowią problemu : staną przed sądem (niektórym grozi kara śmierci). Ale co zrobić z tymi, którzy stracili status "nielegalnych bojowników"? Administracja Obamy, od kilku miesięcy negocjująca w sprawie 17 więźniów ujgurskich - zostali uznani za niewinnych, mają wyjść na wolność - przekonała się ostatnio, że to twardy orzech do zgryzienia. Odesłanie ich do Chin, w których ta grupa etniczna walczy o autonomię, byłoby równoznaczne z wyrokiem śmierci lub tortur. Co na to obrońcy ideałów? "Nie w moim ogródku" - powtarzają jeden po drugim kraje Europy, proszone o przyjęcie więźniów na swoje terytorium.
Wszystko wskazuje, że ideałów przyjdzie bronić malutkiemu krajowi na wyspach Pacyfiku, o którym mało kto dotąd słyszał. Premier Palau, który właśnie zgodził się na przyjęcie więźniów, zapewnił, że to "humanitarny gest". Nie ma ponoć nic wspólnego z obietnicą 200 mln dolarów, które w ramach "pakietu pomocy" mają tam dotrzeć z Waszyngtonu. Cynicy zauważają, że to więcej, niż wynosi PKB Palau. Ale czyż nie płaci się za ideały?