Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Historię przyjaźni pisarza z kraju, uczestniczącego w życiu publicznym komunistycznej Polski, z dwojgiem emigrantów - współpracownikiem "Kultury" i jego matką, tłumaczką "Folwarku zwierzęcego" Orwella - odtworzyć możemy dzięki lekturze ich listów.
W tej korespondencji są luki, czasem słyszymy głos tylko jednej strony listowej rozmowy, ale i tak jest ona fascynująca, a skrupulatne przypisy pokazują jej szersze tło. Teresa (Rena) ze Skarżyńskich Jeleńska, urodzona w 1890 roku, żona dyplomaty Konstantego Jeleńskiego, poznała starszego o cztery lata Iwaszkiewicza i jego żonę Annę z Lilpopów w 1929 roku podczas "zjazdu poetów" w Pławowicach, majątku Ludwika Hieronima Morstina. Pierwsze spotkanie Iwaszkiewicza z synem Teresy, Konstantym Aleksandrem Jeleńskim (rocznik 1922), nastąpiło 14 listopada 1951 roku w Rzymie, po koncercie Artura Rubinsteina. Te szczegóły pozwalają wyraźniej ujrzeć krąg środowiskowy, do jakiego wszyscy oni należeli przed wojenną katastrofą. Wyniesione stamtąd poczucie wspólnoty pewnych wartości, a także - co nie najmniej ważne - obyczajów pozwoliło przetrwać ich przyjaźni mimo wybuchających co jakiś czas konfliktów.
Pierwsze ich źródło jest oczywiste. Iwaszkiewicz od początku dystansuje się wobec emigracji i choć ani nie wstępuje do partii, ani też nie daje się ukąsić Heglowi i jego późnym wnukom, godzi się odgrywać rozmaite role na oficjalnej scenie PRL i być jej kulturalnym ambasadorem. Jeleński zaś pracuje w antykomunistycznym Kongresie Wolności Kultury i pisuje regularnie do "Kultury" - choć z jej redaktorem Jerzym Giedroyciem wchodzi często w spór.
Pojawiają się i konkretne punkty zapalne. W 1951 roku dzięki Renie Jeleńskiej Iwaszkiewicz składa wizytę w domu wielkiego filozofa włoskiego Benedetta Croce. W 1954 roku publikuje w "Nowej Kulturze" fragment dziennika z zapisem tej wizyty, ukrywając osobę Jeleńskiej pod imieniem Marty. Konstanty komentuje to wtedy w liście dość niefrasobliwie ("Zabawiła mnie wizyta u Croce - i Mama - Marta"). Gdy jednak kilka lat później tekst ukazuje się po francusku w lewicowych "Lettres Nouvelles" i przedrukowuje go włoski prawicowy periodyk, wybucha skandal. Oburzone są córki nieżyjącego już Crocego i jego zięć Gustaw Herling-Grudziński, Jeleńska pisze do Iwaszkiewicza list z pretensjami, ten stara się sprawę załagodzić, ale w dzienniku daje upust swej goryczy...
Jeleński i Iwaszkiewicz od początku różnią się w ocenie Gombrowicza i jego dzieła, ale ich przyjaźń zostaje poddana próbie dopiero po śmierci autora "Ferdydurke" i ogłoszeniu na łamach "Twórczości" jego listów do Iwaszkiewicza. Protestuje Rita Gombrowicz, która nie wyraziła zgody na publikację, i zaprzyjaźniona z Gombrowiczem Maria Paczowska, Iwaszkiewicz bardzo niegrzecznie te protesty komentuje. Wrogowie Gombrowicza wykorzystują zawartość listów, by dowodzić jego moralnej małości, obrońcy podejrzewają (niesłusznie) zmanipulowanie tekstów. I tym razem jednak burza przemija, choć strony sporu pozostają przy swoim.
Piszę tylko o konfliktach - a przecież po lekturze książki pozostaje przede wszystkim to, co ponad nimi: podziw Jeleńskiego dla pisarstwa Iwaszkiewicza i zwyczajne ludzkie ciepło, stale obecne w ich wzajemnych relacjach. "Istnienie takich pięknych, szlachetnych osobowości jak Rena stara się jakoś nadać temu życiu i sensu, i barwy - pisze Iwaszkiewicz w 1969 roku po śmierci Jeleńskiej. - Tak nagle pod wpływem tej wiadomości poczułem, ile mnie rzeczy wiązało z Reną i wiąże z Tobą. Ten los, który nas tak bardzo, tak głęboko rozłączył - to prawdziwa bieda". (Instytut Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską oraz Biblioteka "Więzi", Warszawa 2009, ss. 358. Opracował i przypisami opatrzył Radosław Romaniuk. Jest też nota edytorska i indeks osób.)