Przez dotyk

Ciało jest emanacją najgłębiej zakorzenionych lęków i tęsknot. Znajduje spełnienie dopiero w bliskim kontakcie z innym ciałem i tego próbują nauczyć się bohaterowie „Touch Me Not”.

12.11.2018

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Touch Me Not” / SNH / MATERIAŁY PRASOWE
Kadr z filmu „Touch Me Not” / SNH / MATERIAŁY PRASOWE

„Podczas kręcenia tego filmu nikt nie doznał obrażeń wbrew własnej woli” – podobna informacja pojawia się czasem w napisach końcowych odnośnie do udziału zwierząt, choć oczywiście bez wzmianki na temat woli. Ponieważ jedna ze scen filmu „Touch Me Not” kręcona była w klubie BDSM, zapewne owych praktyk dotyczy rzeczona formuła. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że zwycięski film tegorocznego Berlinale wymagał od swych aktorów jedynie nadzwyczajnych fizycznych poświęceń. Kinowy debiut rumuńskiej artystki wizualnej Adiny Pintilie to eksperyment z pogranicza dokumentu i fikcji, w którym chodzi o coś znacznie więcej niż prowokowanie nagością czy seksualnymi upodobaniami. Chodzi o odzyskiwanie ciała.

Już w pierwszym ujęciu kamera sunie po ludzkiej skórze, jakby filmowała jakiś nieznany, bez mała księżycowy pejzaż. Owłosienie, znamiona, pory, żyłki, blizny, słowem: wszystko to, co nasza kultura wyklęła, a reklama określiła eufemistycznym mianem „niedoskonałości”, nabiera w maksymalnym zbliżeniu abstrakcyjnego kształtu. By już za chwilę z przedmiotu kontemplacji stać się żywym, aktywnie reagującym podmiotem. Reżyserka postawiła przed obiektywem ludzi, którzy mają jakiś problem ze swoją cielesnością (czytaj: seksualnością, intymnością, bliskością), i sięgnęła, jak łatwo się domyślić, powierzchni znacznie głębszych niż skóra. Są tu zawodowcy i naturszczycy, osoby uczestniczące w zbiorowych warsztatach dotyku i wykreowane postacie, które na własną rękę poszukują kontaktu z własnym ciałem. Najchętniej przyglądając się innym ciałom.

Kimś takim jest 50-letnia Laura grana (choć tu stopień aktorskiej odwagi każe postawić duży pytajnik) przez aktorkę Laurę Benson i będąca kimś w rodzaju porte-parole samej reżyserki. Na podobną blokadę cierpi całkowicie bezwłosy Tómas (w tej roli znany z islandzkiego filmu „Nói albinói” Tómas Lemarquis), choć on próbuje znaleźć bezpośredni kontakt ze swoim ciałem na wspomnianych już zajęciach terapeutycznych. Bierze w nich udział także Christian, który jest w filmie po prostu sobą, czyli mężczyzną dotkniętym rdzeniowym zanikiem mięśni. Udział w filmowym eksperymencie staje się dla niego okazją, by wypowiedzieć się – całym zdeformowanym ciałem – na temat potrzeb i pragnień osób niepełnosprawnych.

Wbrew oczekiwaniom to właśnie Christian, który nie jest nawet w stanie samodzielnie się podrapać, czy transseksualna Hanna w średnim wieku czerpią więcej ze swej seksualności niż ich bardziej „kompletni” koledzy i koleżanki. Przez ostre zderzenie naturalizmu (choroby, kalectwa, płynów ustrojowych) ze sterylnymi przestrzeniami berlińskich mieszkań, kawiarń czy szpitali, przez zestawianie subtelnego dotyku i sadomasochistycznych praktyk, a także muzyki Brahmsa z industrialno-rockowymi utworami grupy Einstürzende Neubauten, Pintilie poszukuje utraconej harmonii. Ciało, ów system mechanicznie niedoskonały, jest emanacją najgłębiej zakorzenionych lęków i tęsknot. Znajduje spełnienie dopiero w bliskim kontakcie z innym ciałem, i tego próbują nauczyć się jej bohaterowie.

Autorka zdecydowała się obnażyć również siebie. Robi to jednak połowicznie, ujawniając raz po raz swoją obecność w artystycznym projekcie, najczęściej zresztą bezpiecznie zamkniętą w dodatkowym kadrze. I nawet kiedy zdobywa się przed kamerą na intymne wyznania, w przeciwieństwie do swoich bohaterów nie odważa się pójść na całość. Przeglądając się w ich bezbronnej nagości, mówi o własnym wstydzie i strachu przed byciem oglądaną czy ocenianą. Tą uczciwością Pintilie ostatecznie ratuje film, który łatwo byłoby oskarżyć o podglądactwo czy eksploatację.

Łatwo też strywializować psychoanalityczny przekaz „Touch Me Not” – że w ostatecznym rozrachunku wszystkim naszym cielesno-emocjonalnym zahamowaniom winne są nasze matki i nasi ojcowie. Można też zapytać, na ile udział w filmie jest dla amatorów autentyczną psychoterapią, na ile tylko występem przed kamerą. Paradoksalnie jednak najmocniej działa obraz Pintilie właśnie jako filmowe „ciało obce”, czyli przeniesiony do sali kinowej galeryjny koncept, albowiem traktuje on ludzką cielesność zupełnie inaczej niż voyeurystyczne ze swej natury kino. I nie chodzi tu bynajmniej o sprowadzenie ciała do funkcji artystycznego tworzywa. Co by nie powiedzieć o metodach stosowanych przez reżyserkę czy jej osobistym udziale w projekcie, stanowi on także spore wyzwanie rzucone widzowi. Jest rodzajem powiększającego lustra, które eksponuje wszelkie niedoskonałości. Nie tyle jednak ciała jako takiego, co raczej naszych dyscyplinujących wyobrażeń o nim. O tym, jak powinno wyglądać, co powinno czuć i jaką spełniać rolę. ©

„TOUCH ME NOT”, reż. Adina Pintilie. Prod. Rumunia/Niemcy/Czechy/Bułgaria/Francja 2018. Dystryb. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty. W kinach od 16 listopada.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2018