Przetrwać za wszelką cenę

Martyna Grądzka-Rejak, autorka książki „Kobieta żydowska w okupowanym Krakowie (1939–1945)”: Główny ciężar życia codziennego spadał na kobiety. Walczyły o utrzymanie rodzin, dbały o dom i dzieci. Mężczyźni częściej popadali w apatię.

23.10.2017

Czyta się kilka minut

 / IPN
/ IPN

MACIEJ SZKLARCZYK: W jakim stopniu ofiarami deportacji z krakowskiego getta 28 października 1942 r. padły kobiety?

MARTYNA GRĄDZKA-REJAK: Materiał archiwalny jest w tej kwestii ubogi. Nie dysponujemy np. listami deportacyjnymi, nie mamy też danych statystycznych o płci czy wieku ofiar. Problemem jest również samo szacowanie, ile osób wtedy wywieziono. Z powojennych relacji ocalonych wnioskujemy, że w większości byli to ci, których Niemcy określali jako osoby „bezużyteczne”, np. kobiety z dziećmi, osoby starsze lub chorzy. Pracownice różnych warsztatów, które tego dnia przyszły na wyznaczoną zbiórkę z małymi dziećmi, razem z nimi wysyłano na śmierć.

To była rzadka sytuacja, żeby się komuś udało – jak opisywanej przez Panią Renacie Grünbaum – przemycić dziecko do zakładu pracy i tego dnia ocaleć.

Ta deportacja nastąpiła niespodziewanie i trwała tylko jeden dzień. Zaskoczyła mieszkańców getta i zabrakło czasu, by przedsięwziąć kroki w celu ratowania bliskich.

Czym się różniła wtedy sytuacja żydowskich kobiet od mężczyzn?

W świetle niemieckich rozporządzeń nie ma różnicy: każdy Żyd był traktowany tak samo, zmuszony do osiedlenia w getcie, potem skazany na śmierć. Natomiast w praktyce role płciowe były odmienne, choćby ze względów kulturowych. Do II wojny światowej, choć pewna grupa kobiet żydowskich pracowała, to dla wielu obowiązki sprowadzały się do sfery domowej. Ten ostatni aspekt nie zmienił się w okresie okupacji. Ale doszły dodatkowe obowiązki, kobiety musiały pracować ze względu na przymus pracy, ale też po to, aby wspierać rodzinę materialnie. Po przyjściu do domu nadal to głównie one gotowały, prały, sprzątały, zajmowały się dziećmi. Co warte uwagi, w gadzinowej „Gazecie Żydowskiej” publikowano liczne artykuły-apele do kobiet, że niezależnie od warunków ich rolą jest sprawować pieczę nad ogniskiem domowym, odtwarzać je, także przy pomocy tego, co ocaliły z poprzednich mieszkań.

Kobiety były silniejsze psychicznie od mężczyzn?

Z relacji rzeczywiście wyłania się taki obraz. W warunkach zamknięcia w getcie trzeba było dbać o każdy grosz i pozyskiwać środki na przetrwanie rodziny. Tymczasem zdarzało się, że zachowania mężczyzn – o czym wiemy choćby z relacji Reni Knoll czy Haliny Nelken, wówczas nastolatek – były skrajne: grywali hazardowo lub popadali okresowo w apatię i po powrocie do domu z pracy nie podejmowali żadnych domowych obowiązków. Spadały one na ich żony i dzieci.

Jak życie w getcie wpływało na ­rodzicielstwo?

Z zachowanych danych okupacyjnego Urzędu Zdrowia wynika, że w getcie dzietność społeczności żydowskiej drastycznie spadła. O ile w pierwszych miesiącach okupacji odnotowano wśród ludności żydowskiej po kilkadziesiąt urodzeń miesięcznie, to po utworzeniu getta było to tylko kilka-kilkanaście oficjalnie rejestrowanych porodów. Także w ten sposób życie krakowskich Żydów zmieniało się na skutek doświadczeń okupacyjnych.

Ciąża oznaczała też zagrożenie życia. Podczas deportacji październikowej w szpitalu przy ul. Józefińskiej Niemcy zabrali kobietę z sali w trakcie porodu i załadowali na platformę z innymi pacjentami ­przeznaczonymi do wywózki.

Szczególnie w takich momentach życie matek okazywało się „nieużyteczne”. Niemcy uznali, że nie będą wystarczająco wydajne w pracy. Choć były młode i w sile wieku, padały ofiarą deportacji na równi z osobami starszymi i chorymi.

Jaka była strategia przetrwania kobiet w getcie krakowskim?

To był właściwie brak jakiejś szczególnej strategii. Analizując relacje można odnieść wrażenie, że Żydzi myśleli, iż getto to ostatni etap, zaplanowany dla nich przez Niemców, i że będą mogli przetrwać tam do końca okupacji. Podporządkować się rozporządzeniom, pracować – to była ich strategia. Mając w pamięci I wojnę światową i ówczesne zachowanie Niemców wobec ludności cywilnej, nie dopuszczano myśli o masowych mordach. Dopiero deportacja czerwcowa z 1942 r., gdy z getta wywieziono transporty z ludźmi i słuch po nich zaginął, zmieniła świadomość. Zaczęto sobie wtedy zdawać sprawę, do czego prowadzi polityka Niemców. Żydowska konspiracja rozwinęła się w Krakowie dopiero kilka tygodni po akcji czerwcowej.

Wyróżnia Pani trzy aktywne strategie przetrwania obierane przez Żydówki: bojowniczki, konfidentki, neofitki.

Należy podkreślić, że te aktywne strategie były obierane przez stosunkowo niewielką grupę kobiet. Tylko nieliczne kobiety brały udział w ruchu oporu. Były to głównie osoby młode, niemające nic do stracenia, bo np. ich bliskich zabrano już w deportacji czerwcowej lub październikowej. Nie bały się, że sprowadzi to konsekwencje na rodzinę. Nie miały dzieci, jeszcze albo już. Czasem miały mężów, którzy wciągali je do konspiracji. Co do neofitek, tę strategię obierano na różnych etapach okupacji: zarówno w getcie, jak i wcześniej, w czasie przesiedleń części Żydów poza Kraków w 1940 r., gdy traktowano chrzest jako szansę na pozostanie w mieście. Choć z punktu widzenia prawa rasistowskiego nie miało to znaczenia – liczyło się tylko biologiczne pochodzenie. I istotnie były też kobiety, które decydowały się na współpracę z Niemcami. W każdej epoce, w każdym środowisku znajdziemy takie osoby. W grę wchodziło ocalenie życia, swojego i bliskich. Nie podjęłam się oceny tych postaw, starałam się za to pokazać modelowe strategie.

Dla każdej z tych strategii – prócz ­neofitki – można znaleźć analogie wśród polskiego społeczeństwa.

Tak. Właściwie każdy znany przypadek ukrywania się po tzw. aryjskiej stronie to inny pomysł na ratowanie życia. To nie tylko jednorazowy akt chrztu, ale ciągłe ukrywanie tożsamości. Tym tematem – Żydami ukrywającymi się po aryjskiej stronie i stosunkami polsko-żydowskimi w okupowanym Krakowie – zajmuję się obecnie.

Czy w polskim ­społeczeństwie wiedza o Zagładzie jest ­wystarczająca? ­Ostatnio było głośno o historyku z Lublina, który ­twierdził, że sytuacja Żydów na początku ­okupacji nie była taka zła, bo Niemcy ­pozwolili na tworzenie samorządów, ­Judenratów.

Tak sformułowana teza nie ma uzasadnienia w faktach. Judenratu nie można nazwać organem samorządu żydowskiego. Był on narzucony i nadzorowany przez Niemców. Miał służyć szybszemu realizowaniu przez społeczność żydowską rozporządzeń okupanta. Judenraty nie były samorządami, nawet jeśli wykonywały w ograniczonym zakresie pewne zadania na polu opieki społecznej, i nawet jeśli nierzadko w pierwszych składach tych Rad Żydowskich zasiadały osoby szlachetne, z przedwojennych elit, ale wskazane przez władze okupacyjne. To trzeba podkreślić: członkowie Judenratów nie pochodzili z demokratycznych wyborów, więc również dlatego określanie ich mianem samorządu, zarówno w rozumieniu przedwojennym, jak i dzisiejszym, jest nieuprawnione.

W wiedzy Polaków o Zagładzie wciąż są braki i wiele stereotypów wymagających weryfikacji. Ale w ciągu ostatnich 10-15 lat można obserwować pozytywną zmianę w tym względzie. Zbyt wąsko pojmowana polityka historyczna może odwrócić ten trend. Widzę tu zatem ogromne zadanie edukacyjne na dziś i na przyszłość: temat Zagłady przez wiele lat był nieobecny w polskich szkołach, mamy wiele do nadrobienia. ©℗

DR MARTYNA GRĄDZKA-REJAK (ur. 1986) jest historykiem, judaistką, pracownikiem Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej. Stypendystka Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Badaczka historii Zagłady, historii kobiet i historii społecznej. Jej książka „Kobieta żydowska w okupowanym Krakowie (1939–1945)” ukazała się w 2016 r. nakładem Wydawnictwa Wysoki Zamek i IPN.


CZYTAJ TAKŻE:

28 października 1942 r. dokonał się jeden z najtragiczniejszych etapów zagłady żydowskich mieszkańców Krakowa. TEKST MACIEJA SZKLARCZYKA >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2017