#przemocwpracy

Kiedy ruszaliśmy z akcją #przemocwpracy, pisaliśmy, że mobbing, poniżanie, łamanie prawa pracy to w Polsce codzienność. Listy, jakie od tamtego czasu odbieramy, tylko to potwierdziły.
 /
/

Te głosy – zamieszczane na facebookowym profilu „TP” – utwierdzają nas w postanowieniu, by tej sprawy nie odpuszczać. Powtarzamy więc:

POKAŻMY OFIAROM, ŻE NIE SĄ SAME. A sprawcom, że kończy się ich bezkarność. Więcej informacji (m.in. raport „Tygodnika” o mobbingu oraz wybrane listy) znajdą Państwo pod adresem powszech.net/przemocwpracy, a listy mogą Państwo wysyłać pod adres: przemocwpracy@tygodnik.com.pl.

Oto fragmenty wybranych listów:

WSZYSTKO ROBIĘ ŹLE. Od trzech miesięcy pracuję kilkanaście godzin na dobę, w weekendy ograniczam się do ośmiu godzin dziennie. Przychodzę z pracy o 21.00, zrzucam ubrania, orientuję się, że nie mam co jeść. Pracuję. Zasypiam o północy. Budzę się o 3.00 i sprawdzam skrzynkę pocztową (...) Pracuję z łóżka do 8.00. Wrzucam się pod szybki prysznic. Może dzisiaj nie będzie tak źle. Może wyjdę z pracy o 20.00? Wybiegam z zaciśniętymi zębami. Przy biurku mam być o 8.30. Spóźnienia nie są mile widziane (...)

Zorientowałam się po trzech miesiącach, ośmiu straconych kilogramach, kilkudziesięciu wypitych dla odprężenia w samotności winach, że życie mi przecieka przez palce, a ja jestem ofiarą mobbingu. Wyrachowanej manipulacji i bezwzględnej przemocy psychicznej. Zorientowałam się, że ktoś wykorzystał to, że kocham mój zawód, i zamienił mnie w znerwicowaną maszynkę (...)

Powrót do normalności zajął mi pół roku. Nowa praca. Nie jestem zainteresowana nadgodzinami. Nie pracuję w weekendy. Nie sprawdzam skrzynki pocztowej i nie odbieram telefonów poza godzinami pracy. Żyję.

Dziękuję za #przemocwpracy – kawał dobrej roboty.

I JA, I MOI ZNAJOMI czuliśmy tylko bezwarunkowe, ślepe oddanie idei. Wiarę w zmienianie świata. Poczucie misji. Przywiązanie do szefa, bo chwile normalności na morzu furii powodowały pytania: „Może to ja przesadzam? Może nie jest taki zły? W końcu to geniusz”.

Odejście z fundacji było drogą przez mękę – szef każdą rezygnację odbierał jako zdradę i ujmę na honorze, więc czasem tygodniami wydzwaniał do odchodzącego pracownika, deprecjonował go w oczach pozostałych, podważał zasługi, wyciągał prywatne problemy (...)

Jednocześnie przywiązywał nas do siebie – każdemu w prywatnych rozmowach obiecywał unikalne wspólne projekty, mówił o wyjątkowości na tle innych, o tym, że „już niedługo zrobimy coś wielkiego razem”. Więc trwaliśmy i czekaliśmy. A po latach zdawaliśmy sobie sprawę z logiki tej zagrywki. (...)

Proszę pisać dalej. Wiele jest jeszcze osób – w trzecim sektorze, w biznesie, kościelnych i świeckich – które potrzebują otrzeźwienia i zdrowego wkur*****a. To nie ofiary powinny się wstydzić.

DOŚWIADCZYŁAM czterech lat pracy za półdarmo, wyłącznie na umowę-zlecenie, przy pensjach szefów wynoszących nawet kilkunastokrotność moich zarobków; na własnym sprzęcie, z telefonami w środku nocy i w (dosłownie) każdy weekend, z praniem mózgu mającym spowodować wiarę w nieomylność szefa (...)

Musiałam podpisać oświadczenia, że pracowałam trzy razy mniej niż w rzeczywistości, bo fundacja broniła się w ten sposób przed nielegalną, absurdalnie niską stawką godzinową mojej pracy (...) Moją wypłatę obniżono o 1/3, gdy znalazłam sobie równoległy projekt – argumentowano to zdaniem: „Nie masz rodziny na utrzymaniu, po co ci tyle pieniędzy? Setki ludzi chętnie dopłaciłoby do pracy ze mną, to prestiż”.

CZYTAM LISTY związane z przemocą w pracy, które publikuje redakcja „TP”. Po kilku miesiącach postanowiłam sama napisać. Robię to dla siebie. Mam nadzieję, że pomoże mi to uporać się z tym, co mnie spotkało (...)

Dobrym tygodniem był dla mnie ten, kiedy mój czas pracy wynosił tylko 1,5 etatu. Taki tydzień oznaczał, że zaszalałam, czyli jestem „nieodpowiedzialna” i „odpuściłam” wykonanie kilku czynności. Gdy z czymś nie zdążyłam, słyszałam: „Wszystko to jest wynikiem złej organizacji pracy”; „Ma czas zjeść zamiast pracować” (...)

Zdarzyło mi się być na urlopie 4 dni. Jak to wyglądało? Zostałam wezwana do firmy w sprawie nie cierpiącej zwłoki, a w pozostałe dni średnio pół dnia zajmowałam się tematami, które „nie mogły poczekać”... (...)

Napisanie tego listu wystarczająco dużo mnie kosztowało. Wystarczy, że odebrano mi poczucie własnej wartości, a właściwie to sama pozwoliłam sobie je odebrać.

JESTEM PRACOWNIKIEM – a w zasadzie współpracownikiem, z powodu realizowanej przez nas umowy na zlecenie – jednej z instytucji popularyzacji nauki w Polsce. Jakiś czas temu mieliśmy spotkanie w sprawie zmiany warunków zatrudnienia, czyli podpisania (po latach zleceń) umów o pracę – niestety nowe warunki nie podobały się sporej części osób, które zaczęły drążyć temat oraz omawiać to w swoim gronie w trakcie owego zebrania. Usłyszała to jedna z osób z tzw. ciała kierowniczego i skomentowała to słowami: „Zawsze możecie zatrudnić się w klubie nocnym”.

Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest Tygodnik Powszechny sp. z o.o., z siedzibą w Krakowie, ul. Wiślna 12, 31-007 Kraków. Podany adres e-mail przetwarzamy wyłącznie w celu pozyskania informacji o przypadkach mobbingu, które do celów akcji mogą zostać wykorzystane w sposób całkowicie anonimowy. Podstawą przetwarzania jest art. 6 ust. 1 lit a RODO, czyli Pani/Pana zgoda, która jest wyrażona poprzez przesłanie maila na podany adres. Pani/Pana adres e-mail będzie przetwarzany nie dłużej, niż jest to konieczne do odebrania zawartych w nim informacji. Przesyłanie wiadomości e-mail na adres przemocwpracy@tygodnik.com.pl jest dobrowolne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2019