Przemiana truciciela

Prof. Maciej Nowicki: Bez ochrony środowiska nigdy nie będziemy bogaci.

13.12.2014

Czyta się kilka minut

Olcza Zoniówka, wysypisko śmieci. Zakopane, maj 2014 r. / Fot. Igor Marcin Józefowicz / REPORTER / EAST NEWS
Olcza Zoniówka, wysypisko śmieci. Zakopane, maj 2014 r. / Fot. Igor Marcin Józefowicz / REPORTER / EAST NEWS

MAREK JÓZEFIAK: W tym roku obchodzimy 25-lecie demokratycznej Polski, ale też 25 lat nowoczesnego podejścia do ochrony środowiska. W jakim miejscu byliśmy w 1989 roku?

PROF. MACIEJ NOWICKI: Polska należała do najbardziej zanieczyszczonych państw nie tylko w Europie, ale i na świecie. Jedna trzecia Polaków żyła na terenach, na których występowały przekroczenia wszelkich dopuszczalnych norm zanieczyszczenia powietrza czy wód. Tylko 11 proc. lasów było zdrowych, a 100 proc. odpadów komunalnych wyrzucano na wysypiska. Do lat 90. w całym przemyśle i w energetyce nie było ani jednej instalacji redukującej emisje dwutlenku siarki czy tlenków azotu. Państwo zachowywało się jak przedsiębiorca nastawiony wyłącznie na zysk, a urządzenia służące ochronie środowiska określane były jako „nieprodukcyjne”, czyli generujące tylko koszty. Co więcej, ciężko było nawet udowodnić poziom zanieczyszczeń. Co prawda, istniały już Ośrodki Badań i Kontroli Środowiska, ale ich inspektorzy mieli do dyspozycji wyłącznie sprzęt manualny, którym trudno było wykonać wiele pomiarów.

Z tej perspektywy osiągnęliśmy ogromny postęp. Gdzie według Pana tkwił klucz do sukcesu?

Najważniejsza była sama zmiana systemu gospodarczego i politycznego. Skutkiem ubocznym otwarcia się na konkurencję międzynarodową był upadek wielu nieefektywnych zakładów przemysłowych. Drugim kluczowym elementem było uchwalenie czterech ustaw, co miało miejsce jeszcze za mojej kadencji w 1991 r. Nowelizacji ustawy o ochronie środowiska, ustawy o państwowej inspekcji ochrony środowiska, ustawy o lasach i o ochronie przyrody. Nowo powołana Państwowa Inspekcja Ochrony Środowiska otrzymała bardzo duże kompetencje kontrolne. Co ciekawe, pierwsza pożyczka Banku Światowego, którą Polska otrzymała w 1991 r. w wysokości 18 mln dolarów, przeznaczona była na automatyczną aparaturę kontrolno-pomiarową dla inspekcji środowiska. Jednocześnie stworzono wówczas nowoczesne mechanizmy finansowania ochrony środowiska. Tym samym powstały trzy elementy konieczne do skutecznej polityki: dobre prawo, skuteczna kontrola jego egzekwowania i mechanizmy finansowania.

Jak dokładnie wyglądały te mechanizmy?

Pierwszy i największy mechanizm to wprowadzenie opłat za korzystanie ze środowiska. W całości zasilały one narodowy i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska. Podobnych rozwiązań nie wprowadzono w innych krajach. W Czechach, na Węgrzech czy w Bułgarii też powstały fundusze ekologiczne, ale były one częścią budżetu i stąd były wielokrotnie mniejsze niż te, którymi dysponowaliśmy w Polsce. Kolejny element to powołanie państwowego banku – BOŚ, którego misją jest finansowanie inwestycji środowiskowych. Wprowadziliśmy też w życie unikatowy w skali świata pomysł ekokonwersji długu zagranicznego. W 1991 r. Klub Paryski zrzeszający naszych ówczesnych wierzycieli umorzył połowę długu zaciągniętego w czasach Gierka. Polska zaproponowała, by 20 proc. części pozostałej do spłaty przeznaczyć na ochronę środowiska w naszym kraju. Sześć państw-wierzycieli zgodziło się na ten pomysł i do zarządzania tymi środkami powołano Fundację EkoFundusz, której prezesem byłem przez 15 lat. W czasie jej działania, do 2010 r., wydaliśmy 600 mln dolarów na 1500 inwestycji.

W której dziedzinie osiągnęliśmy największy sukces?

Bezsprzeczne w ochronie powietrza. Zredukowaliśmy emisję dwutlenku siarki o 80 proc., tlenków azotu o 50 proc., a metali ciężkich o 60-80 proc. Podobną rewolucję przeszliśmy w ochronie wód. Na początku transformacji dwie trzecie ścieków nie było w ogóle oczyszczanych lub oczyszczanych wyłącznie mechanicznie. Dziś nieoczyszczanych jest tylko 8 proc. ścieków, a wszystkie miasta Polski są wyposażone w wysokosprawne oczyszczalnie. To niesamowity skok cywilizacyjny, ale jeszcze większy miał miejsce na wsi. 25 lat temu tylko 12 proc. mieszkańców miało sieć wodociągową, teraz – ponad 80 proc. Zawsze podkreślam, że te działania wodno-kanalizacyjne były największym programem infrastrukturalnym, znacznie bardziej kosztownym od budowy autostrad. Z tym że o autostradach mówią wszyscy, a o tym mało kto.

A w których dziedzinach mamy najwięcej do zrobienia?

Do niedawna nie mogliśmy się pochwalić sukcesami w gospodarce odpadami komunalnymi. Dopiero uchwalona przed rokiem ustawa wprowadziła ramy, które, mam nadzieję, poprawią znacząco sytuację. W ochronie przyrody widzimy procesy o przeciwnych wektorach: z jednej strony zwiększa się presja człowieka na tereny chronione i zanikają tradycyjne, małorolne gospodarstwa sprzyjające bioróżnorodności, wypierane przez wielkoobszarowe monokultury, które bioróżnorodność niszczą. Z drugiej strony, pozytywnie trzeba ocenić zwiększenie powierzchni obszarów chronionych prawem.

Choć w ochronie powietrza odnieśliśmy sukcesy, nadal mamy ogromny problem z emisją drobnych pyłów. Tu pomóc może jedynie likwidacja pieców węglowych i ich zamiana na ogrzewanie ciepłownicze, gazowe lub przejście na odnawialne źródła energii. Jest to kwestia przede wszystkim ludzkiego zdrowia, ale także wypełnienia przez Polskę wymagań dyrektywy CAFE.

Uważam, że do 2020 r. poradzimy sobie z największymi wyzwaniami środowiskowymi i tym samym nadrobimy wieloletnie zapóźnienia.

A jak ocenia Pan zmiany postaw Polaków w tym okresie?

Na początku transformacji ochrona środowiska była wysoko na politycznej agendzie. Niemal każdy odczuwał skutki zanieczyszczenia na własnej skórze. Ta wielka poprawa, którą osiągnęliśmy, spowodowała, że ludzie nie dostrzegają już problemu. Z badań opinii publicznej wynika, że sprawy środowiskowe spadły w hierarchii priorytetów Polaków. Dostrzegli to politycy i niestety prawie żadna partia nie ma dziś haseł ekologicznych wypisanych na sztandarach.

Z drugiej strony badania opinii wskazują, że np. w kwestiach energetyki Polacy woleliby rozwijać OZE, a nie energetykę węglową. Politycy jednak wiedzą swoje.

Polska energetyka jest w dużej mierze w rękach państwowych i państwo zachowuje się tu jak właściciel, monopolista. Mamy tu widoczny związek polityki z energetyką opartą na węglu, która boi się, że OZE odbierze jej część rynku.

Nie ma Pan wrażenia, że powraca dziś w Polsce doktryna, zgodnie z którą byliśmy zbyt biedni, żeby chronić środowisko? Dziś takie pretensje kieruje się pod adresem Unii Europejskiej, która „wymusza” na nas reformy ponad nasze siły.

Myślę, że odpowiedź jest jedna: już tę doktrynę przerabialiśmy i w związku z tym w latach 80. w wyniku skażenia środowiska traciliśmy 5 do 10 proc. dochodu narodowego. Ja stawiam inną tezę: jeśli nie będziemy chronić środowiska, to nigdy bogaci nie będziemy. Można też na to spojrzeć z innej strony: w skali mikroekonomicznej, z punktu widzenia pojedynczego przedsiębiorcy, ochrona środowiska się nie opłaca, bo generuje wyłącznie koszty. Jednak w skali makro oczywistym jest, że przedsiębiorcę trzeba przymusić, aby stosował technologie, które są dobre dla ogółu. I o to chodzi w ochronie środowiska – o zdrowie i dobrobyt całego społeczeństwa.


PROF. MACIEJ NOWICKI (ur. 1941) jest ekologiem, byłym ministrem środowiska (w rządach Jana Krzysztofa Bieleckiego i Donalda Tuska). W 1992 r. założył EkoFundusz zajmujący się konwersją polskiego zadłużenia na inwestycje ekologiczne. Za swoje zasługi w 1996 r. otrzymał najważniejszą europejską nagrodę ekologiczną Der Deutsche Umweltpreis. Doprowadził do rozwiązania głośnego konfliktu o rzekę Rospudę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Szef kuchni w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Doświadczenie zdobywał w Wielkiej Brytanii i Francji.Od kilku lat zajmuje się historyczną rekonstrukcją kulinarną. Na co dzień pracuje z przepisami pochodzącymi z najstarszych polskich książek… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2014