Prorok w nieswoim kraju

Jesień w Ameryce należy do Neila Younga. Wydając płytę i autobiografię, przyćmił na chwilę walkę o Biały Dom. Choć ona też nie jest słynnemu rockmanowi obojętna.

05.11.2012

Czyta się kilka minut

Ameryka jest wspaniała, kapitalizm rządzi!” – ekscytuje się na kartach wydanej właśnie autobiografii („Waging Heavy Peace”) Neil Young. Spokojnie, artysta na stare lata nie zaczął wcale głosić komunałów z gwiaździstą flagą w tle. Powyższy cytat jest tylko sarkastyczną puentą opowieści o zakupieniu „Zielonej Karty”. Po latach spędzonych w strachu przed deportacją ze Stanów Zjednoczonych, Kanadyjczyk opłacił prawnika i wreszcie wszedł w posiadanie upragnionego dokumentu. Do dziś zresztą nie wie, czy aby przypadkiem nie dał łapówki. Grunt, że podziałało. Kapitalizm nie zawiódł. Nie wszystkie przygody muzyka kończą się jednak równie szczęśliwie.

Przed platyną

Literacki debiut Neila Younga stroni od polityki. Autor woli raczej pozować na zwariowanego pustelnika, starego mistrza pozostającego w cieniu słynnego kapelusza i domatora, który przy kominku oczekuje na kolejny przypływ świętej weny. A przecież w swojej wspaniałej karierze muzyk niejednokrotnie zabierał głos w sprawach ważnych dla społeczeństwa. Z sardonicznym uśmiechem witał narodziny nowego ładu („Rockin’ In the Free World”), atakował korporacje zawłaszczające umysły rodaków („This Note’s For You”) i przestrzegał przed zgubnym wpływem heroinowego nałogu („The Needle and The Damage Done”).

Choć osiągnął wielki sukces komercyjny, zawsze traktował swoją karierę z dystansem, a kolorowy show-biznes omijał szerokim łukiem. Być może dlatego najnowsza płyta (dotarła właśnie do Polski) „Psychedelic Pill” brzmi jak album wyciągnięty z innej epoki – garażowy miks melodyjnego country i hipnotyzującego hard rocka. Płyta, którą można by postawić na półce pomiędzy klasycznymi nagraniami z przełomu lat 60. i 70., gdyby nie jeden wers: „nie chcę swojego mp3!”.

Nowy album Younga jest pokłosiem ponad rocznej pracy nad książką. Muzyk nie tylko dzieli się ze słuchaczem spostrzeżeniami znanymi z dzienników, lecz także cofa się w czasie, opowiadając o swoim życiu. Tak, można powiedzieć, że „Psychedelic Pill” to album autobiograficzny – dźwiękowy suplement lub muzyczny pretekst do dalszych poszukiwań. Na przykład, aby odkryć, skąd w „I Was Born in Ontario” wzięła się maszyna do pisania. Otóż aż do czasu platynowych płyt „After the Gold Rush” i „Harvest” ojciec muzyka przyćmiewał sławą umuzykalnionego syna. Scott Young swoją popularność zawdzięczał felietonom w prasie oraz opowiadaniom. Mały Neil nierzadko pomagał mu w pracy. W każdą niedzielę wstawał skoro świt i rozwoził weekendowe egzemplarze „The Globe and Mail”, do którego regularnie pisał ojciec. Rockman pozostał wiernym czytelnikiem prasy i dzięki temu w jego ręce trafił w 1970 r. egzemplarz „Time’a” informujący o masakrze na uniwersytecie w Kent. Podczas demonstracji przeciwko planowanej inwazji na Kambodżę Gwardia Narodowa zastrzeliła czterech protestujących studentów. W przypływie złości Young chwycił za gitarę i nagrał piosenkę. W ciągu tygodnia „Ohio” emitowały wszystkie stacje radiowe w Stanach.

Pozew za eksperyment

Amerykański krytyk muzyczny i znawca twórczości Younga, Greil Marcus opowiada „Tygodnikowi”: „Ohio” to utwór pełen pasji i prawdziwej odwagi. Young zareagował tak szybko, że odnosiłem wrażenie, iż ta piosenka ocieka krwią. Niesłychanie cierpki i intensywny utwór. Absolutnie odpowiadający podjętej tematyce. Nie sądzę, aby Young miał na celu bezpośredni atak na prezydenta Nixona. On po prostu stawiał pytanie: czy jesteśmy gotowi żyć według własnych przekonań? Geneza „Ohio” to nie tylko dobry przykład Youngowskiej wrażliwości, lecz także sposobu, w jaki tworzył. Połowę materiału na swój pierwszy wielki album – „Everybody Knows This Is Nowhere” Kanadyjczyk napisał w ciągu kilku godzin. Gdy przypomniał mu się jeden z radiowych hitów, spróbował go odtworzyć na nieodstępującej go na krok gitarze. Nie udało się... i tak powstało „Down By The River”.

Spontaniczność i nieprzewidywalność Younga podnosiła ciśnienie kolejnym wydawcom. Rezultaty artystycznej samowolki rockmana bywały skrajne. Z jednej strony zaskakująco delikatne „Harvest” przyniosło czterokrotną platynę, z drugiej eksperymenty z użyciem vocodera na płycie „Trans” odstraszyły nawet najzagorzalszych fanów. Eksperymentatorska ścieżka, którą Young obrał w latach 80., doprowadziła do jednego z najbardziej absurdalnych wydarzeń w historii przemysłu płytowego. Wytwórnia pozwała go za „nagrywanie muzyki niecharakterystycznej dla Neila Younga”. Oczywiście artysta zbytnio się tym nie przejął. Wspomniana beztroska i działanie pod wpływem chwili zawiodły go w innym momencie – w trakcie wywiadu, w którym niespodziewanie poparł Ronalda Reagana.

Na jednej nodze

Marcus wspomina: – Rozdział autobiografii, w którym Young wspomina tę feralną rozmowę, jest w najlepszym wypadku wymijający. Doskonale pamiętam, co wówczas powiedział, ponieważ było to naprawdę obrzydliwe. Nie chodzi o to, że Young wstawił się za Reaganem, ale że zakończył tę obronę słowami: „Nie możesz zawsze stawać po stronie słabych. Czasem musisz pozwolić, by stanęli na jednej nodze, na połowie nogi, na tym, co tam akurat mają”. I to mówi ojciec niepełnosprawnych dzieci, z których jedno literalnie – nie może stać o własnych siłach... A przecież dzieci są oczkiem w głowie Younga. Poruszający jest sposób, w jaki ojciec chrzestny grunge’u i amator gitarowego hałasu wypowiada się o swoich pociechach. Tym bardziej że nie są to tematy łatwe. Choć jego synowie pochodzą z dwóch różnych związków, u obu zdiagnozowano dziecięce porażenie mózgowe. Muzyk tygodniami dochodził do siebie. Dopiero po kilku miesiącach okazało się, że pierworodny syn jeszcze w okresie płodowym doznał udaru, którego początkowe objawy są bardzo mylące. Pojawiła się więc nadzieja, że Zeke Young się usamodzielni, a rodzice odetchnęli z ulgą i zdecydowali się na trzecie dziecko. Sytuacja rodzinna wymusiła na artyście wiele zmian. Young w pocie czoła pracował nad ulepszeniem swojego autobusu, by zabierać sparaliżowanego Bena w trasy.

Podobnych opowieści są dziesiątki. Jednak ani komplikacje w życiu rodzinnym, ani zapaść, która omal nie pozbawiła go życia, nie odciągnęły Younga od śledzenia meandrów życia społeczno-politycznego. W 2006 r. zszokował swoich fanów albumem „Living with War”, na którym nawoływał do impeachmentu George’a W. Busha. Marcus zastrzega: – Znany krytyk Robert Christgau zasugerował kiedyś, że dla Younga polityka to osobowości liderów: pociągał go Reagan, odpychał Bush senior, a na myśl o jego synu po prostu wybuchał. Nie sądzę, aby on sam widział w sobie lidera – myślę, że po prostu dostrzegał w sobie umiejętność rozjaśniania społecznych spraw.

***

Zbiegiem okoliczności trzydziesty piąty album Neila Young „Psychedelic Pill” ukazuje się kilka dni przed wyborami w Stanach Zjednoczonych. Z pewnością wsłuchają się w niego nie tylko miłośnicy surowego rocka. W końcu Kanadyjczyk nieraz udowodnił, że widzi dalej niż inni. Już w 2006 r. śpiewał o Baracku Obamie jako o kandydacie na prezydenta. Choć tym razem opowiada głównie o sobie, zatracając się przy tym w świetnych kilkunastominutowych jammach, znów może okazać się jasnowidzem. W ubiegłym roku lekarz kategorycznie zakazał mu palenia marihuany. Po raz pierwszy w karierze Neil Young nagrywał, będąc „czysty”. W tym czasie kandydat Demokratów stara się pogodzić antynarkotykowe prawo federalne z rozbieżnymi regulacjami stanowymi. Jeśli „Psychedelic Pill” zbierze dobre recenzje, da mu solidny argument za zaostrzeniem przepisów.  


Neil Young/Crazy Horse „Psychedelic Pill”, Neil Young „Waging Heavy Peace”

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i krytyk muzyczny, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side” (2018 r.).

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2012