Problem Ukrainy z historią

O polsko-ukraińskich ­dyskusjach historycznych napisano już niemal wszystko. Ale kilka refleksji wartych jest zaakcentowania dziś, w 75. rocznicę zbrodni wołyńskiej.

09.07.2018

Czyta się kilka minut

STOSUNKI MIĘDZY POLAKAMI I UKRAIŃCAMI w czasie II wojny światowej pozostają dziś najtrudniejszym problemem do rozwiązania między Warszawą i Kijowem. Zainicjowane w 2015 r. Polsko-Ukraińskie Forum Historyków zostało zawieszone przez stronę ukraińską po tym, jak w styczniu Sejm przyjął nowelizacji ustawy o IPN. Ale już wcześniejsze spotkania Forum nie dawały powodów do optymizmu.

Atmosferę psuje również wprowadzony przez Kijów w kwietniu 2017 r. zakaz polskich ekshumacji na Ukrainie. Krok, który trudno wytłumaczyć inaczej niż ukraińskimi obawami, że ekshumacje potwierdzą ustalenia polskich historyków co do liczby ofiar i przebiegu zbrodni na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Impas w sprawach historii jest więc oczywisty.

Choć o polsko-ukraińskich dyskusjach historycznych napisano już niemal wszystko i wiele zaproponowanych diagnoz pozostaje aktualnych, to jednak kilka refleksji wydaje się wartych zaakcentowania.


JARED MCBRIDE, AMERYKAŃSKI HISTORYK: Odpowiedzialność OUN i UPA za zbrodnie przeciw Polakom i Żydom to sprawy powiązane. Celem tych formacji było „oczyszczenie” regionu nie tylko z Polaków, ale też z innych „obcych”.


„POLSKA NARZUCA SWOJĄ WIZJĘ”. Na Ukrainie często podnoszony jest argument, jakoby Polska prowadziła agresywną politykę historyczną, z zamiarem narzucenia Ukraińcom polskiej wizji historii. Podobne opinie pojawiają się nie tylko w mediach, ale też regularnie w wypowiedziach znanych ukraińskich intelektualistów. W domyśle można wyciągnąć z nich wniosek, że wizja ukraińska jest zasadniczo inna od polskiej.

Problem w tym, że o ile wśród polskich historyków istnieje konsensus co do generalnej oceny zbrodni wołyńskiej, o tyle na Ukrainie nic podobnego nie ma miejsca. Ukraiński konsensus, który miałby być odwrotnością polskiego, po prostu nie istnieje. Za przykład niech posłuży opinia prof. Jarosława Hrycaka, jednego z najważniejszych historyków ukraińskich, który przed 2014 r. otwarcie nazywał ludobójstwem zbrodnie popełnione przez UPA na wołyńskich Polakach. W swojej ocenie nie był zresztą na Ukrainie osamotniony.

Jednak po rewolucji godności, kiedy stery ukraińskiej polityki historycznej przejęli zachodnioukraińscy nacjonaliści – na czele z Wołodymyrem Wjatrowyczem, od 2014 r. szefem Ukraińskiego IPN – sytuacja się zmieniła. Zarówno Hrycak, jak też wszyscy inni, którzy myślą o Wołyniu podobnie jak on, najczęściej przestali publicznie komentować ten temat. Pole dla krytycznej historiografii na Ukrainie bardzo się zawęziło.

Ton w sferze publicznej – w tym mediach i szkolnictwie – narzuca wizja propagowana od lat przez Wjatrowycza, wspieranego m.in. przez Iwana Patrylaka, dziekana wydziału historii Uniwersytetu Kijowskiego. Zgodnie z ich interpretacją na Wołyniu i w Galicji Wschodniej miała miejsce wojna polsko-ukraińska, której niejako efektem ubocznym i niezamierzonym były także ofiary cywilne, zaś winy obu stron są tu dość symetryczne.

POTRZEBA KRYTYCZNEJ HISTORII. Jeśli Polska rzeczywiście czegoś oczekuje dziś od Ukrainy, to przede wszystkim tego, że pojawi się atmosfera do krytycznego podejścia do własnej przeszłości i usuwania białych plam, w których Wołyń zajmuje jedno z czołowych miejsc. Jak do tej pory, ci nieliczni ukraińscy badacze, którzy mają odmienne zdanie niż oficjalna wykładnia, nierzadko są szykanowani.

Zatem otwarcie się Ukraińców na krytyczny nurt w opisie własnych dziejów w naturalny sposób wpłynie na zmianę obecnej linii, która głosi, że o narodowych dziejach dobrze lub wcale. A przecież poza zbrodnią wołyńską jest jeszcze choćby kwestia roli Ukraińców (w tym także OUN) w Holokauście.

Jest oczywiste, że żadnej rzekomej „polskiej wizji historii” nikt nie chce Ukrainie narzucić, ani nawet nie byłoby to możliwe. Rewizja obecnej wykładni oficjalnej, reprezentowanej przez Wjatrowycza, musi być przede wszystkim wynikiem dyskusji ukraińsko-ukraińskich.

W oczekiwaniu na krytyczną historiografię ukraińską warto sprzyjać umiędzynarodowieniu tematu Wołynia. Wprawdzie grono historyków nie-Polaków i nie-Ukraińców, którzy badają ten temat, stopniowo się zwiększa, ale nadal pozostaje wąskie. Polska powinna robić więcej, aby do takich badań zachęcać. Na początek warto przetłumaczyć – wreszcie! – na angielski książki prof. Grzegorza Motyki, najważniejszego polskiego badacza zbrodni wołyńskiej.

Krytyczny namysł nad ciemnymi stronami własnej historii nigdy nie jest łatwy – jak pokazują choćby polskie doświadczenia. Ukrainie można więc życzyć, aby do takich dyskusji dojrzała. Na pewno będzie to z pożytkiem dla stosunków polsko-ukraińskich. Nawet jeśli dzisiaj trudno to sobie wyobrazić.

W opisie obecnej rzeczywistości rację ma niestety Grzegorz Rossoliński-Liebe z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie, autor pierwszej naukowej biografii Stepana Bandery. W niedawnym wywiadzie dla „Newsweek Historia” celnie zauważył, że historia przemocy popełnionej przez UPA „negowana jest nie tylko przez ukraińskich nacjonalistów. Neguje ją również liberalna ukraińska inteligencja, otwarta na świat, doskonale znająca Zachód”.

I chyba tu tkwi największy problem. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia w Warszawie. Specjalizuje się głównie w problematyce politycznej i gospodarczej państw Europy Wschodniej oraz ich politykach historycznych. Od 2014 r. stale współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym". Autor… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2018