Próba sił Merkel

Niemieckiej kanclerz będzie brakować wsparcia prezydenta Joachima Gaucka.

12.06.2016

Czyta się kilka minut

Niemieckiej kanclerz będzie brakować wsparcia prezydenta Joachima Gaucka. / Fot. Boris Roessler / POOL / AFP / EAST NEWS
Niemieckiej kanclerz będzie brakować wsparcia prezydenta Joachima Gaucka. / Fot. Boris Roessler / POOL / AFP / EAST NEWS

W roli prezydenta 76-letni dziś Gauck był dla kraju szczęśliwym trafem i mało kto byłby niezadowolony, gdyby w lutym 2017 r., gdy kończy się jego kadencja, zgodził się ponownie kandydować. Ponieważ prezydenta wybiera Zgromadzenie Federalne (tj. członkowie Bundestagu i przedstawiciele landów) i ponieważ Gauck cieszy się wielką popularnością, byłaby to formalność. Ale w minionym tygodniu ogłosił on, że nie będzie zabiegać o reelekcję – z powodu wieku.

Poszukiwanie jego następcy nie będzie łatwe. Gauck wysoko ustawił poprzeczkę: łączył takie pojęcia oraz wartości jak wolność i odpowiedzialność, wiara i rozum, indywidualizm i wspólnotowość.

Ten wschodnioniemiecki pastor, uczestnik rewolucji 1989 r., a potem założyciel niemieckiego odpowiednika polskiego IPN-u uosabiał godność, charyzmę i siłę słowa. Także to ostatnie jest nie bez znaczenia w sytuacji, gdy, pełniąc funkcję reprezentacyjną, prezydent Niemiec może wpływać na rzeczywistość głównie poprzez swoje wystąpienia.

Gry wokół prezydentury

Zamiast zatwierdzenia Gaucka na kolejnych pięć lat, będą więc wybory, poprzedzone żmudnym szukaniem kandydatów i budowaniem większości, która ich poprze. Większości, która może odpowiadać aktualnemu podziałowi na obóz rządzący (chadecko-socjaldemokratyczną Wielką Koalicję) i opozycję – ale nie musi.

A wszystko to musi zostać sfinalizowane w lutym 2017 r., wtedy Zgromadzenie Federalne dokona wyboru. Tymczasem to data delikatna, bo pół roku później, jesienią, przypadają wybory do Bundestagu. Tym samym kwestia uregulowania następstwa Gaucka staje się nieoficjalnym otwarciem kampanii i wstępną decyzją o przyszłości rządu Angeli Merkel. Dla pani kanclerz i zarazem przewodniczącej CDU, a także dla szefów innych partii, już teraz zaczyna się więc gra o władzę. Przeforsowanie kandydata na najwyższy urząd zawsze należało do trudnych prób sił w Niemczech. Ten, kto akurat rządził, ale komu nie udawało się znaleźć większości dla swego nominata, musiał nieuchronnie konfrontować się z pytaniami – o siłę swego przywództwa i taktyczne umiejętności. A sformowanie większości, która wybrała prezydenta, interpretowano jako sygnał dla możliwej przyszłej koalicji rządowej.

Dziś Merkel ma kilka możliwości. Może posłać w bój kandydata związanego z chadecją lub kogoś ponadpartyjnego. Ktoś z szeregów chadecji byłby zdany na poparcie socjaldemokratów z SPD lub opozycyjnych Zielonych. Tymczasem SPD wystawi zapewne własnego kandydata, a Zieloni długo jeszcze nie będą chcieli się wiążąco opowiedzieć. Nominowanie kogoś ponadpartyjnego byłoby więc obarczone mniejszym ryzykiem.

W swej długiej karierze jako szefowa CDU i rządu, Merkel – przywykła do sukcesów – nie miała jednak szczęśliwej ręki, gdy przychodziło obsadzać urząd prezydenta. Wprawdzie jej dwaj pierwsi nominaci – Horst Köhler i Christian Wulff – zostali wybrani, ale obaj złożyli dymisje przed czasem. Ekonomista Köhler, gdyż czuł się nie dość wspierany przez Merkel w sytuacjach konfliktowych, a chadecki polityk Wulff z powodu zarzutów, iż przyjmował dwuznaczne prezenty. Z kolei tak popularny dziś Gauck początkowo wcale nie był u Merkel wysoko notowany; bardziej był kandydatem liberałów (FDP) i Zielonych. Były pastor okazał się zaś wyborem niezwykle trafionym – także dla Merkel.

Początek końca „ery Merkel”?

Pani kanclerz urzęduje już od ponad 10 lat. Koniec końców był to dobry czas i mimo pewnych porażek „Mama Merkel” ciągle jest przez Niemców lubiana. Także jej pozycja za granicą pozostaje mocna; niedawno amerykański „Forbes” uznał ją, po raz szósty, za „najpotężniejszą kobietę świata”.

A jednak ostatnio Merkel zdradza symptomy znużenia. Wprawdzie jej polityka „otwartych drzwi” wobec uchodźców i imigrantów była często źle rozumiana, ale doprowadziła też do wzrostu niepewności u wielu Niemców i bolesnej utraty popularności zarówno jej samej, jak też CDU. Akurat gdy idzie o tak ważną politykę migracyjną, będzie jej brakować Gaucka. Mało kto był w stanie wyrażać tak jasno dylemat tej polityki. To, co nie udało się Merkel, gdy powtarzała hasło „Damy radę”, świetnie udało się Gauckowi: mianowicie okazanie zrozumienia dla obaw Niemców i zarazem dodanie im odwagi. Większość z nich rozumiała, co chciał przekazać, gdy wygłosił słynną frazę: „Nasze serce jest szeroko otwarte. Ale nasze możliwości nie są nieskończone”. Również za sprawą takich słów większość Niemców okazuje nadal, mimo wszelkich obciążeń, gotowość do pomocy uchodźcom.

Tymczasem obok kryzysu migracyjnego, politykę obciąża dziś coraz ostrzejszy spór między dwiema partiami chadeckimi: CDU i bawarską CSU, której szef Horst Seehofer kwestionuje linię Merkel wobec imigracji. Wprawdzie różnice zdań między „siostrzanymi” formacjami, które w Bundestagu tworzą wspólną frakcję, istniały zawsze, nigdy jeszcze przepaść między CDU i CSU nie była tak głęboka, a Merkel i Seehofer nie wydają się zdolni do kompromisu.

Konflikt ten zdradza, jak amorficzna stała się konstelacja władzy w chadecji, dziś głównej sile politycznej. Może rzeczywiście Merkel „przekroczyła już swój zenit” – jak pisał dziennik „FAZ”. A stawką w tej grze jest nie tylko kondycja ideowa chadecji, ale też to, kto jesienią 2017 r. obejmie urząd kanclerza. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2016