Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeszcze niedawno politycy partii zapewniali, że eksploatacja tych złóż może pokryć większą część kosztów przekopu, który połączy Zatokę Gdańską z Zalewem Wiślanym. Wiceminister kultury Jarosław Sellin na antenie Radia Gdańsk twierdził nawet, że bursztyn z wykopu wart będzie dokładnie tyle, na ile rząd pierwotnie wyceniał całą inwestycję – czyli 880 mln zł.
Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej w końcu zleciło ekspertyzę, która wykazała, że w miejscu przekopu spoczywa w ziemi ok. 1,4 tony bursztynu. Opłacalna będzie jednak eksploatacja tylko jednego, mniejszego złoża. Łącznie – maksymalnie pół tony, co przy średniej cenie tego surowca na poziomie od 0,7 do 3,3 tys. zł za kilogram (w zależności od wielkości bryłek) może nawet nie wystarczyć na pokrycie kosztów wydobycia.
Wartość złóż bursztynu w miejscu przekopu ma oczywiście drugorzędne znaczenie dla oceny celowości, a nawet opłacalności całej inwestycji. Sposób, w jaki politycy PiS-u podawali dotąd opinii publicznej tę elektryzującą bajkę, wiele mówi jednak o tym, kim dla rządzącej partii są wyborcy. ©℗
Czytaj także: Marek Rabij: Przekop, czyli kanał