Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czy samospalenie to akt mowy? Tak. Aktem mowy jest spalenie flagi państwowej, dlatego nie karze się za takie spalenie jak za zbezczeszczenie. Jeśli jest samospalenie aktem mowy, to co nam ten akt mówi? Mówi nam więcej niż sama treść semantyczna – kontekst jest tak samo ważny, może i ważniejszy. Akt mowy to domena pragmatyki jezykowej, gdzie to, kto mówi i jak mówi, ma ogromy wpływ na to, co mówi.
Widać tę różnicę najlepiej, kiedy wyobrażam sobie, że pan Piotr zamiast swojej niewyobrażalnie tragicznej manifestacji wysyła list, który pozostawił, pocztą. Co stałoby się wtedy? Czy miałby on to samo znaczenie? Przecież mówiłby to samo. Ale nie tak samo.
I dochodzę powoli do zrozumienia kawałka tej śmierci. Dobrnęliśmy do sytuacji, w której nie to, co mówimy, ale to, kto mówi, liczy się najbardziej. To, czyim jesteś synem, wnukiem czy ojcem, na kogo głosowałeś, do kogo ci blisko. Słowa stają się puste, mówimy juz tylko sobą. To wielka tragedia publicznego dyskursu.
Gdyby pan Piotr wysłał swój list pocztą, nie znaczyłby on nic. Dlatego powiedział to, co musiał powiedzieć, nie jako nikomu nieznany człowiek, którego nikt nie słucha, ale jako płonąca ludzka pochodnia. Płonącej pochodni nie sposób zlekceważyć, płonącej ludzkiej pochodni nie sposób zarzucić, że nie ma prawa mówić tego, co mówi.
Każdy z nas chce być wysłuchany i zrozumiany. Pan Piotr niczym się od nas nie różnił. Ale każdy z nas musi dokonać krótkiego rachunku sumienia, czy nie przyłożył ręki do coraz potężniejszego przekonania, że już nie ma sensu mówić. Trzeba umierać krzycząc, żeby ktoś poświęcił chwilę na wysłuchanie, tego, co chcemy przekazać.