Pożeracze seriali

Wielogodzinne oglądanie seriali metodą „odcinek za odcinkiem” to obecnie częste doświadczenie, a nawet element stylu życia. Zjawiskiem tym coraz mocniej interesują się psychologowie.

03.06.2019

Czyta się kilka minut

 / THREE LIONS / GETTY IMAGES
/ THREE LIONS / GETTY IMAGES

Jeśli nie obejrzeliście jeszcze ani jednego z 73 odcinków zakończonego już serialu „Gra o tron”, możecie nadrobić kulturowe zaległości w ciągu czterech dni. Starczyłoby nawet czasu na krótkie przerwy na sen i zaspokojenie innych potrzeb ciała.

W DSM-5, czyli klasyfikacji chorób Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, wyróżnia się zaburzenie z napadami objadania się (binge-eating disorder), którego objawami są m.in. sięganie po pożywienie mimo braku odczuwania głodu, przyjmowanie nadmiernych porcji pokarmu oraz poczucie braku kontroli nad jedzeniem. Przez analogię mianem binge-watching zaczęto określać oglądanie materiałów wideo, najczęściej seriali, w ilościach przekraczających wielkość ich standardowych „porcji”. To właśnie liczba obejrzanych epizodów, a nie czas na to przeznaczony, wydają się być w tym przypadku ważniejszym kryterium identyfikacji zjawiska. Jeśli usłyszymy, że ktoś w trakcie weekendu obejrzał pod rząd dziewięć odcinków sitcomu, automatycznie wyobrazimy sobie człowieka pożerającego odcinki serialu niczym chipsy – jeden za drugim, z niewielką szansą na zaprzestanie, zanim w paczce pojawi się dno. Jeżeli jednak ktoś obejrzałby film „Ojciec chrzestny”, nasze skojarzenia poszłyby raczej w kierunku amatora twórczości Coppoli lub prozy Maria Puzo. A przecież w obu przypadkach czas spędzony przed ekranem byłby podobny i wyniósł około trzech godzin!

Pojawienie się internetowych platform streamingowych zrewolucjonizowało oglądanie seriali i filmów. Dzięki dostępowi do sieci da się je oglądać praktycznie wszędzie. Można zacząć na domowym telewizorze, kontynuować na ekranie telefonu bądź tabletu, a następnie „przesiąść się” na laptop. Nie ma więc znaczenia, czy w danej chwili tradycyjnie siedzimy na kanapie, czy też jesteśmy w podróży, gotujemy lub przebywamy w toalecie. Oglądanie seriali to czynność gładko wpisująca się w harmonogram dnia współczesnych ludzi. Ci zaś z reguły przeceniają poziom podzielności swojej uwagi i wydaje im się, że krojenie warzyw idzie im w towarzystwie ulubionych bohaterów telewizyjnych równie efektywnie jak w ciszy.

Szwedzki stół

Platformy cyfrowe na żądanie oferują dostęp do dziesiątek produkcji. Niektóre z nich udostępniają nawet z góry całe sezony nowych epizodów, czym wystawiają na próbę naszą silną wolę. W ujęciu psychologii ekonomicznej konieczność oczekiwania na satysfakcjonujące zdarzenie interpretuje się w kategoriach kosztu, który trzeba ponieść, aby zrealizować zamierzony cel. Życie obfituje w sytuacje wymagające odroczenia gratyfikacji, jak choćby oszczędzanie przed zakupem czy stanie w kolejce przed wejściem na interesującą wystawę. Niekiedy jednak wydaje się ono rzeczą tak nieprzyjemną, że jesteśmy skłonni zadowolić się mniej atrakcyjną, ale szybko dostępną opcją lub zamienić koszty czasowe na koszty innego rodzaju (jak wtedy, gdy sięgamy po wysokooprocentowaną „chwilówkę”, aby kupić coś już dziś, zamiast poczekać do następnej pensji). Problem ten znika jednak w przypadku dostępu do całego sezonu od ręki – nie ma już konieczności trenowania się w cierpliwości, zostaje tylko przyjemność z oglądania. Dostawcy telewizji stosują też inne zabiegi obniżające poziom uciążliwości. Tuż po obejrzeniu epizodu widz często zapraszany jest automatycznie do kolejnego. Niektóre platformy oferują nawet możliwość pominięcia sekwencji początkowej, przez co przejście z jednego odcinka do drugiego staje się jeszcze bardziej płynne.

Do wpadania w ciągi serialowe może skłaniać również niechęć do ponoszenia strat, nawet jeżeli są one jedynie subiektywnie postrzegane. Ilu z nas zdarzyło się np. zjeść leżący w lodówce produkt, którego termin przydatności do spożycia wkrótce się kończył, mimo że wcale nie mieliśmy na niego ochoty? Albo ilu z nas wyszło z kina lub teatru w trakcie mało interesującego przedstawienia? Rezygnacja spostrzegana jest w takich sytuacjach jak strata, choć paradoksalnie jej unikanie prowadzi do jeszcze większych kosztów. Trudno jednak wygrać z własną psychiką, dlatego przekroczywszy pewną niewidoczną granicę decydujemy się na dojście do końca – odcinka, sezonu czy nawet całej produkcji. Podobne zjawisko może pojawiać się w głowach osób wkraczających w świat platform serialowych ze względu na promocje lub okres wykupionej subskrypcji. Czas nagli, możliwości sporo, a oferta nie powinna się zmarnować! W ten sposób pożerający odcinki widz upodabnia się do klienta, który porażony mnogością smakołyków dostępnych na szwedzkim stole podczas hotelowego śniadania spożywa porcję znacznie większą niż ta, którą zwykle konsumuje w domu.

Zaglądanie w umysł

Maèva Flayelle z Uniwersytetu Luksemburskiego wraz z zespołem europejskich badaczy opracowała kwestionariusz do badania ogólnych powodów oglądania seriali: od wzmacniania więzi społecznych, poprzez chęć odczuwania silnych emocji, poszerzanie wiedzy i umiejętności, aż do radzenia sobie z codziennymi problemami. Wśród właściwości charakterystycznych dla wpadania w serialowe ciągi znalazły się m.in. poczucie zaangażowania w proces oglądania, poczucie zależności, wrażenie utraty kontroli oraz pragnienie utrzymywania przyjemnego stanu pojawiającego się w sytuacji śledzenia fabuły.

Swati Panda i Satyendra C. Pandey na podstawie badań przeprowadzonych na amerykańskich studentach wskazują natomiast, że wyższa motywacja do angażowania się w łańcuszkowe oglądanie może mieć u swoich źródeł motywacje społeczne oraz ucieczkowe. Młodzi ludzie zanurzają się w świat seriali, bo dzięki temu mają o czym rozmawiać ze znajomymi, co daje im poczucie bycia „na czasie” i uwalnia od lęku przed wypadnięciem poza nawias grupy traktującej pożeranie seriali jako normę. Seriale ułatwiają im także zapomnienie o codziennych problemach. Przyczyny wybierania ciągów serialowych mogą być też znacznie bardziej prozaiczne – to po prostu tania i łatwo dostępna rozrywka, której popularyzację napędzają dobrze zaprojektowane kampanie marketingowe. Co jednak może niepokoić – dalsze chęci kompulsywnego oglądania seriali deklarują również te osoby, które pod koniec sesji serialowych doświadczają ich negatywnych konsekwencji: zmęczenia, poczucia straty czasu czy przegapienia szansy na spotkanie z przyjaciółmi.

Interesujących informacji na temat motywacji do taśmowego oglądania dostarczają wyniki zebrane przez badaczy z Korei Południowej i Chin. Dotarli oni do blisko 800 osób w różnym wieku, które w ciągu ostatnich trzech miesięcy miały za sobą serialowe maratony. Badania wykazały, że angażowanie się w łańcuszkowe oglądanie w celu odczuwania radości jest bardziej charakterystyczne dla osób o podwyższonej potrzebie doświadczania silnych emocji (sensation seeking). Ludzie lubiący mocne wrażenia mogą sięgać więc po seriale ze względu na ich charakterystyczną budowę, obejmującą częste zwroty akcji oraz pozostawianie kulminacyjnych punktów fabuły na ostatnie minuty odcinka. Prawdopodobieństwo angażowania się w pożeranie seriali jest większe również u osób z podwyższoną potrzebą poznania (need for cognition), objawiającą się preferowaniem bardziej złożonych problemów, zadań i scenariuszy.


Czytaj także: Marek Rabij: Netflix, czyli w co się bawić


Nieco przewrotnie tendencje do „hurtowego” oglądania odcinków mogą wynikać również z... dostępu do mediów społecznościowych i innych kanałów dostarczających informacji o serialowych zwrotach akcji i zakończeniach. Przeglądając strony internetowe można niechcący natknąć się na spojlery, czyli doniesienia zdradzające szczegóły fabularne odcinków, a nawet finałów całych sezonów. Dla niektórych widzów konfrontacja ze spojlerem oznacza drastyczny spadek satysfakcji z oglądania danej produkcji. Chcąc zatem uniknąć popsucia zabawy, starają się pochłaniać nowy materiał tak szybko, jak to tylko możliwe.

Oceny i przestrogi

Oczywiście nie brak głosów wskazujących na negatywny wpływ binge-watchingu na zdrowie. W tym kontekście wymienia się m.in. problemy ze snem czy schorzenia układu kostnego, oddechowego i krwionośnego, charakterystyczne dla osób prowadzących siedzący tryb życia. Ponieważ z łańcuszkowym oglądaniem wiążą się niezdrowe zachowania żywieniowe – sięganie po produkty zawierające duże ilości cukrów, słone przekąski czy fast food oraz obniżenie kontroli nad ilością spożywanych pokarmów – pożeranie seriali może prowadzić do nadwagi czy otyłości. Konsekwencje psychologiczne mogą z kolei brać się z przemęczenia i przeciążenia poznawczego. Należą do nich problemy z uważnością i koncentracją czy obniżony nastrój, mogący mieć u swoich podstaw zaniedbania dotyczące higieny snu. Do nieprzyjemnych stanów, z jakimi konfrontują się serialożercy, zalicza się również poczucie pustki, pojawiające w momencie żegnania się z ulubionymi bohaterami.

Namysł nad dynamiką binge-watchingu nieco utrudnia nazwa, kojarząca to zjawisko z napadowym objadaniem się. U osób spożywających nadmierne porcje epizody objadania pojawiają się nagle, przebiegają w samotności, a ich wystąpieniu towarzyszy poczucie wstydu, a nawet obrzydzenia względem samego siebie. W przypadku części serialożerców bywa podobnie, jednak inni przed rzuceniem się w wir odcinków podejmują przemyślane przygotowania. Nie należy też zapominać o towarzyskich korzyściach związanych ze znajomością aktualnych serialowych trendów. O ile więc społeczny odbiór napadowego objadania się jest jednoznacznie negatywny, o tyle reakcje na ciągi serialowe są w najgorszym przypadku ambiwalentne.

Binge-watching bywa nazywane niekiedy „uzależnieniem od seriali”. Dynamika stanów psychicznych pojawiających się u serialożerców faktycznie przypomina nieco tę, która charakteryzuje ludzi oddających się grom hazardowym. Część hazardzistów nastawiona jest na akcję (tzn. zaangażowanie poznawcze i interakcję z innymi), inni zaś na ucieczkę od natrętnych myśli czy niedogodności dnia codziennego. Podobnie jednych widzów na wiele godzin do ekranu może przyciągać możliwość oddawania się spekulacjom na temat fabuły lub poczucie uczestniczenia w zbiorowym wydarzeniu, innych z kolei uwodzi możliwość oderwania się na jakiś czas od poczucia samotności, stresu czy lęków. I w jednym, i w drugim przypadku pojawia się również dążenie do kontynuowania procesu. Potrzeba gry trwa bez względu na to, czy się wygrywa, czy też nie, gdy zaś brakuje już odcinków, można sięgać po internetowe komentarze na ich temat, materiały zakulisowe, informacje o aktorach, wpadkach lub easter eggach (żartach i niespodziankach celowo wplatanych przez scenarzystów w fabułę epizodów).

Co więcej, hazardzista w zależności od preferencji może sięgać po gry różniące się stopniem rywalizacji, kontaktu z innymi ludźmi, skomplikowania czy nawet wiedzy. Analogicznie „serialożerca” ma do wyboru przekazy o różnym natężeniu czy rodzaju wzbudzanych emocji. W ciąg serialowy wpaść można wszak równie dobrze rozwiązując wraz z bohaterami zagmatwane łamigłówki detektywistyczne, jak i śledząc losy grupy przyjaciół czy wielopokoleniowej rodziny w popularnych sitcomach.

Moda, która minie?

Tendencja do nadawania zmianom stylu życia etykiet rodem ze słownika problemów psychicznych nie dla wszystkich stanowi właściwy kierunek. Uporczywe przyglądanie się codziennym czynnościom przez pryzmat kategorii „zdrowia” i „choroby” zdaniem części socjologów jest przejawem medykalizacji, czyli procesu przenoszenia terminologii i wzorców działania wypracowanych na gruncie medycyny na wszelkie inne obszary ludzkiej aktywności.

Odnosząc się do innego współczesnego trendu związanego z użytkowaniem internetu John M. Grohol zasugerował kiedyś, że ludzie zaczynając swoją przygodę z nowym medium często mają tendencję do zachowań nadmiarowych, po serii których następuje stopniowe stabilizowanie się częstotliwości jego używania na znacznie niższym poziomie. Być może tak właśnie przygodę z pożeraniem seriali przeżywa większość z nas – od zachłyśnięcia się możliwością głębokiego zanurzenia w pasjonujących światach, poprzez doświadczenie przesytu, aż do uznawania łańcuszkowego oglądania nie za model wzorcowy, ale raczej za jedną z możliwości kontaktu z fabułą.

Bez względu jednak na to, czy potraktujemy binge-watching jak działanie potencjalnie zagrażające, czy też wyraz indywidualnych upodobań, jest bardzo prawdopodobne, że nasze odrętwiałe od siedzenia w jednej pozycji plecy i kark prędzej czy później upomną się o swoje. Warto więc między jednym a drugim odcinkiem serialu wyjść na spacer, trochę pobiegać czy wykonać kilka ćwiczeń. Bez obaw! Czas ten można przecież wykorzystać na przewidywanie kolejnych zwrotów akcji. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23/2019