Pożegnanie z flarami

Już wkrótce niebo trochę przygaśnie. Nie ujrzymy na nim charakterystycznych rozbłysków pochodzących od satelitów Iridium.

22.10.2018

Czyta się kilka minut

Rakieta SpaceX Falcon 9, wynosząca na orbitę 10 nowych satelitów Iridium, przelatuje nad centrum Phoenix (USA), grudzień 2017 r. / JOHN SIRLIN / ALAMY STOCK PHOTO / BEW
Rakieta SpaceX Falcon 9, wynosząca na orbitę 10 nowych satelitów Iridium, przelatuje nad centrum Phoenix (USA), grudzień 2017 r. / JOHN SIRLIN / ALAMY STOCK PHOTO / BEW

Iridium to przechodząca na emeryturę flota 66 satelitów telefonii satelitarnej. Spośród tysięcy obiektów okrążających Ziemię wyróżniają się one tym, że mają duże anteny, które działają jak lustra. Kiedy światło słoneczne odbije się od nich w stronę obserwatora na Ziemi, ten widzi na niebie bardzo charakterystyczne błyski, nawet stukrotnie jaśniejsze niż Wenus, czasem widzialne za dnia. Co ciekawe, błyski te można bardzo dokładnie przewidzieć. Czyni je to bardzo wdzięcznym obiektem obserwacji.

Ale spieszmy się patrzeć na nie, tak szybko gasną. Nie tylko w tym sensie, że każdy błysk trwa zaledwie kilkanaście sekund. Satelity Iridium okrążają Ziemię od lat 90., ale niedługo już ich nie będzie – stara flota odchodzi na emeryturę (co w przypadku satelitów oznacza zejście z orbity i spalenie się w atmosferze) i zastąpi ją nowa, która ze względu na inny kształt anten nie będzie już błyszczeć. Obecna jesień to być może ostatni czas na ich obserwację. W światku fascynatów nocnego nieba trwa małe wrzenie, a w mediach społecznościowych popularność zyskuje hasztag #flarewell, którym opatrywane są ostatnie uchwycone rozbłyski.

Jak je zobaczyć?

Nie trzeba do tego żadnych specjalnych umiejętności ani urządzeń. Wchodzimy na stronę internetową podającą parametry błysków lub korzystamy z odpowiedniej aplikacji heavens-above.com. Ustawiamy lokalizację (konieczne!), po czym klikamy na „Iridium flares” i już mamy listę błysków widocznych z miejsca, w którym jesteśmy.


Czytaj także: Wojciech Brzeziński: Kabriolet w drodze na Marsa


Ta lista będzie dość długa. Nie warto jednak gonić za pierwszym lepszym Iridium. Najlepiej skupić się na tych rozbłyskach, które będą najjaśniejsze: im bardziej ujemna liczba, tym większa jasność; te z przedziału -6 do -8 powinny wystarczyć. Obserwację można połączyć ze spacerem: dla każdego rozbłysku heavens-above podaje mapkę, którędy dokładnie prowadzi ścieżka maksimum jasności. Warto spróbować się na nią wybrać. Dla jasnych rozbłysków to będzie nie dalej niż kilka kilometrów od nas, a całe zjawisko jest wtedy szczególnie spektakularne.

Ostatnia rzecz, o której trzeba pamiętać, to oczywiście pogoda... a potem wystarczy już tylko spojrzeć w niebo. Heavens-above daje poglądową mapkę nieba dla każdego rozbłysku i można się nią wspomóc, żeby zobaczyć nadlatującego satelitę wcześnie, zanim jeszcze dojdzie do pełni jasności. Ale w praktyce, przy najjaśniejszych rozbłyskach, wystarczy uważnie lustrować niebo, a na pewno się ich nie przegapi. Jasne Iridium jest nie do pomylenia z czymkolwiek innym.

Wolny rynek sięga niebios

Błyski Iridium to niebanalna opowieść, w której odwieczne spojrzenie w górę łączy się z technologią, a to, co się dzieje w ludzkim świecie, rzutuje na nocne niebo. Jeszcze wcale nie tak dawno, ledwie przed stuleciem z hakiem, wszystkie bez wyjątku obiekty na niebie, może poza balonami, były naturalne. Nie migały samoloty, nie wędrowały wśród gwiazd sputniki. Sfera niebieska, a szczególnie osławiona sfera tzw. gwiazd stałych, była synonimem niezmienności, ponadczasowości. Dla starożytnych stoików niebiosa były też metaforą etyczną, pożądany stan duszy mędrca był niewzruszony właśnie jak „wyższe rejony niebios”, te „powyżej Księżyca”.

To się zmieniło w XX wieku. Niedosiężne kiedyś niebo zaludniły samoloty, a potem statki kosmiczne. Poruszające się wśród gwiazd światełka nie budzą w nas grozy, stały się częścią naszego nieba. Na własne oczy możemy się przekonać, że nasze działania coraz bardziej penetrują i komercjalizują przestrzeń kosmiczną. A przynajmniej niską orbitę wokółziemską.

Kres błysków Iridium to rozczarowanie dla fascynatów, przyczynek do zadumy. Ale też refleksji dużo bardziej przyziemnej: to przecież konkretne decyzje biznesowe podejmowane tu, na Ziemi, okazują się mieć konsekwencje sięgające niebios. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof, pisarz, opublikował m.in. „Sztukę życia według stoików”, a ostatnio „21 polskich grzechów głównych”. Prowadzi blog myslnikstankiewicza.pl. Kontakt z autorem: mikolaj.piotr@gmail.com więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2018