Poza Ulro

Łukasz Tischner, Gombrowicza milczenie o Bogu | Autor opisuje stan chwiejnej nierównowagi pomiędzy dwiema opcjami światopoglądowymi. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że czasem jego analizy prowadzą do apriorycznych wniosków.

25.06.2013

Czyta się kilka minut

Witold Gombrowicz, Vence 1965 r. / Fot. Bohdan Paczowski / MUZEUM LITERATURY / EAST NEW
Witold Gombrowicz, Vence 1965 r. / Fot. Bohdan Paczowski / MUZEUM LITERATURY / EAST NEW

„Rozstanie się z Bogiem – sprawa wielkiej wagi, bo otwierająca umysł na całość świata – odbyło się we mnie gładko i niepostrzeżenie, nie wiem, jakoś tak się stało, że w piętnastym czy czternastym roku życia przestałem zajmować się Bogiem”.


Gdyby zawierzyć tego rodzaju deklaracjom Gombrowicza (na kartach „Dziennika” i „Testamentu” można ich odnaleźć sporo), okazałoby się, że nie ma o czym mówić, że – jak pisał Jerzy Jarzębski – „Gombrowicz nie pozostawia za sobą żadnego strzaskanego monumentu, żadnej przezwyciężonej doktryny, żadnej ruiny”. Autor „Kosmosu” byłby wówczas modelowo nowoczesnym pisarzem, który odrobił lekcję darwinizmu i pozytywizmu, a także podejrzliwej filozofii, redukującej religię do antropologii (Marks), resentymentowej moralności (Nietzsche) czy nerwicy (Freud). Stosunek Gombrowicza do religii wydaje się jednak bardziej złożony. Doczekał się on właśnie osobnego opracowania, niezwykle ważnego w roku publikacji „Kronosa”, który ukazuje pisarza zredukowanego do ekonomii i fizjologii.

Dezercja

Łukasz Tischner zaczyna swoją książkę nader konwencjonalnie: zestawia wypowiedzi takie jak powyższa i rozpatruje je w kontekście „epoki świeckiej”, w której religia wyparowała z przestrzeni publicznej. W drugim kroku jednak podaje w wątpliwość wiarygodność tego typu deklaracji; postanawia dowierzać raczej źródłom pamiętnikarskim („Wspomnienia polskie”), aniżeli dziennikowej autokreacji.

Momentem przełomowym w duchowej biografii Gombrowicza okazuje się lato 1920 r., wojna z bolszewikami. Młody jaśnie panicz, wbrew presji otoczenia, nie zaciągnął się do wojska. Pozostał w cywilu, co postrzegano w kategoriach dezercji. Nie dostąpił inicjacji w męskość i wycofał się w nieokreśloność, która urągała systemom opozycji (dziecko/dorosły, chłopiec/mężczyzna itd.). W odruchu obronnym – chcąc poradzić sobie jakoś ze splotem poczucia winy i kompleksu niższości – wypracował postawę niedowiarka i szydercy. Innymi słowy, jego sceptycyzm i buntownicza postawa są funkcjami emocjonalnej blokady, powstałej w efekcie reakcji lękowej. Maskują niemożność powierzenia się temu, co na zewnątrz, czyli – zakochania się.

W tej perspektywie wszystkie wypowiedzi Gombrowicza o wierze i niewierze nabierają znamion symptomów, odsyłających do traumatycznych doświadczeń. Tischner jednak, po zarysowaniu biograficznego tła, porzuca narzędzia psychoanalityczne. Bardziej od badania psychiki dezertera interesuje go poznawczy i egzystencjalny wymiar samej dezercji, która przybiera postać twórczych poszukiwań toczących się na rozległych obszarach pomiędzy bezrefleksyjną wiarą a dogmatyczną niewiarą.

Rozum i wiara

Autor „Pornografii” pozostawał, jak wiadomo, jednym z najbardziej radykalnych krytyków polskiej religijności. Do tradycyjnego katolicyzmu miał stosunek protekcjonalny. Niejednokrotnie dawał wyraz niechęci do anachronicznych obyczajów i moralnej obłudy. Równocześnie odnosił się krytycznie do „płaskiego laicyzmu”. Miał ambiwalentny stosunek do Słonimskiego jako krytyka religijnego ciemnogrodu i Boya-Żeleńskiego jako oskarżyciela „czarnej okupacji”. Postępowa świecka inteligencja imponowała mu swoją bezkompromisowością, ale i odstręczała łatwym optymizmem, prostoduszną wiarą w potęgę ludzkiego rozumu.

Gombrowicz nie mógł przyjąć postawy fideistycznej, ale nie potrafił też przystać na dyktat immanentnej ramy, zawężającej horyzont oglądu rzeczywistości do tego, co empiryczne. Tischner opisuje stan chwiejnej nierównowagi pomiędzy dwiema opcjami światopoglądowymi. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że czasem jego analizy prowadzą do apriorycznych wniosków. Z jednej strony dochodzi do karykaturalnego uproszczenia obrazu ateistycznej humanistyki, sprowadzonej do „niefrasobliwego i zarozumiałego” laicyzmu. Służy to uruchomieniu znanej kliszy: oto artysta – niespokojny duch, który nie zgadza się na dogmatyczną drzemkę i uparcie poszukuje sensu na pograniczach herezji. To prawda, że Gombrowicz nie chciał zrezygnować z rozległych obszarów niewiadomego, które ignoruje zeświecczona filozofia, ale równocześnie wyznawał, że nigdy w życiu nie doznał potrzeby wiary.

Neutralizacji podlega też Gombrowiczowski nihilizm. Owszem, powiada Tischner, pisarz ukazuje świat wyzuty z łaski i przystaje na projekcyjny rodowód boskości, ale nie wyrzeka się tęsknoty za odkupieniem. Bohaterowie „Pamiętnika z okresu dojrzewania” odkrywają, iż religia jest przebraniem resentymentu i zyskują negatywną wiedzę o pustym miejscu, w którym rodzą się religie i kodeksy wartości, niemniej ostatecznie „komizm bierze górę nad rysem nietzscheańskiego nihilizmu”, a sam Gombrowicz „nie potrafi też chyba zrezygnować z poszukiwania jakiejś metafizycznej wykładni początku”. Pisarz stwierdza, iż „Bóg nigdy mu nie był potrzebny”, i rozważa możliwość rozwiązania analogicznego do stanu miłości, o którym pisała Simone Weil, ale wbrew pozorom nie chodzi o żaden rodzaj ludzkiego braterstwa, lecz o „hipotezę istnienia jakiejś transcendencji”. Krótko mówiąc, maszyna interpretacyjna działa tak, by osłabić sceptycyzm i unieważnić nihilizm, a jednocześnie ujednoznacznić wszystkie refleksje o religii czy metafizyce i zwekslować je na rzecz potrzeby wiary – potrzeby desperackiej i niemożliwej do zrealizowania, a jednak niezbywalnej i przemożnej.

Wierność

W eseju „Rozum, wiara i rewolucja. Refleksje nad debatą o Bogu” Terry Eagleton rozprawia się z dogmatycznym, prozelickim ateizmem Ditchkinsa (czyli Richarda Dawkinsa i Christophera Hitchensa w jednym). W oczach Ditchkinsa – dowodzi Eagleton – wiara pozostaje nieudaną, infantylną próbą wyjaśnienia świata, którą wiedza naukowa bez trudu falsyfikuje. Nieporozumienie wynika stąd, że dla nowego ateizmu wiara polega na przyjęciu błędnego opisu rzeczywistości, podczas gdy akt wiary zasadza się na „lojalności, jaką przejawia jednostka doznająca mroku, bólu i dezorientacji, która mimo wszystko pozostaje wierna przyrzeczeniu przeobrażającej miłości”.

Formuła ta zdaje się świetnie opisywać projekt myślowy i pisarski Gombrowicza, w którym Bóg nie jest potrzebny ani jako horyzont sensu, ani jako fundament etyki, lecz jako wiecznie działająca krytyka rozumu instrumentalnego. Autor „Ślubu” zdaje sobie sprawę, że domeną wiary nie jest wiedza, lecz ufność. W tym sensie stanowi ona tyleż konieczną, co niemożliwą obietnicę wyzwolenia od „grozy własnego zaszpuntowania”. W przypadku systemowego niedowiarka jest to wierność paradoksalna i dramatyczna: stanowi konieczną odpowiedź na egzystencjalną bojaźń, ale jej obietnice muszą pozostać na zawsze w sferze niespełnienia.

W książce Tischnera najciekawsze są właśnie rozdziały poświęcone wierności, zaufaniu i miłości, przenikającym dzieło Gombrowicza jako inicjalny brak i pia desideria. Gombrowicz wychodzi tu z roli „ateisty prawdziwego”, w której obsadził go Miłosz. Nie chce powierzyć się żadnej zewnętrznej instancji i w tym sensie pozostaje mieszkańcem krainy Ulro, ale też szuka własnej formuły lojalności wobec świata – i jako taki wymyka się władzy Urizena.


Łukasz Tischner, Gombrowicza milczenie o Bogu Kraków 2013, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk literacki, redaktor Magazynu Literackiego „Książki w Tygodniku”, prozaik, eseista, poeta.

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2013