Poza strefą komfortu

W Krakowie trwa szesnasta edycja najważniejszej polskiej imprezy poświęconej fotografii. Jej przewodnim wątkiem jest to, co nie jest widziane. Chociaż jest widzialne.

04.06.2018

Czyta się kilka minut

Jules Spinatsch „Ślepy zaułek”. Dzięki uprzejmości Christophe Guye Gallery / MATERIAŁY PRASOWE
Jules Spinatsch „Ślepy zaułek”. Dzięki uprzejmości Christophe Guye Gallery / MATERIAŁY PRASOWE

Iris Sikking, kuratorka tegorocznego Miesiąca Fotografii w Krakowie, przywołuje słowa Manuela Castellsa: „społeczeństwo sieci ukonstytuowało się jako system globalny”. Hiszpański socjolog wydał swą głośną książkę „Społeczeństwo sieci” w 1996 r. Świat, który opisywał, dopiero się wtedy tworzył. Dzisiaj jego proroctwa brzmią jak oczywistość. Przybyło jednak wątpliwości i zastrzeżeń. Bo ten sieciowy świat raczej się zamyka, niż otwiera. Owszem, ułatwia przepływy treści, ale tylko w obrębie hermetycznych baniek. Zamiast globalnej społeczności, przypominają o sobie narody.

Dotrzeć do rzeczywistości

Tegoroczny temat Miesiąca „Przestrzeń przepływów. Obrazowanie niewidzialnego” został rozpisany na pokazy 22 artystów lub duetów twórczych rozproszonych po całym mieście: od Bunkra Sztuki i ZPAF Gallery, po Galerię Starmach, Dom Norymberski oraz Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Wszystkie te prezentacje układają się w wielowątkową narrację. Nie ma tu narzucanej hierarchii, głównych i pobocznych nurtów. Każdy wybierając kolejność oglądanych prezentacji układa sobie własną opowieść o współczesnym świecie. Nie jest to zresztą łatwe zadanie, a niektóre prace są aż nadto hermetyczne.

W tej opowieści o „społeczeństwie wiecznej ulotności” są trzy główne wątki: migracje do Europy i wewnątrz kontynentu, ekologia oraz dane cyfrowe, ich przechowywanie i przetwarzanie. Wszystko to tematy ważne, a nawet – po kryzysie uchodźczym z 2015 r. czy aferze Cambridge Analytica – nie do ominięcia. Tym trudniej w istotny sposób o nich mówić. Jednak – przynajmniej niektórym twórcom – to się udało. Eva Leitolf rozmawiała z uchodźcami i imigrantami ekonomicznymi, strażą graniczną, lokalnymi politykami, związkowcami i aktywistami. Przeglądała prasę i internet. Fotografowała miejsca w całej Europie, do których trafiają imigranci. Na zdjęciach – pokazanych w Muzeum Etnograficznym – można zobaczyć małe miasteczko, sad pomarańczowy czy pokład jakiegoś statku. To przestrzenie bez ludzi. O ich mieszkańcach oraz tych, którzy w te miejsca przybyli, mówią teksty umieszczone na pocztówkach prezentowanych obok fotografii artystki. To krótkie miniraporty. Sumaryczne opisy stanu rzeczy. „W lutym 2011 miejscowy ksiądz opisał sytuację w Schöllnstein jak »przypominającą tę na wyspie Lampedusa«. W tamtym momencie 71 stałych mieszkańców oraz 90 uchodźców znajdowało się w wiosce, w której nie było szkoły, lekarza, sklepów. »Süddeutsche Zeitung« zacytowała burmistrza: »Czarni z wielkim entuzjazmem chcą się witać, ale my ich nie rozumiemy«. Uchodźca z Somalii: »Tutaj nic nie ma, tracimy zmysły«” – można przeczytać na jednej z kartek.

Esther Hovers (Bunkier Sztuki) zajęła się danymi zbieranymi przez wszechobecne dziś kamery telewizji przemysłowej. Wybrane przez nią zdjęcia, zarejestrowane w jednej z prestiżowych dzielnic Brukseli, wydają się niewinne. Na czystych ulicach, w pełnym słonecznym świetle spacerują ludzie. Starszy mężczyzna schodzi po schodach, młody chłopak biegnie po chodniku... Jednak nasze zachowania, ruchy i gesty są dziś stale śledzone i analizowane. Wyszukiwane są „anomalie”, to, co może wydawać się niezwyczajne. Obok zdjęć Hovers umieściła rysunki pokazujące, które z zachowań eksperci od obserwacji uznali za podejrzane.

Natomiast Agnieszka Rayss (także w Bunkrze Sztuki) udokumentowała pozostałości po sowieckich próbach nuklearnych w północnym Kazachstanie. Są tu zdjęcia archiwalne w dawnym mieście Semipałatyńsk 21 (obecnie Kurczatow), ale też wykonane obecnie. Rayss stworzyła pracę o wpływie – często tragicznym – prac nad bronią atomową na życie mieszkańców i na tamtejsze środowisko naturalne. Jednak najważniejszym bohaterem jest Andriej Sacharow: wybitny fizyk, obrońca praw człowieka i laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Artystka opowiada o jego zaangażowaniu w przemysł wojenny ZSRR i o jego własnych rozliczeniach z przeszłością. „Czułem się po prostu związany ze sprawą (...) tworzenia potęgi kraju, aby zapewnić mu pokój po tej strasznej wojnie (...). Początkowo, bez względu na wszystko, wbrew temu, co w życiu widziałem, sądziłem, że państwo radzieckie to wyłom ku przyszłości, pewien (choć jeszcze niedoskonały) wzór dla wszystkich krajów” – wyjaśniał po latach.

Przeszłość okazuje się tym, co nas definiuje. Do niej nieustannie się odwołujemy. Jest dla nas ważna, podobnie jak miejsce, tradycja i obyczaje. Tudor Bratu (Muzeum Etnograficzne) opowiada o sobie i swojej rodzinie, o splataniu się indywidualnych losów i historii zbiorowej. Mówi o babce wysiedlonej z rodzinnej miejscowości po zajęciu przez ZSRR części Rumunii, o ojcu, który uciekł z kraju przed dyktaturą Ceaușescu, i o własnej emigracji do Holandii (trafił tam jako chłopiec w 1987 r.). Pamięć rodzinna miesza się tu z historią Rumunii w drugiej połowie XX wieku. Z kolei „9 bram, z powrotem ani jednej” Agaty Grzybowskiej (Galeria Pauza) to relacja z Bieszczad jako swoistej utopii: miejsca poza cywilizacją i społecznymi normami. Bohaterowie pracy artystki osiedlali się tam od lat 50. do 80. XX wieku. Na wystawie są ich zdjęcia, a także samych Bieszczad, czarno-białe, surowe, trochę archaiczne – jakby pochodziły z innej epoki.

Po co nam fotografia?

Kolejne edycje Miesiąca pokazują, jak dalece odeszliśmy od zwyczajowego rozumienia wystawy fotograficznej. Dzisiaj jest na niej miejsce dla odbitki zdjęciowej, jak i na pokaz slajdów, wideo, książkę i instalację.

Wystawą może być nawet plik czy aplikacja w internecie. „Nowa architektura granic europejskich” Łukasza Skąpskiego (2016) w Muzeum Etnograficznym pokazuje, że formuła Miesiąca Fotografii staje się bardzo pojemna. Wykonał on makiety architektoniczne. Zazwyczaj w ten sposób dokumentuje się ważne dawne i współczesne budowle. Skąpski zajął się ogrodzeniami granicznymi, jakich wiele w ostatnich latach wzniesiono w Europie. To minimalistyczne konstrukcje, często starannie zaprojektowane – łatwo zapomnieć o ich podstawowym, nadzorczo-represyjnym przeznaczeniu. Stają się symbolami architektury drugiej dekady XXI wieku.

Tegoroczny Miesiąc Fotografii pokazuje wreszcie ważną zmianę: wkraczanie fotografii (czy szerzej sztuki) w sferę dziennikarstwa i jego przenoszenie do przestrzeni galerii czy muzeów. Mówi się nawet o „dziennikarstwie estetycznym”, czyli – jak to określa Alfredo Cramerotti – o „uprawianiu artystycznej praktyki w formie badań sytuacji społecznych, kulturowych lub politycznych. Wyniki tych badań nabierają kształtu w kontekście sztuki, a nie w ramach procesu ich upowszechniania w prasie i mediach”. W Krakowie można zobaczyć przykłady śledztwa politycznego, rozważania na temat ekonomii, przemian społecznych i zmian w środowisku naturalnym.

Czy artyści potrafią lepiej niż inni opisywać, ale też zmieniać rzeczywistość? Przykład Forensic Architecture, brytyjskiej interdyscyplinarnej grupy badawczej, wykorzystującej techniki i technologie architektoniczne do badania przypadków przemocy państwowej i łamania praw człowieka, pokazuje, że jest to możliwe. Ich wideo-śledztwo dotyczące zamordowania przez neonazistów w 2006 r. tureckiego właściciela kafejki internetowej wymusiło reakcję niemieckich władz, a jednocześnie Forensic Architecture za tę akcję – pokazaną na documenta 2014 – została nominowana do Nagrody Turnera, jednego z najbardziej prestiżowych wyróżnień w świecie sztuki.

W Bunkrze Sztuki można obejrzeć wyniki współpracy brytyjskiego fotografa Edmunda Clarka i znanego dziennikarza śledczego Croftona Blacka. Zajęli się oni tzw. tajnymi więzieniami CIA w Polsce, Rumunii i na Litwie, a także w Tajlandii i Afganistanie, w których po 11 września 2001 r. przetrzymywano ponad sto osób podejrzanych o związki z Al-Kaidą. Autorzy pokazują miejsca uwięzienia, lecz przede wszystkim rekonstruują sposób działania służb specjalnych, zacierania śladów, ukry wania, manipulowania poprzez kasowanie i przeróbki oficjalnych raportów oraz uciekania od odpowiedzialności prawnej.

„We współczesnych społeczeństwach, zdominowanych przez kulturę obrazu, potrzeba nam artystów zdolnych do zobrazowania złożonej rzeczywistości w sposób, który wyrzucałby nas poza naszą strefę komfortu” – przekonuje Iris Sikking.

Owszem, ale zawsze warto zachować ostrożność. Zwłaszcza w przypadku fotografii. Bowiem ona nie tylko utrwala rzeczywistość, lecz – jak pisała przed laty Susan Sontag – zmienia nasz sposób patrzenia na świat. ©

PRZESTRZEŃ PRZEPŁYWÓW. OBRAZOWANIE NIEWIDZIALNEGO, Miesiąc Fotografii w Krakowie 2018. Pokazy trwają do 24 czerwca br. Kuratorka Iris Sikking

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2018