Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Iris Sikking, kuratorka tegorocznego Miesiąca Fotografii w Krakowie, przywołuje słowa Manuela Castellsa: „społeczeństwo sieci ukonstytuowało się jako system globalny”. Hiszpański socjolog wydał swą głośną książkę „Społeczeństwo sieci” w 1996 r. Świat, który opisywał, dopiero się wtedy tworzył. Dzisiaj jego proroctwa brzmią jak oczywistość. Przybyło jednak wątpliwości i zastrzeżeń. Bo ten sieciowy świat raczej się zamyka, niż otwiera. Owszem, ułatwia przepływy treści, ale tylko w obrębie hermetycznych baniek. Zamiast globalnej społeczności, przypominają o sobie narody.
Dotrzeć do rzeczywistości
Tegoroczny temat Miesiąca „Przestrzeń przepływów. Obrazowanie niewidzialnego” został rozpisany na pokazy 22 artystów lub duetów twórczych rozproszonych po całym mieście: od Bunkra Sztuki i ZPAF Gallery, po Galerię Starmach, Dom Norymberski oraz Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Wszystkie te prezentacje układają się w wielowątkową narrację. Nie ma tu narzucanej hierarchii, głównych i pobocznych nurtów. Każdy wybierając kolejność oglądanych prezentacji układa sobie własną opowieść o współczesnym świecie. Nie jest to zresztą łatwe zadanie, a niektóre prace są aż nadto hermetyczne.
W tej opowieści o „społeczeństwie wiecznej ulotności” są trzy główne wątki: migracje do Europy i wewnątrz kontynentu, ekologia oraz dane cyfrowe, ich przechowywanie i przetwarzanie. Wszystko to tematy ważne, a nawet – po kryzysie uchodźczym z 2015 r. czy aferze Cambridge Analytica – nie do ominięcia. Tym trudniej w istotny sposób o nich mówić. Jednak – przynajmniej niektórym twórcom – to się udało. Eva Leitolf rozmawiała z uchodźcami i imigrantami ekonomicznymi, strażą graniczną, lokalnymi politykami, związkowcami i aktywistami. Przeglądała prasę i internet. Fotografowała miejsca w całej Europie, do których trafiają imigranci. Na zdjęciach – pokazanych w Muzeum Etnograficznym – można zobaczyć małe miasteczko, sad pomarańczowy czy pokład jakiegoś statku. To przestrzenie bez ludzi. O ich mieszkańcach oraz tych, którzy w te miejsca przybyli, mówią teksty umieszczone na pocztówkach prezentowanych obok fotografii artystki. To krótkie miniraporty. Sumaryczne opisy stanu rzeczy. „W lutym 2011 miejscowy ksiądz opisał sytuację w Schöllnstein jak »przypominającą tę na wyspie Lampedusa«. W tamtym momencie 71 stałych mieszkańców oraz 90 uchodźców znajdowało się w wiosce, w której nie było szkoły, lekarza, sklepów. »Süddeutsche Zeitung« zacytowała burmistrza: »Czarni z wielkim entuzjazmem chcą się witać, ale my ich nie rozumiemy«. Uchodźca z Somalii: »Tutaj nic nie ma, tracimy zmysły«” – można przeczytać na jednej z kartek.
Esther Hovers (Bunkier Sztuki) zajęła się danymi zbieranymi przez wszechobecne dziś kamery telewizji przemysłowej. Wybrane przez nią zdjęcia, zarejestrowane w jednej z prestiżowych dzielnic Brukseli, wydają się niewinne. Na czystych ulicach, w pełnym słonecznym świetle spacerują ludzie. Starszy mężczyzna schodzi po schodach, młody chłopak biegnie po chodniku... Jednak nasze zachowania, ruchy i gesty są dziś stale śledzone i analizowane. Wyszukiwane są „anomalie”, to, co może wydawać się niezwyczajne. Obok zdjęć Hovers umieściła rysunki pokazujące, które z zachowań eksperci od obserwacji uznali za podejrzane.
Natomiast Agnieszka Rayss (także w Bunkrze Sztuki) udokumentowała pozostałości po sowieckich próbach nuklearnych w północnym Kazachstanie. Są tu zdjęcia archiwalne w dawnym mieście Semipałatyńsk 21 (obecnie Kurczatow), ale też wykonane obecnie. Rayss stworzyła pracę o wpływie – często tragicznym – prac nad bronią atomową na życie mieszkańców i na tamtejsze środowisko naturalne. Jednak najważniejszym bohaterem jest Andriej Sacharow: wybitny fizyk, obrońca praw człowieka i laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Artystka opowiada o jego zaangażowaniu w przemysł wojenny ZSRR i o jego własnych rozliczeniach z przeszłością. „Czułem się po prostu związany ze sprawą (...) tworzenia potęgi kraju, aby zapewnić mu pokój po tej strasznej wojnie (...). Początkowo, bez względu na wszystko, wbrew temu, co w życiu widziałem, sądziłem, że państwo radzieckie to wyłom ku przyszłości, pewien (choć jeszcze niedoskonały) wzór dla wszystkich krajów” – wyjaśniał po latach.
Przeszłość okazuje się tym, co nas definiuje. Do niej nieustannie się odwołujemy. Jest dla nas ważna, podobnie jak miejsce, tradycja i obyczaje. Tudor Bratu (Muzeum Etnograficzne) opowiada o sobie i swojej rodzinie, o splataniu się indywidualnych losów i historii zbiorowej. Mówi o babce wysiedlonej z rodzinnej miejscowości po zajęciu przez ZSRR części Rumunii, o ojcu, który uciekł z kraju przed dyktaturą Ceaușescu, i o własnej emigracji do Holandii (trafił tam jako chłopiec w 1987 r.). Pamięć rodzinna miesza się tu z historią Rumunii w drugiej połowie XX wieku. Z kolei „9 bram, z powrotem ani jednej” Agaty Grzybowskiej (Galeria Pauza) to relacja z Bieszczad jako swoistej utopii: miejsca poza cywilizacją i społecznymi normami. Bohaterowie pracy artystki osiedlali się tam od lat 50. do 80. XX wieku. Na wystawie są ich zdjęcia, a także samych Bieszczad, czarno-białe, surowe, trochę archaiczne – jakby pochodziły z innej epoki.
Po co nam fotografia?
Kolejne edycje Miesiąca pokazują, jak dalece odeszliśmy od zwyczajowego rozumienia wystawy fotograficznej. Dzisiaj jest na niej miejsce dla odbitki zdjęciowej, jak i na pokaz slajdów, wideo, książkę i instalację.
Wystawą może być nawet plik czy aplikacja w internecie. „Nowa architektura granic europejskich” Łukasza Skąpskiego (2016) w Muzeum Etnograficznym pokazuje, że formuła Miesiąca Fotografii staje się bardzo pojemna. Wykonał on makiety architektoniczne. Zazwyczaj w ten sposób dokumentuje się ważne dawne i współczesne budowle. Skąpski zajął się ogrodzeniami granicznymi, jakich wiele w ostatnich latach wzniesiono w Europie. To minimalistyczne konstrukcje, często starannie zaprojektowane – łatwo zapomnieć o ich podstawowym, nadzorczo-represyjnym przeznaczeniu. Stają się symbolami architektury drugiej dekady XXI wieku.
Tegoroczny Miesiąc Fotografii pokazuje wreszcie ważną zmianę: wkraczanie fotografii (czy szerzej sztuki) w sferę dziennikarstwa i jego przenoszenie do przestrzeni galerii czy muzeów. Mówi się nawet o „dziennikarstwie estetycznym”, czyli – jak to określa Alfredo Cramerotti – o „uprawianiu artystycznej praktyki w formie badań sytuacji społecznych, kulturowych lub politycznych. Wyniki tych badań nabierają kształtu w kontekście sztuki, a nie w ramach procesu ich upowszechniania w prasie i mediach”. W Krakowie można zobaczyć przykłady śledztwa politycznego, rozważania na temat ekonomii, przemian społecznych i zmian w środowisku naturalnym.
Czy artyści potrafią lepiej niż inni opisywać, ale też zmieniać rzeczywistość? Przykład Forensic Architecture, brytyjskiej interdyscyplinarnej grupy badawczej, wykorzystującej techniki i technologie architektoniczne do badania przypadków przemocy państwowej i łamania praw człowieka, pokazuje, że jest to możliwe. Ich wideo-śledztwo dotyczące zamordowania przez neonazistów w 2006 r. tureckiego właściciela kafejki internetowej wymusiło reakcję niemieckich władz, a jednocześnie Forensic Architecture za tę akcję – pokazaną na documenta 2014 – została nominowana do Nagrody Turnera, jednego z najbardziej prestiżowych wyróżnień w świecie sztuki.
W Bunkrze Sztuki można obejrzeć wyniki współpracy brytyjskiego fotografa Edmunda Clarka i znanego dziennikarza śledczego Croftona Blacka. Zajęli się oni tzw. tajnymi więzieniami CIA w Polsce, Rumunii i na Litwie, a także w Tajlandii i Afganistanie, w których po 11 września 2001 r. przetrzymywano ponad sto osób podejrzanych o związki z Al-Kaidą. Autorzy pokazują miejsca uwięzienia, lecz przede wszystkim rekonstruują sposób działania służb specjalnych, zacierania śladów, ukry wania, manipulowania poprzez kasowanie i przeróbki oficjalnych raportów oraz uciekania od odpowiedzialności prawnej.
„We współczesnych społeczeństwach, zdominowanych przez kulturę obrazu, potrzeba nam artystów zdolnych do zobrazowania złożonej rzeczywistości w sposób, który wyrzucałby nas poza naszą strefę komfortu” – przekonuje Iris Sikking.
Owszem, ale zawsze warto zachować ostrożność. Zwłaszcza w przypadku fotografii. Bowiem ona nie tylko utrwala rzeczywistość, lecz – jak pisała przed laty Susan Sontag – zmienia nasz sposób patrzenia na świat. ©
PRZESTRZEŃ PRZEPŁYWÓW. OBRAZOWANIE NIEWIDZIALNEGO, Miesiąc Fotografii w Krakowie 2018. Pokazy trwają do 24 czerwca br. Kuratorka Iris Sikking