Poza fotografią

Niepostrzeżenie narodził nam się klasyk pisania o fotografii, mistrz analizy obrazu i tego, co za nim się kryje.

22.10.2018

Czyta się kilka minut

A przy tym świetny prozaik. Kolejną swoją książkę Wojciech Nowicki, bo o nim mowa, poświęcił przechowywanej w krakowskim Muzeum Etnograficznym Tece Schultza. Teka zawiera fotografie wielu autorów wykonane na terenach Polski w latach I wojny światowej i stanowi pozostałość prac Komisji Krajoznawczej przy Cesarskim Niemieckim Generalnym Gubernatorstwie Warszawskim. Komisję powołano w roku 1915, a pochodzący z Kurlandii doktor Arved Schultz do niej należał.

Trochę psuję tę historię, Nowicki opowiada ją w odwrotnym porządku. Najpierw ogląda zdjęcia (jest ich ponad 1200), zastanawiając się po prostu, co na nich jest, a czego (i dlaczego) nie ma – nie ma wojny jako takiej, a dokumentacja jej śladów stanowi margines zbioru. Zastanawia się też nad opisami poszczególnych fotografii. Dochodzi do wniosku, że ma do czynienia z archiwum pełnym „fałszywych tropów, pułapek zastawionych na naiwnych poszukiwaczy”, w którym od czasu do czasu pojawiają się uliczki budzące radość, że dotarło się do celu, wszystkie jednak kończą się ślepo. Zdjęcia budzą niepokój, a „najprostsze, z pozoru niewinne pytania, na przykład o to, po co to wszystko powstało i jaki był zamiar patrzących, pozostają bez odpowiedzi”.


Czytaj także: Wojciech Nowicki: Nędza od święta


Odpowiedź przynosi praca francuskiego badacza, która objaśnia cele pracy warszawskiej komisji. Przede wszystkim miała ona „podnieść żelazną kurtynę skrywającą dotąd Wschód przed geografami” i nakreślić geograficzno-etnograficzno-antropologiczny portret ziem należących wcześniej do cesarstwa rosyjskiego. To jednak etap wstępny – perspektywę odleglejszą czy wręcz punkt docelowy stanowiła kolonizacja i eksploracja tych ziem, wedle modelu sprawdzonego wcześniej w Afryce. Owe fotografie nie są więc rezultatem niewinnej pasji krajoznawczej. Wyprawa z aparatem do krainy polskich chłopów, Żydów i Cyganów, krainy pustych, ciągnących się po horyzont dróg i ludowych strojów jest w istocie wyprawą zdobywców, a naukowa oraz artystyczna pasja zaprzęgnięta zostaje do celów ściśle politycznych i podszyta jest poczuciem wyższości, także rasowej. Teka Schultza okazuje się kolejnym rozdziałem „prywatnej encyklopedii przemocy”, która jakby bez udziału autora książki spisuje mu się gdzieś w tle... ©℗

Wojciech Nowicki, TUŻ OBOK, Czarne i Muzeum Etnograficzne im. Seweryna Udzieli, Wołowiec-Kraków 2018, ss. 206

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2018