Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jego dawni towarzysze na wysypisku śmieci palą akta operacyjne, „puszczając z dymem całą pieprzoną przeszłość”, a po godzinach, mając już mocno w czubie, naigrywają się z ballady o Janku Wiśniewskim. Te i wiele jeszcze innych scen z „Psów” (1992 r.) weszło do zbiorowej wyobraźni na równi z bon motami, które na trwałe zadomowiły się w dzisiejszej polszczyźnie.
Po 1989 r. trudno byłoby znaleźć polski film, który zawierałby tyle symbolicznych dla nowej rzeczywistości obrazów i tak celnie trafiałby w nastroje towarzyszące czasom transformacji. Przez wiele lat miliony Polaków mówiło „Psami” i myślało „Psami”. Dziś, na ćwierćwiecze niepodległości, dzięki cyfrowej rekonstrukcji obrazu i dźwięku film wraca na ekrany. I jakkolwiek model aktorstwa, ekscytacja przemocą, tudzież nadmierna skłonność do uprawiania słownej szermierki dziś nieco trącą myszką, to płynący z filmu populistyczny przekaz może być nadal nośny. Grzechy założycielskie nowego systemu wciąż dają o sobie znać i są nader chętnie wykorzystywane w politycznej walce. Ze słynnego zdania „Na pohybel czarnym i czerwonym, na pohybel wszystkim!” każdy może wykroić coś dla siebie.
Film Władysława Pasikowskiego sprawdził się nie tylko w brutalnym opisie zmieniającej się rzeczywistości, ale również jako film przełomowy dla historii polskiego kina. „Psy” traktowane są dzisiaj jako symboliczne przejście z kina moralnego niepokoju w tak zwany nurt bandycki, który cieszył się niezwykłą popularnością w latach 90. i do pewnego stopnia diagnozował ówczesny stan umysłów. Wyrażał rozczarowanie wolnością, moralne rozchwianie, brak zaufania do nowych/starych struktur państwowych i przede wszystkim niepewność jutra, spotęgowaną nasilającą się przemocą, zarówno tą kryminalną, jak i ekonomiczną.
Co najciekawsze, główną ambicją reżysera nie było bynajmniej stworzenie rozrachunkowego dzieła o Polsce, ale dobrze skonstruowanego kina akcji. Po latach Pasikowski próbował powrócić w krąg niezałatwionych polskich spraw, jednakże ani „Pokłosie”, ani „Jack Strong”, choć frekwencyjnie przebiły film o Franzu Maurerze, nie miały już tamtej charyzmy.