Powrót „Psów”

Były esbek Franz Maurer siedzi przed komisją weryfikacyjną i w oparach dymu z papierosów deklaruje swoją lojalność wobec nowej RP – z wyraźną ironią w głosie.

02.06.2014

Czyta się kilka minut

Jego dawni towarzysze na wysypisku śmieci palą akta operacyjne, „puszczając z dymem całą pieprzoną przeszłość”, a po godzinach, mając już mocno w czubie, naigrywają się z ballady o Janku Wiśniewskim. Te i wiele jeszcze innych scen z „Psów” (1992 r.) weszło do zbiorowej wyobraźni na równi z bon motami, które na trwałe zadomowiły się w dzisiejszej polszczyźnie.

Po 1989 r. trudno byłoby znaleźć polski film, który zawierałby tyle symbolicznych dla nowej rzeczywistości obrazów i tak celnie trafiałby w nastroje towarzyszące czasom transformacji. Przez wiele lat miliony Polaków mówiło „Psami” i myślało „Psami”. Dziś, na ćwierćwiecze niepodległości, dzięki cyfrowej rekonstrukcji obrazu i dźwięku film wraca na ekrany. I jakkolwiek model aktorstwa, ekscytacja przemocą, tudzież nadmierna skłonność do uprawiania słownej szermierki dziś nieco trącą myszką, to płynący z filmu populistyczny przekaz może być nadal nośny. Grzechy założycielskie nowego systemu wciąż dają o sobie znać i są nader chętnie wykorzystywane w politycznej walce. Ze słynnego zdania „Na pohybel czarnym i czerwonym, na pohybel wszystkim!” każdy może wykroić coś dla siebie.

Film Władysława Pasikowskiego sprawdził się nie tylko w brutalnym opisie zmieniającej się rzeczywistości, ale również jako film przełomowy dla historii polskiego kina. „Psy” traktowane są dzisiaj jako symboliczne przejście z kina moralnego niepokoju w tak zwany nurt bandycki, który cieszył się niezwykłą popularnością w latach 90. i do pewnego stopnia diagnozował ówczesny stan umysłów. Wyrażał rozczarowanie wolnością, moralne rozchwianie, brak zaufania do nowych/starych struktur państwowych i przede wszystkim niepewność jutra, spotęgowaną nasilającą się przemocą, zarówno tą kryminalną, jak i ekonomiczną.

Co najciekawsze, główną ambicją reżysera nie było bynajmniej stworzenie rozrachunkowego dzieła o Polsce, ale dobrze skonstruowanego kina akcji. Po latach Pasikowski próbował powrócić w krąg niezałatwionych polskich spraw, jednakże ani „Pokłosie”, ani „Jack Strong”, choć frekwencyjnie przebiły film o Franzu Maurerze, nie miały już tamtej charyzmy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2014