Powinien zostać

Szkoda, że profesor Henryk Markiewicz nie zapoznał się z treścią ekspertyz w sprawie krzyża w Sejmie. Jako prawnik jestem pod wrażeniem solidności tych opracowań.

03.01.2012

Czyta się kilka minut

Poniższy artykuł jest polemiką z artykułem prof. Henryka Markiewicza z tego samego wydania "TP" >>

Prof. Henryk Markiewicz w swoim tekście stawia zarzut niewłaściwego użycia w art. 25 konstytucji pojęcia "bezstronności". Jego zdaniem bardziej odpowiednie byłoby pojęcie "neutralności". Sprawa wbrew pozorom nie ma tylko językowego charakteru. Komisja Nadzwyczajna opracowująca tekst konstytucji świadomie użyła pojęcia "bezstronności" jako wyniku pewnego kompromisu. Z terminem "neutralność" wiąże się dwuznaczność występująca w doktrynie konstytucyjnej: czy chodzi o tzw. neutralność zamkniętą, czyli separację między władzą publiczną a związkami wyznaniowymi, czy też mamy na myśli tzw. neutralność otwartą, polegającą na współpracy i współdziałaniu władzy ze związkami religijnymi?

Żeby uniknąć nieporozumień, zgodzono się na termin kompromisowy. Nadano zatem pojęciu "bezstronność" pewną interpretację prawną, stwierdzającą, że nie chodzi ani o państwo laickie i jego separację od religii, ani o państwo wyznaniowe. W konstytucji mowa jest o państwie przyjaźnie nastawionym do związków wyznaniowych, wobec których zachowuje ono równy dystans. Przy współpracy trzeba jednak pamiętać, że będzie ona intensywniejsza z tym Kościołem, który ma najwięcej w danym państwie wyznawców, co nie narusza sensu pojęcia "bezstronności".

Strasburg a sprawa polska

Z artykułu pt. "Okiem laika" wynika, że marszałek Ewa Kopacz zamówiła u prawników z KUL aż dwie spośród czterech ekspertyz, co rzeczywiście naruszałoby pewną proporcję. W istocie chodzi o jedną ekspertyzę, którą napisało dwóch autorów, czego nie zauważył prof. Markiewicz. W ramach KUL funkcjonuje wydział prawa z wszystkimi uprawnieniami, zatrudniający wybitnych specjalistów. Założenie, że nie powinno się na uczelni katolickiej zamawiać ekspertyzy, byłoby dyskryminujące. Tym bardziej że prof. Dariusz Dudek jako konstytucjonalista i ks. prof. Piotr Stanisz jako specjalista z prawa wyznaniowego są absolutnie kompetentni, aby taką ekspertyzę sporządzić.

Wyjątkowo skrzywdzony został, moim zdaniem, prof. Roman Wieruszewski, zarzutem, że "umył ręce", nie odpowiadając na pytania. Gdyby prof. Markiewicz zapoznał się z obszerną i pogłębioną prawnie ekspertyzą tego prawnika, nie postawiłby takiego zarzutu. Prof. Wieruszewski zastrzegł, że nie zajmuje się sprawami światopoglądowymi i kulturowymi, natomiast chce przedstawić analizę prawną. Wskazanie przez niego warunków, jakie muszą być spełnione, aby uznać obecność krzyża w sali sejmowej za zgodną z konstytucją, jest całkowicie zrozumiałe.

Najmniejszych zastrzeżeń nie może być także wobec kompetencji prof. Lecha Morawskiego, wybitnego specjalisty z filozofii prawa i teorii prawa, który wielokrotnie wypowiadał się na temat zagadnień z pogranicza prawa i etyki. Odwołanie się przez niego do artykułu 5. konstytucji, mówiącego o "ochronie dziedzictwa i tożsamości narodowej", zostało skrytykowane przez prof. Markiewicza. Tymczasem owo odwołanie się w ekspertyzie zostało głęboko uzasadnione. Ochrona dziedzictwa i tożsamości narodowej została uznana np. za fundament rozstrzygnięcia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Włoszki fińskiego pochodzenia Soile Lautsi Albertin, domagającej się od państwa włoskiego usunięcia krzyża z klasy, do której chodziło jej dwoje dzieci. Wielka Izba Trybunału strasburskiego, broniąc krzyża w budynkach szkolnych, wyraźnie nawiązała do dziedzictwa i tożsamości narodowej Włochów. Prof. Morawski miał podstawy, by w swojej ekspertyzie powołać się na artykuł 5. polskiej konstytucji jako przepis, który może być odniesieniem dla oceny zgodności obecności krzyża w Sejmie z ustawą zasadniczą.

Palikot nie ma racji

Prof. Markiewicz twierdzi, że osoby, które zawiesiły krzyż, nie mogą korzystać z ochrony artykułu 53. konstytucji pozwalającego uzewnętrzniać publicznie swoją religię, gdyż dokonały czegoś więcej, a mianowicie "symbolicznego zawłaszczenia obiektu przestrzeni publicznej dla celów sakralnych". Takie twierdzenie nie ma oparcia w faktach, gdyż krzyż w Sejmie zawieszono 14 lat temu z motywów politycznych, a nie religijnych. Zwraca na to uwagę w swojej ekspertyzie dr Ryszard Piotrowski.

Prawdą jest, że akt zawieszenia krzyża nie miał podstawy prawnej. Prof. Markiewicz obawia się, że teraz każdy będzie mógł wieszać, co chce. Taka obawa ma pewne podstawy, zachowanie posłów, którzy zawiesili krzyż, było niewłaściwe. Istniała droga formalna załatwienia sprawy. Przy czym, to nie marszałek Sejmu może decydować o tym, czy krzyż ma wisieć, czy nie. O takich sprawach powinna decydować uchwała Sejmu. W pełni zgadzam się z opinią dr. Piotrowskiego, że wniosek Ruchu Palikota, domagający się od marszałek Sejmu wydania zarządzenia w sprawie krzyża, jest źle sformułowany, gdyż marszałek Sejmu nie ma takich kompetencji. Jest to sprawa zbyt istotna, by można było ją załatwić wydaniem zarządzenia porządkowego.

Zatem: czy krzyż wisi w Sejmie nielegalnie?

Autorzy z KUL w swojej ekspertyzie powołują się na uchwałę z 3 grudnia 2009 r. (Sejm odniósł się w niej do pierwszego wyroku Trybunału strasburskiego we wspomnianej sprawie Lautsi, nakazującego państwu włoskiemu zdjęcie krzyży ze szkolnych klas). Uchwała broni wolności religijnej i dziedzictwa kulturowego Europy: "Sejm przede wszystkim uznaje, że znak krzyża jest nie tylko symbolem religijnym i znakiem miłości Boga do ludzi, ale w sferze publicznej przypomina o gotowości do poświęcenia dla drugiego człowieka, wyraża wartości budujące szacunek dla godności każdego człowieka i jego praw". A także: "Sejm wskazuje na zasadniczy i pozytywny wkład chrześcijaństwa w rozwój praw osoby ludzkiej, kulturę narodów Europy i jedność naszego kontynentu, i podkreśla, że zarówno jednostka, jak i wspólnoty mają prawo do wyrażania własnej tożsamości religijnej i kulturowej, która nie ogranicza się do sfery prywatnej". Autorzy tej ekspertyzy przypominają, że uchwała została przyjęta liczbą głosów znacznie przekraczającą większość konstytucyjną przy stosunkowo dużej frekwencji (głosowało za nią 78 proc. pełnego składu Sejmu). Sprawdziłem, poseł Palikot był wówczas nieobecny.

Godła i krzyże zasługi

Podjęcie takiej uchwały w sprawie, która toczy się przed Trybunałem strasburskim, w dodatku na sali Sejmu, gdzie wisi krzyż, stanowi niewątpliwie wyraz konstytucyjnej większości afirmującej jego obecność w tym miejscu. Jednoznaczne stwierdzenie prof. Markiewicza, że uchwała nie ma nic wspólnego z obecnością krzyża w polskim Sejmie, jest moim zdaniem nieporozumieniem. Podjęcie uchwały w tym kontekście przesądza sprawę. Akt zawieszenia krzyża, który nie miał podstawy prawnej, został tym samym zalegalizowany.

Prof. Morawski napisał, że "katolicka większość narodu ma prawo do stanowienia, według jakich zasad żyć ma we własnym państwie, i na tym prawie opiera się obecność krzyża w Sejmie". Prof. Markiewicz czyni jednak zarzut, że w ten sposób dyskryminowane jest zdanie mniejszości. Trzeba powiedzieć, że jak większość musi tolerować prawa mniejszości, tak mniejszość zobowiązana jest do tolerowania praw większości. Jeżeli krzyż zostałby zawieszony w sali Sejmu wyłącznie jako obiekt kultu, to taki zarzut byłby trafny. Natomiast ktoś, kto czuje się Europejczykiem, nie może zaprzeczyć (bez względu, do jakiej mniejszości należy i czy jest wierzący, czy nie), że jego korzenie cywilizacyjne są chrześcijańskie i krzyż to symbolizuje. Jest potwierdzeniem, że identyfikujemy się z kulturą europejską. Nie oznacza to, że krzyż utracił swoje znaczenie religijne. Ono wciąż jest jego pierwotnym sensem.

Trudno tu mówić o dyskryminacji mniejszości, bo z tak rozumianym krzyżem również mniejszości w Polsce będą się identyfikować, uznając wartość prawdy, piękna, sprawiedliwości, wartość poświęcenia dla drugiego człowieka.

Przyznaję prof. Markiewiczowi rację, że symbol krzyża był i jest nadużywany. W naszym narodzie pod znakiem krzyża popełniano czyny bohaterskie i piękne, ale także szkaradne i łajdackie. Ale i normy prawne, mimo że są nadużywane, nie przestają być normami. Krzyż mimo nadużyć w dalszym ciągu symbolizuje szlachetne wartości związane z chrześcijańskimi korzeniami Europy. Obok, oczywiście, pierwotnej symboliki religijnej.

Ekspertyzy pokazują wiele przykładów użycia symbolu krzyża np. w obszarze, który dr Piotrowski nazywa ceremonią konfesyjną: w wielu zachowaniach władzy publicznej w krajach europejskich element religijny jest obecny, nie jako sprawowanie kultu, tylko część ceremoniału. Na przykład polska konstytucja przewiduje, że ślubowanie może się zakończyć odwołaniem do Boga. Wiele państwowych orderów ma formę krzyża. Jest on elementem wielu godeł państwowych czy flag narodowych. Znajduje się on także w godłach wielu polskich miast. To wszystko świadczy o naszych kulturowych korzeniach.

Istnieje różnica między zawieszaniem a zdejmowaniem krzyża. Nie ma wyraźnego przepisu, który nakazywałby zawieszenie krzyża w sali Sejmu. Ale zdjęcie tego krzyża byłoby dzisiaj wyrazem braku bezstronności władzy publicznej. Ta różnica może być wykorzystywana do swoistego politycznego szantażu.

Jak się przed tym bronić? Gdy ktoś nadużywa w sferze publicznej znaku krzyża, trzeba jak najszybciej interweniować, nie czekając, aż sytuacja stanie się patowa.

not. As

Prof. Andrzej Zoll (ur. 1942) jest byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego i byłym Rzecznikiem Praw Obywatelskich, kierownikiem Katedry Prawa Karnego UJ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
ANDRZEJ STANISŁAW ZOLL (ur. 1942 r.) – profesor nauk prawnych, specjalista w dziedzinie prawa karnego. Od początku kariery naukowej związany z Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, wieloletni kierownik Katedry Prawa Karnego, autor… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2012