Posrebrzani ludzie w srebrnej gospodarce

Jednym z najbardziej pozytywnych przejawów i skutków polskiej transformacji społeczno- -gospodarczej jest wzrost długości życia Polaków. Ale oznacza to też starzenie się społeczeństwa - i nowe wyzwania dla rynku.

26.10.2010

Czyta się kilka minut

Od 1989 r. życie statystycznego Polaka wydłużyło się już o pięć lat. Jest się z czego cieszyć i oby tak dalej, bo świadczy to o systematycznej poprawie warunków życia. Lecz ta korzystna tendencja prowadzi do podnoszenia się przeciętnego wieku, czyli starzenia się społeczeństwa, tym bardziej że towarzyszył jej przez długi czas spadek, a obecnie niski poziom przyrostu naturalnego.

Procesy te stwarzają liczne problemy, także dla gospodarki, która musi uwzględnić zmiany wieku uczestników rynku, i to nie tylko rynku pracy. Stąd wzięło się nieco poetyckie określenie "srebrna gospodarka", którym coraz częściej operują analitycy i teoretycy tych procesów. Tak więc umożliwione przez transformację podniesienie poziomu i komfortu życia, a wraz z tym także jego długości, wymusza na gospodarce kolejną transformację. Jej dokonanie może się opłacić. Czy jednak jest ona do tego zdolna?

Czas pracy

Podstawowy problem związany z przedłużaniem się życia Polaków jest ten sam, jak w przypadku Francuzów czy Niemców i mieszkańców innych krajów odnotowujących podobne trendy: rosnącej długości życia nie towarzyszy przedłużanie aktywności zawodowej. Sztywne od lat granice wieku emerytalnego sprawiają, że coraz dłużej żyjący obywatele pracują tyle samo co kiedyś, a emerytury pobierają przez coraz dłuższy czas. Dlatego właściwie wszędzie w Europie nasila się kryzys systemów emerytalnych i podejmowane są próby przedłużania aktywności zawodowej poprzez podniesienie minimalnego wieku uprawniającego do przejścia w stan spoczynku.

W Polsce problem nie jest aż tak drażliwy jak we wspomnianej Francji, gdzie trwają masowe protesty przeciw forsowanym przez rząd ustawom podnoszącym wiek emerytalny, czy w Grecji, gdzie dotkliwy kryzys wymusił takie posunięcie bez względu na gwałtowne protesty. Nas kryzys nie dotknął, a przeprowadzona przed dziesięcioma laty reforma emerytalna umożliwiła stopniową naprawę całego systemu, uzależniając emerytury od sumy indywidualnie zgromadzonych składek.

Ale polskim problemem jest wciąż bardzo niski wiek przechodzenia na emerytury i mały odsetek aktywności zawodowej osób będących formalnie wciąż w wieku produkcyjnym. Przy ogólnie niskim wskaźniku zatrudnienia Polaków (pracuje niecałe 60 proc. będących w wieku aktywności zawodowej), w grupie wiekowej 55-65 lat pracuje tylko co trzeci. A prognozy są równie pomyślne, co nieubłagane. Przedłużanie życia i związane z tym starzenie się polskiego społeczeństwa będzie postępowało i sprawi, że w 2050 r. prawie 30 proc. Polaków będzie mieć ponad 65 lat, czyli znajdzie się w wieku wyższym od najwyższej obecnie granicy przejścia na emeryturę.

Produktywność i reprodukcja

Często słyszy się głosy, że dla utrzymania w przyszłości tak licznej rzeszy seniorów, powinni oni dziś - gdy są jeszcze w sile wieku i zdolności reprodukcyjnych - zadbać o zapewnienie odpowiedniej liczebności następnej generacji, która swoją pracą zapewni im wówczas odpowiednie warunki życia. Apele jednak, ani nawet bardziej konkretne zachęty, nie skutkują. Trzeba się bodaj pogodzić, że dzietność na dłużej utrzyma się na poziomie niezapewniającym pełnej zastępowalności pokoleń.

Należy się też zastanowić, czy można i wolno traktować macierzyństwo i ojcostwo jako inwestycję, a zwłaszcza element międzypokoleniowego "łańcuszka św. Antoniego" czy piramidy finansowej, pomyślanej jako sposób zapewnienia dopływu nowych uczestników do systemu mającego za­gwa­rantować utrzymanie tych, którzy trafili do niego wcześniej. Eksperci przestrzegają też, że ewentualny wzrost liczby narodzin spowodowałby jeszcze silniejszą skłonność kobiet, które zostały babciami, do przechodzenia na przyspieszone emerytury, by się swymi wnukami zająć. A tymczasem trzeba robić wszystko, by przechodzenie na emerytury (zwłaszcza kobiet) opóźniać.

Minister Michał Boni przekonuje, że gwałtowne ruchy nie są w tej kwestii ani konieczne, ani pożądane. Zwraca uwagę na zmieniające się powoli, ale systematycznie nastawienie Polaków do drażliwej kwestii podnoszenia wieku emerytalnego. Jeszcze niedawno 75 proc. było przeciw, a w społeczeństwie dominowało przekonanie, że im szybciej się odejdzie na emeryturę, tym lepiej. Dziś aprobata dla przedłużania aktywności zawodowej rośnie, a może już niedługo będzie ją okazywać większość obywateli. Wtedy zmiany staną się możliwe, bez wywoływania społecznych napięć i wstrząsów.

Zasoby ludzkie i ludzkie warunki pracy

Przedłużanie aktywności zawodowej oznacza jednak podnoszenie się przeciętnego wieku pracowników czy - jak się to teraz nieco technokratycznie określa - zasobów ludzkich. Czy rynek pracy i pracodawcy, a także sami pracownicy są na to przygotowani?

Ks. prof. Janusz Mastalski z Wydziału Nauk Społecznych krakowskiego Uniwersytetu Jana Pawła II zwraca uwagę na zjawisko juwenalizacji współczesnej kultury, w tym także stosunków pracy i kultury korporacyjnej. Nie tylko pracodawcy, ale także młodzi pracownicy patrzą z rezerwą, a niekiedy nawet niechęcią na starszą kadrę. Szybkie zmiany technologii i coraz nowocześniejsze metody produkcji, a także innowacje w zakresie zarządzania (także zasobami ludzkimi) wywołują problem dostosowywania się do nich personelu. Starsza jego część bywa często podejrzewana o niezdolność i niechęć do takiej adaptacji. Problem kształcenia ustawicznego i stałego podnoszenia kwalifikacji, a także nabywania nowych, staje się jednym z kluczowych dla przedłużenia aktywności zawodowej i dla rozwoju srebrnej gospodarki.

Starsi pracownicy zwykle gorzej się też czują w stałym reżimie systematycznego i długotrwałego wysiłku. Ich umiejętności i doświadczenie mogłyby zostać lepiej wykorzystane w elastycznym systemie pracy. Stosowanie go zaś to żadna fanaberia, lecz nowoczesna tendencja w zatrudnianiu (i zarządzaniu zasobami ludzkimi). Srebrna gospodarka, w większym stopniu oparta na elastycznych i zróżnicowanych formach pracy, to jednocześnie gospodarka nowoczesna.

Aktywność zawodowa, aktywność życiowa

Nawet jednak najlepsze warunki pracy i najbardziej dogodne formy zatrudnienia nie będą w stanie przedłużyć aktywności zawodowej w nieskończoność. Ograniczenie czy zaniechanie aktywności zawodowej i produkcyjnej nie powinno natomiast i nie musi oznaczać zaniechania aktywności życiowej i społecznej. Coraz dłuższe życie może i powinno umożliwiać wydłużanie takich form aktywności. Chodzi bowiem nie tylko o zwiększanie długości życia, lecz także poprawę jego jakości. A ta związana jest także z aktywnością ekonomiczną, wyrażającą się w obecności na rynku konsumenckim, również w zakresie dóbr i - zwłaszcza - usług szczególnie ważnych i pożądanych dla tej grupy wiekowej.

Prof. Jerzy Hausner utyskuje, że reklamodawcy są nastawieni na młodych i dynamicznych konsumentów coraz bardziej wyrafinowanych dóbr, a dla seniorów mają jedynie ofertę parafarmaceutyków i środków do konserwacji protez zębowych. Ale coraz wyższa średnia wieku obywateli, a zatem i konsumentów, będzie zmuszała do modyfikacji dotychczasowych ofert i praktyk rynkowych. Rosnąca grupa "posrebrzanych" nabywców i usługobiorców wymusi reorientację producentów, sprzedawców i usługodawców. Szczególne perspektywy otwierają się przed takimi segmentami rynku, które są w znacznej mierze oparte na obsłudze seniorów - począwszy od gabinetów lekarskich o specjalności geriatrycznej, przez obiekty rehabilitacyjne, sanatoria, a na Uniwersytetach Trzeciego Wieku bynajmniej nie kończąc...

Problem z wykorzystaniem potencjału - także ekonomicznego - jaki niesie przedłużanie życia i życiowej aktywności Polaków, tkwi jednak nie tylko i nie tyle w strukturze gospodarki, co w kulturze i tradycji oraz mentalności. To stąd wynika częste traktowanie emerytów jako ulokowanych poza sferą społecznej i ekonomicznej partycypacji, skazanych na lichą wegetację, a z ewentualnych form aktywności najlepiej nadających się do opieki nad wnukami. Ale osoby znające środowiska polskich seniorów twierdzą, że te nawyki, przyzwyczajenia i uprzedzenia coraz częściej ustępują pod naporem witalności ludzi już niemłodych, ale wciąż żwawych i aktywnych. Kluby seniora i inne miejsca ich zorganizowanych spotkań tętnią życiem, rozmaite kursy, prelekcje i odczyty cieszą się dużym zainteresowaniem, a Uniwersytety Trzeciego Wieku nie są w stanie przyjąć wszystkich chętnych.

70 dziś = 50 wczoraj

Prof. Hausner uważa, że srebrna gospodarka to doskonałe pole dla ekonomii społecznej. Stanowi ona sposób na walkę z wykluczeniem społecznym i ekonomicznym, także tym wynikającym z wieku, a raczej ugruntowanych wyobrażeń i stereotypów co do niego. Carl Petrokofsky, który we władzach lokalnych południowowschodniej Anglii zajmuje się zdrowiem publicznym i opieką nad najstarszymi mieszkańcami, powiada, że dziś 70 równa się wczorajszemu 50, czyli obecni 70-latkowie wykazują poziom witalności i żywotności niegdyś notowany u 50-latków. Wymaga to reorientacji w działalności instytucji publicznych, nie zawsze nadążających ze swoją strukturą i ofertą za tymi społecznymi przemianami.

To, skądinąd, powinno też skłaniać do zastanowienia się nad trafnością używanego ostatnio często określenia 50+ jako wskazującego potencjalnych adresatów rządowej kampanii na rzecz aktywizacji "posrebrzanych" obywateli. Wielu obecnych 50-latków pod względem wigoru, a nawet upodobań i nawyków kulturowych niewiele różni się od swoich dorosłych dzieci - należą wszak do generacji dorastającej już po kontrkulturowym przełomie lat 60., który nadał witalności nowego wymiaru i sensu, propagując młodzieńczość i niesłabnącą aktywność. Niektórzy twierdzą, że określenie 50+ może im wręcz uwłaczać, a w podtrzymywaniu aktywności należy się skupić na pokoleniu 70+.

Nawet najdłuższe życie jednak kiedyś dobiega kresu, poprzedzonego długim i dłużącym się niekiedy zmierzchem. Rosnąca liczba osób przeżywających 80 i więcej lat to także coraz więcej potrzebujących opieki. Nie zawsze jest w stanie zapewnić ją rodzina, choć w Polsce nadal jest ona najważniejszą podporą na starość. Jednak rosnąca i wydłużona aktywność zawodowa sprawia, że pracujące osoby nie są w stanie podołać zaspokojeniu potrzeb dogasających rodziców. Opieka nad najstarszymi obywatelami może się jednak odbywać w ich domu, choć przy pomocy fachowego personelu. Lecz to wymaga rosnącej liczby kwalifikowanych opiekunów, a zatem zmian w systemie ich kształcenia. Oznacza to nie tylko zmniejszenie liczby pediatrów, a zwiększenie geriatrów, lecz także mniej położnych, a więcej specjalistek od pielęgnacji osób starszych.

Paradoks polega na tym, że wiele Polek takie role opiekunek wykonuje już od dawna, ale za granicą. Teraz coraz więcej ich będzie potrzebnych w kraju.

Niekoniecznie jednak będą zdane tylko na swoje siły i umiejętności. Pracownica domu opieki opowiadała o specjalnych targach sprzętu i akcesoriów służących pomocy w takiej opiece i pielęgnacji, będąc pod wrażeniem wymyślnych urządzeń czy wręcz robotów w tym celu produkowanych. Wytwarzanie sprzętu rehabilitacyjnego czy używanego do pomocy w opiece nad najstarszymi obywatelami to także segment srebrnej gospodarki, z rosnącymi perspektywami rozwoju.

***

Można na pozytywny przecież proces wydłużania się życia Polaków patrzeć jak na rosnący kłopot z ich utrzymaniem. Jest to uzasadnione, jeśli przedłużaniu życia nie towarzyszy przedłużanie aktywności zawodowej, produkcyjnej i ekonomicznej obywateli. Jeżeli natomiast coraz dłuższe życie będzie oznaczać wydłużenie różnych form aktywności, może przynieść wiele korzyści i profitów, także tych ekonomicznych. Srebrna gospodarka, a więc zorientowana na zaspokajanie potrzeb i wykorzystywanie różnych form aktywności "posrebrzanych" obywateli, ma przed sobą obiecujące perspektywy, o ile potrafi wykorzystać nowe możliwości wynikające z demograficznych, społecznych i kulturowych przemian.

JANUSZ A. MAJCHEREK jest publicystą, filozofem i socjologiem kultury. Stale współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym". Podczas konferencji prowadził sesję pt. "Wyzwania Małopolski w kontekście starzenia się społeczeństwa".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „Srebrna gospodarka (44/2010)