Pospolite poruszenie

Najważniejszy szlak uchodźczy Europy prowadzi do małej miejscowości pod Wiedniem.

23.08.2015

Czyta się kilka minut

Imigranci pod ośrodkiem w Traiskirchen, lipiec 2015 r. W stanie wojennym przez ten obóz przeszły tysiące polskich emigrantów. / Fot. Joe Klamar / AFP / EAST NEWS
Imigranci pod ośrodkiem w Traiskirchen, lipiec 2015 r. W stanie wojennym przez ten obóz przeszły tysiące polskich emigrantów. / Fot. Joe Klamar / AFP / EAST NEWS

Drogi szukający azylu, drogi uchodźco, w ostatnich dniach doniesiono nam, że bawiącym się na szkolnym podwórku dzieciom były robione zdjęcia. Prosimy, szanuj prywatność dzieci i nie fotografuj ich! Uprzejmie cię także prosimy, abyś nie wchodził na teren szkoły. To miejsce zarezerwowane dla uczniów. Jeśli korzystasz z terenów zielonych, nie zostawiaj tam odpadków. W mieście jest dużo koszy. Jeśli nie znajdziesz żadnego, prosimy, zabierz puste butelki, puszki i plastykowe torby z powrotem do ośrodka dla uchodźców, i tam je wyrzuć. Z poważaniem, administracja miasta”.

Apel taki zawisł na ogrodzeniu szkoły w Traiskirchen kilka tygodni temu. Wtedy zdawało się, że uchodźców będzie przybywać w nieskończoność. W tym podwiedeńskim miasteczku znajduje się największy w Austrii ośrodek dla osób starających się o azyl. Oficjalnie mieści 480 osób. W minioną środę przebywało ich tu 4611.

To efekt ruchu na najważniejszym szlaku uchodźczym do Europy, wiodącym z Turcji przez Bałkany i Węgry na zachód.


Czytaj także:

Joachim Trenkner: Najwięcej uchodźców kieruje się do zamożnych Niemiec. Instytucje państwowe przestają sobie radzić.


Dyżury pod płotem

Ośrodek jest zamknięty. Wychodzącym stąd ludziom skanuje się karty identyfikacyjne. Wstępu odmawia się prasie, ale też Caritasowi, Czerwonemu Krzyżowi i Lekarzom bez Granic. Raz wpuszczono Amnesty International. Ogłoszony przed dwoma tygodniami raport tej organizacji wytknął władzom zaniedbania, m.in. przepełnienie i niewystarczającą opiekę medyczną.

Pracownicy Amnesty opowiadali, co zastali w Traiskirchen: półtora tysiąca uchodźców śpiących pod gołym niebem, w toaletach „pływające nieczystości”.

– Dlaczego władze utrzymują w tajemnicy to, co dzieje się wewnątrz? – pyta Birgit, emerytka, jedna z wielu Austriaków, którzy przyjeżdżają pod żeliwne ogrodzenie ośrodka, przywożąc azylantom pomoc: ubrania, wodę i żywność. – Kilka dni temu poprosiliśmy jednego z uchodźców o sfilmowanie wnętrza. Nakryli go strażnicy, skonfiskowali telefon, a jego samego wyrzucili z ośrodka. Teraz mieszka w parku.

Birgit utworzyła na Facebooku grupę dla pragnących pomagać: ustalają grafik dyżurów pod ogrodzeniem, wymieniają się informacjami.

– Dziś jest lepiej, rodziny z dziećmi przeniesiono już do budynków – mówi kobieta. Ale jeszcze kilka dni temu, stojąc na murku wspierającym płot, Birgit uczyła je, jak rozbijać namioty. – Każdy Austriak czy Polak wie, że najpierw trzeba zapewnić odpływ wodzie. Oni, pochodzący z krajów o suchym klimacie, pływali namiotami po kałużach.

Austriackie dyskusje

Przed bramą – poruszenie. Trwa niezapowiedziana wizyta państwowa na najwyższym szczeblu. Przyjechali prezydent, kanclerz i szef MSW. Po raz pierwszy wpuszczono kamery publicznej telewizji ÖRT.

– W końcu się obudzili! – mówi Nina Horaczek, dziennikarka tygodnika „Falter”, która od lat śledzi sytuację w Traiskirchen. – Gdy na początku lat 90. do Austrii przyjechali uchodźcy z byłej Jugosławii, a było ich więcej niż dziś, władze reagowały od razu. Gdy austriackie dzieci kończyły po południu lekcje, szkoły organizowały bośniackim dzieciom zajęcia z niemieckiego. Dziś reakcja rządu jest opieszała. Politycy się boją: jeśli po Europie rozniesie się wieść, że Austria pomaga uchodźcom, zacznie ich tu przybywać jeszcze więcej.

Uchodźcom nie służy szum informacyjny. Sceptyczni wobec migrantów Austriacy pytają na portalach społecznościowych: dlaczego, skoro oni są tacy biedni, każdy ma komórkę? Podobno w Traiskirchen jest bezprzewodowy internet, może to przesada? A gdzie są ich kobiety? Czy tylko mężczyźni uciekają przed prześladowaniami? Czy chcemy w Europie ludzi, którzy zostawili swe rodziny na pastwę wojen i tyranów? Zresztą, większość to nie uchodźcy, tylko migranci ekonomiczni z Bałkanów.

Odpowiadają im inni: oni mają komórki, cóż w tym dziwnego? Na świecie jest już 7 mld komórek, komórka nie świadczy o zamożności. Poza tym, wielu ma pieniądze – bez nich nie mogliby zapłacić przemytnikom. Nie, w Traiskirchen nie ma WiFi. To prawda, w telewizji widać głównie młodych mężczyzn. Ale to dlatego, że rodziny z dziećmi, głównie syryjskie, mieszkają pod dachem. Rzeczywiście, na początku roku wiele wniosków o azyl zgłaszali obywatele Kosowa. Ale w czerwcu było ich tylko 35.

Co będzie potem

W minionym tygodniu władze w końcu zareagowały. Uchwalono prawo, które umożliwia tymczasowe osiedlanie uchodźców w każdej gminie Austrii (pod dwoma warunkami: że lokum zapewni państwo, a ich liczba nie przekroczy 1,5 proc. populacji gminy). Po wizycie w Traiskirchen prezydent Heinz Fischer skrytykował opieszałość rządu i ogłosił, że odpowiedzialność za uchodźców śpiących na austriackich ulicach ponoszą też te państwa Unii, które nie godzą się na solidarne przyjęcie uchodźców.

Tymczasem pod bramę ośrodka podjeżdża czerwony ford. To Wolfgang, emerytowany nauczyciel, przywiózł ubrania dla uchodźców: buty, marynarkę w rozmiarze XL, spodnie i parę dziecięcych podkoszulków. A że doczekał się już ośmiorga wnucząt, ma coś jeszcze: worek ciuchów dla niemowląt.

Chce go przekazać kobiecie z dzieckiem na ramieniu, którą wypatrzył za płotem. Ale ona znika. Strażnicy nie wpuszczają Wolfganga i nie przyjmują jego oferty: chciałby za darmo uczyć migrantów niemieckiego.
Zanim odjedzie, zdąży się poskarżyć: – Sposób, w jaki bogata Austria traktuje tych ludzi, to skandal. Miejsca w Europie jest dużo. Szkoda, że wiele państw, w tym Polska, sprzeciwia się przyjęciu uchodźców. Za kilka dni Węgry skończą budowę ogrodzenia na granicy z Serbią. Ciekawe, co dalej? Może zaczniemy do nich strzelać? ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2015