Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Życie Iłłakowiczówny ma kształt sinusoidy... O tym, czy jest na fali, czy pod nią, decydują zdarzenia historyczne wpisane w życiorys, sam w sobie już bardzo skomplikowany” – zauważa autorka. Życiorys pełen tajemnic, poczynając od niepewnej daty urodzenia. Nieślubna córka Barbary Iłłakowiczówny i żonatego wileńskiego adwokata Tomasza Zana, który zginął przed jej narodzinami, wkrótce osierocona także i przez matkę, z niegościnnego domu wujostwa trafia do majątku w Inflantach pod opiekę Zofii z Plater-Zyberków Buynowej, którą nazywać będzie „moją matką Zofią”. Pierwszy tom wierszy wyda w 1908 r. Studiuje w Genewie, Oksfordzie i Krakowie. Będzie sanitariuszką na froncie I wojny, urzędniczką w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, osobistą sekretarką marszałka Piłsudskiego, prelegentką jeżdżącą po Europie z odczytami na temat Polski. Od września ’39 do końca 1947 r. mieszka w Klużu, pod rządami rumuńskimi, węgierskimi i znów rumuńskimi. Od 1948 r. do śmierci 16 lutego 1983 – w Poznaniu.
Biografka nie miała łatwego zadania, i nie chodzi wcale o kwestie metrykalne. Dysponowała korespondencją, relacjami współczesnych, tropami rozsianymi w wierszach Iłłakowiczówny i jej prozą wspomnieniową – jednak życie uczuciowe bohaterki pozostaje ukryte za szczelną zasłoną, a ona sama wymyka się łatwej charakterystyce. Ekscentryczna i nieobliczalna, fascynuje i odpycha, chrześcijańską miłość bliźniego łączy z nader trzeźwym widzeniem świata. Żarliwa wiara, do której wróciła po okresie rozbratu z religią, daleka jest od ortodoksji. Dama z warszawskich salonów staje się guwernantką w domu gubernatora Transylwanii, której nie zaprasza się do stołu, a po powrocie do kraju – mieszkanką sublokatorskiego pokoju zarabiającą tłumaczeniami i lekcjami, pisarką odsuniętą na boczny tor, która jednak wszystkie odmiany losu znosi ze stoickim spokojem.
Joannie Kuciel-Frydryszak, autorce książki o Słonimskim, udało się uchwycić niezwykłą aurę otaczającą „dziwaczkę i kapryśnicę” (określenie Marii Dąbrowskiej, pełnej ambiwalentnych uczuć wobec koleżanki po piórze). Pisze o jej przyjaźni z Tuwimem i pretensjach do Szymanowskiego (bo nie uprzedził jej, że komponuje muzykę do „Rymów dziecięcych”), o awanturze o „Ścieżkę obok drogi” (książkę o Piłsudskim) i o sporze wokół złośliwej recenzji dwudziestoletniego wtedy Stanisława Barańczaka z ostatniego tomu poetki. Czyta się tę książkę dobrze, dużo w niej świetnych ilustracji, i tylko jedna pretensja do wydawcy: w pierwszej poważnej biografii tak wybitnej postaci brak indeksu osób jest grzechem! ©℗
Joanna Kuciel-Frydryszak, IŁŁA. OPOWIEŚĆ O KAZIMIERZE IŁŁAKOWICZÓWNIE, Marginesy, Warszawa 2017, ss. 464.