Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Siostra Małgorzata Chmielewska w rozmowie „Najsłabszy powinien być VIP-em” mówi o „przemocy pomocowej”, i taką właśnie oferuje większość państwowych placówek. Bo jak inaczej nazwać konieczność comiesięcznego występowania o dofinansowanie do leków na przewlekłą chorobę dla starszych ludzi, których dochody przekraczają minimum socjalne o nawet kilka złotych? Jak niedołężna osoba mieszkająca na czwartym piętrze bez windy ma po to dofinansowanie każdego miesiąca się zgłosić? Jak nazwać konieczność przyjmowania pomocy w DPS, któremu często brakuje fachowej kadry i przyjmuje do pracy osoby przypadkowe, każąc jeszcze za swoje „usługi” słono płacić? Jak określić przyznawanie 63 złotych miesięcznie na pieluchy, co podobno nie starcza na dwie dziennie? Czy ktoś z wymyślających ten przepis ogranicza się do użytkowania toalety w takim właśnie zakresie? I czy zna następstwa swoich decyzji?
W rozmowie z Ewą Woydyłło pt. „Wiek to nie data ważności” pada bardzo istotne stwierdzenie: że seniorzy potrzebują towarzyszenia im w starości i stworzenia warunków, by przeżywali ją godnie. Potrzebują oddania im miejsc w społeczności, na które zapracowali swoim życiem, a w chorobie wsparcia i opieki takiej, by nie czuli się ciężarem. Podobnie ludzie chorzy, niepełnosprawni i ich opiekunowie – nie są ubezwłasnowolnieni, by podejmować za nich decyzję, jakiej pomocy potrzebują. Jeśli między żądaniami innych nie zobaczymy autentycznych potrzeb, które wcześniej przeoczyliśmy, a ich zmusiły one do kroków radykalnych, to nie jesteśmy społeczeństwem chrześcijańskim.
Nie ma spraw, które nas nie dotyczą, bo albo dotyczyć nas mogą w przyszłości, albo dotyczą kogoś za ścianą. Ani chwila, w której żyjemy, ani ta ściana nie powinny zwalniać nas z myślenia.