Pomniki chłopa

Daniel Rycharski podważa przekonania o wiejskim konserwatyzmie, nietolerancji, ksenofobii. I zwraca uwagę na odrębność tego świata.

04.03.2019

Czyta się kilka minut

Daniel Rycharski,  Kurówko, 2018 r. / DANIEL CHROBAK / MSN
Daniel Rycharski, Kurówko, 2018 r. / DANIEL CHROBAK / MSN

Jest postawny. Głowę ma uniesioną, zakończoną długimi, spiczastymi uszami, a grzbiet wygięty w efektowny łuk. Do tego dochodzą proste, silne nogi. I jeszcze ogon: długi, puszysty. Ów stwór – króliko­lis, znalazł się na ścianie gospodarstwa Jana Żmijewskiego.

To jedna z hybrydycznych postaci malowanych od 2009 r. przez Daniela Rycharskiego na murach domów, budynków gospodarczych i przystanków autobusowych w Kurówku i okolicach. Artysta ­kojarzony przede wszystkim ze street artem trafił na mazowiecką wieś. I wpisał się świetnie w tutejszy pejzaż. Murale powstawały zazwyczaj na prośbę mieszkańców – zapraszali artystę, by przyozdobił ich podwórka. Znają go dobrze, bo Kurówko to rodzinna wieś Rycharskiego. Wrócił tu po studiach na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie (2005-09).

„Chciałem, żeby im się to podobało. Szukałem odbiorcy – tłumaczył w rozmowie z Magdą Grabowską dla portalu SztukaPubliczna.pl. – Kiedy malowałem te zwierzęce hybrydy, mieszkańcy byli zaintrygowani, zaciekawieni tym, co robię. Kurówko jest w momencie kryzysowym. Jeszcze niedawno były tu miejsca, w których ludzie się spotykali, jak przystanek autobusowy. Wcześniej działał teatr wiejski, który był od początku do końca tworzony tylko przez ludzi z Kurówka. Była w nich tęsknota za czymś. Teraz myślę, że chodziło w ogóle o spotkanie”.

Wieś jako miejsce

Wieś jest wielkim nieobecnym we współczesnej polskiej kulturze, zwłaszcza w sztukach wizualnych. Artyści, zwłaszcza ci związani z awangardową tradycją, wieś omijali, a wieloletnie akcje społeczno-artystyczne prowadzone od 1977 r. we wsi Lucim przez Grupę Działania, a potem przez Grupę 111, były wyjątkiem od reguły (i długo pozostającym na marginesie świata sztuki). Rycharski nie tylko mówi o wsi, ale na niej tworzy, pozostając częścią tamtejszej społeczności i włączając ją w swe działania. Odwołuje się do znaków, symboli, obyczajów jej bliskich i zrozumiałych (np. stawiając kapliczki). Nawet sama praktyka tworzenia – wykorzystywanie gotowych rzeczy, zużytych, które straciły już swą pierwotną funkcję – bliska jest codziennemu doświadczeniu wsi, ze stałym przez dekady gospodarowaniem niedoborem.

Rodzime tereny Rycharskiego nie przystosowały się do wymogów nowoczesnego rolnictwa. Większość mieszkańców to drobni rolnicy uprawiający małe poletka i produkujący przede wszystkim na własne potrzeby. Wierni swojej tradycji i stylowi życia. A jednocześnie Daniel Rycharski – artysta mówiący wprost o swojej seksualnej odmienności – samą swą obecnością podważa przekonania o chłopskim konserwatyzmie, nietolerancji, ksenofobii. Wreszcie, zwraca uwagę na odrębność sytuacji na wsi. Mieszkańcy miast, zwłaszcza inteligencja, traktują ją kolonialnie.

Upamiętnianie

W 2014 r. Rycharski postawił na posesji Adama Pesty, sołtysa Kurówka, efektowną metalową bramę, przypominającą formą rzymski łuk triumfalny. Właśnie mijało 150 lat od zniesienia pańszczyzny na obszarze Kongresówki, kluczowego wydarzenia w historii polskiej wsi. Jednak jego rocznica – w społeczeństwie przede wszystkim o chłopskich korzeniach – została niemalże niedostrzeżona. Minął rok od rocznicy, kiedy rolnicy rozbili „zielone miasteczko” pod kancelarią premiera w Al. Ujazdowskich w Warszawie. Jedzie tam też Rycharski. A potem powstaje „Pomnik chłopa”. Zaskakujący. Na długim, blisko czterometrowym wysięgniku, niczym na kolumnie, artysta ustawił werystycznie oddaną postać tradycyjnie ubranego chłopa – ma na sobie spodnie od garnituru, sweter i kaszkiet. Siedzi na kance mleka w pozie przypominającej Chrystusa Frasobliwego. Podstawę zaś stanowi stary rozrzutnik do gnoju. Całość zdobią rolnicze narzędzia – widły czy krowi łańcuch.

Od chwili odsłonięcia w 2015 r. mobilny – wystarczy doczepić ciągnik – pomnik odbył podróż po Małopolsce, Mazowszu i Lubelszczyźnie. Był też w Warszawie – stanął przed Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Jednak, jak podkreśla sam Rycharski, najlepiej sprawdza się na wsi i jest jej dedykowany: „Wieś go bardziej potrzebuje niż miasto”.

Daniel Rycharski w swym pomniku odwołuje się do innego upamiętnienia: tajemniczej ryciny Albrechta Dürera w traktacie „Pouczenie o mierzeniu cyrklem i linią”, wydanym w Norymberdze w 1525 r. Wśród wielu grafik pokazujących przykłady rzutów perspektywicznych znalazła się kolumna zwieńczona figurą chłopa. Sądzi się, że wśród praktycznych przykładów prawidłowego posługiwania się geometrią w praktyce malarskiej został tu ukryty kształt pomnika poświęconego wojnom chłopskim, których artysta był świadkiem.

Monument Rycharskiego odwołuje się do obecnej sytuacji. Nawet za model do figury posłużył sołtys Kurówka. To on uosabia tę wieś, która nie chce się modernizować. „Miałem osiem krów na sześciu hektarach – opowiadał Adam Pesta w reportażu Grzegorza Szymanika opublikowanym w „Dużym Formacie” – a potem to już szkoda gadać – macha ręką – prywatyzacja, zamykanie zlewni po wsiach, normy unijne, ceny niepewne. I tak po kolei, krówka po krówce, się pozbywałem. Została jedna, krowa żywicielka, ale jak żona zakwalifikowała się na wcześniejszą emeryturę, zlikwidowałem wszystko”.

Siłą „Pomnika chłopa”, podobnie jak innych upamiętnień Rycharskiego, jest ­połączenie uniwersalnej symboliki z odwołaniem do konkretnego doświadczenia, ale też włączenie w prace nad nimi lokalnej społeczności. W ubiegłym roku w samym centrum Sierpca na niewielkiej wyspie pośrodku stawu artysta ustawił fragment scenografii z „Pokłosia” – powstałe na potrzeby filmu sztuczne macewy. Dodatkowo wyspę udekorowano kwiatami ułożonymi w kolory tęczy. Ich liczba była zbliżona do liczby żydowskich mieszkańców miasta w 1939 r.

Instalacja przypominająca o wymordowanej żydowskiej ludności Sierpca, ale też o innych ofiarach przemocy, o czym wprost mówił artysta, stała się ważnym lokalnym wydarzeniem. W weekendy Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe zabierało nawet chętnych w krótki rejs łódką po stawie, by można było wyspę obejrzeć z bliska.

Odmienność

W 2017 r. na wystawie „Późna polskość” znalazła się praca Rycharskiego „Krzyż”. Prosty krucyfiks ozdobiony jedynie motywem ruty – symbolem czystości i niewinności. Rzeźba powstała z drzewa, pod którym znaleziono ciała dwojga młodych samobójców. Podejrzewano, że przyczyną ich decyzji był brak akceptacji dla ich związku.

Pewnego dnia Rycharski zabrał „Krzyż” z wystawy i przeszedł z nim ulicami Warszawy. Ostatnim punktem był Pałac Prezydencki na Krakowskim Przedmieściu. Stanął tam w miejscu innego krzyża – poświęconego ofiarom katastrofy smoleńskiej. Chciał przypomnieć o innych ofiarach: homofobii. Nie chciał przy tym przeciwstawiać ofiar, lecz przypomnieć o znaczeniu samego znaku krzyża: znaku pojednania.

Na najnowszą wystawę Daniela Rycharskiego „Strachy” w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej można spojrzeć jako na opowieść o inności. Tym innym jest mieszkaniec tradycyjnej wsi, osoba nieheteronormatywna. Jednak jest to też opowieść o wierze, bardzo poważnie traktowanej. O sytuacji osoby, dla której jest ona istotnym, może nawet fundamentalnym doświadczeniem. Która próbuje odnaleźć się w polskim katolicyzmie, gdzie dla części wiernych – zwłaszcza tej medialnie widocznej – homofobia jest dziś podstawowym wyznacznikiem chrześcijańskości. I jednocześnie w świecie sztuki, w istotnej części wobec wiary indyferentnym, a bywa, że lekceważąco-pogardliwym, czy nawet wrogim.

W 2016 r. artysta wykonał „Tablicę”. Wzorował się na płytach i upamiętnieniach często umieszczanych w przestrzeni publicznej i w budynkach sakralnych. Ta jest szczególna – odlano ją z elementów usuwanych podczas remontów nagrobków: niewielkich krzyży i wizerunków świętych, zazwyczaj wyrzuconych na cmentarny śmietnik. Znalazł się na niej cytat z Katechizmu Kościoła katolickiego o osobach homoseksualnych: „Powinno się traktować je z szacunkiem, z współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji” (KKK 23, 58). Żadna ze świątyń nie zgodziła się na umieszczenie takiej tablicy na swoim terenie. Od tego czasu narasta dystans artysty do Kościoła instytucjonalnego.

Zanim cię zbawią

„Chrześcijaństwo nasze będzie teraz polegać na dwu rzeczach tylko: na modlitwie i na czynieniu sprawiedliwości wobec ludzi. Z tej modlitwy i tego czynu dopiero musi się narodzić na nowo całe myślenie, mówienie i organizowanie chrześcijańskie” – pisał w jednym z listów więzień nazistów Dietrich Bonhoeffer. Daniel Rycharski – nawiązując do jego idei „bezreligijnego chrześcijaństwa” – przekonuje, że sztuka pozwala na znalezienie odpowiedniego dlań języka. Bo czy można być wierzącym i jednocześnie zaprzeczać sobie?

Wśród nowych prac pokazanych na warszawskiej wystawie jest „Piła”. Artysta wykorzystał starą tarczę, która przez kilkanaście lat cięła bloki kamienia w zakładzie kamieniarskim Teodora Zasadowskiego we wsi Dobaczewo. To przy jej pomocy wykonano liczne pomniki i nagrobki na okolicznych cmentarzach. Potem przez lata stała nieużywana, po zmianie technologii jej wykorzystanie stało się nieopłacalne. Dziś została odczyszczona, przywrócona do życia. Dodatkowo opatrzono ją cytatem z ks. Józefa Tischnera: „Zanim cię zbawią, trzeba wiedzieć, kogo zbawić. Musisz być sobą, bo jeśli będziesz kimś innym, to akurat zbawią tego innego, a nie ciebie”. ©

Daniel Rycharski STRACHY, Warszawa, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, wystawa czynna do 22 kwietnia br., kurator Szymon Maliborski.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2019