Pomnik

Idea stawiania pomników jest mi generalnie obca.

20.11.2018

Czyta się kilka minut

Najwięksi szczęściarze pomników nie mają; w najlepszym razie pamięć o nich zapisuje się w nazwach ulic lub szkół, czasem wmurowuje się tablice w miejscach, w których mieszkali lub pracowali. Podoba mi się idea rzeźb-ławeczek, pod warunkiem, że sławne postaci na nich przedstawione nie są skarykaturowane – a, niestety, często są. Celem ławeczki nie jest olśniewanie przechodniów czyjąś wielkością, przeciwnie – chodzi o to, żeby wielkość zeszła między ludzi, tam zresztą, gdzie jej miejsce. Wielkość można wtedy pogłaskać lub zrobić jej Benny Hilla, usiąść na kolanach lub objąć ramionami. Można też w upojeniu alkoholowym przytulić się do niej i zasnąć.

Bardzo lubię na Plantach ławeczkę z figurami Stefana Banacha i Ottona Nikodyma pogrążonych w dyskusji o całkach. Ze zwróconymi ku sobie matematykami nie da się właściwie sfotografować, zawsze będzie się wyglądało jak przypadkowy słuchacz, który daremnie usiłuje dołączyć do ich sporu. Jest to zatem ławka w najgłębszym sensie tego słowa edukacyjna: ludziom naprawdę wielkim nie zależy na tym, by było ich widać i żeby było o nich głośno. Ludziom naprawdę wielkim – ilu jest takich? może wcale nie tak mało? – jest to doskonale obojętne.

Niemniej przy całej mojej niechęci do pomnikomanii muszę przyznać, że przez lata chodziła za mną idea pewnego pomnika – a teraz, gdy zmarł profesor Jerzy Wyrozumski, mogę o niej publicznie powiedzieć. Są takie obrazy, które wpływają na całe życie człowieka. W sytuacjach, w których masz wątpliwości, jak się zachować, w co wierzyć, czego się trzymać, pamięć podsuwa stosowny obraz i rozwiewa twoje niepokoje.

W 1988 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim trwał strajk studentów. Do rządzących ówczesną Polską docierało powoli, że kres ich rządów jest bliski, niemniej od czasu do czasu – może z desperacji, może z wyrachowania, a może z przyzwyczajenia – sięgali jeszcze po przemoc. Przeciwko nam, studentom, wysłano oddziały ZOMO. Młodsze czytelniczki i czytelników, którzy uczyć się będą historii z nowych podręczników, informuję, że ZOMO to nie było to samo co KOD; uzbrojeni w pały, tarcze oraz gaz łzawiący funkcjonariusze mieli wejść do budynków uniwersyteckich i wyciągnąć z nich protestujących.

I wtedy do stojących przed Collegium Novum zomowców wyszedł profesor Wyrozumski, wówczas będący prorektorem. Maleńki jak rosomak, zaczął tłumaczyć, że teren uniwersytetu jest autonomiczny i nie można nań wkraczać bez zgody jego władz. A zgody nie ma. Strajk trwa, ale nic złego się nie dzieje, niczyje życie nie jest zagrożone. Wejście ZOMO byłoby pogwałceniem prawa i mogłoby doprowadzić do rozlewu krwi. Profesor tłumaczył, dowódcy słuchali, ktoś zrobił zdjęcie.

Zdjęcie to w setkach odbitek obiegło potem całą uczelnię. Żałuję, że zawieruszyło mi się gdzieś w papierach. Maleńki jak rosomak profesor stoi pomiędzy czterema byczkami w mundurach i spokojnie wykłada im swoje racje. Pod spodem ktoś umieścił napis: „Plus ratio quam vis” (Raczej rozumem niż siłą). Dewizę uniwersytetu.

Przez lata marzyłem, żeby sytuację uwiecznioną na zdjęciu przedstawiono w formie pomnika, dołączając wspomniany podpis. Niechby nawet stanął w miejscu, w którym się to rozegrało... Od zgłoszenia tego pomysłu powstrzymywała mnie obawa przed dyskusją, którą zapewne by wywołał. Dla jednych byłoby to przecież niedopuszczalne upamiętnienie ZOMO, inni z kolei domagaliby się, żeby scenę przedstawić mniej realistycznie: niech profesor będzie duży, a zomowcy mali. Albo niech sam profesor stoi i tłumaczy, a wokół niego niech będą jedynie cienie przeszłości. Nie chciałem tego przeżywać, więc siedziałem cicho.

A tak naprawdę siedziałem cicho, bo nie pozwalała mi przemówić wielka skromność Profesora. Czy raczej – skromna wielkość. Ten pomnik nie powstanie, bo wiem, że by go uraził. Ale scenę utrwaloną na zdjęciu zachowuję pod powiekami.

Przydaje mi się, jak mało która. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2018