Pomarańczowa rewolucja historyczna

Szukając odpowiedzi na pytania, jak wciągu 16 lat istnienia niepodległego państwa ukraińskiego wyglądała polityka historyczna jego władz ijak ukraińscy historycy opisywali dzieje narodu, trzeba zastanowić się najpierw nad innymi pytaniami: wjakim stopniu doszło do desowietyzacji pamięci historycznej obywateli? Ijak na niepodległościowe wyzwanie odpowiedziała akademicka historiografia?.

23.10.2007

Czyta się kilka minut

Pamięć przeszłości podzielić można na "martwą" (przez francuskiego socjologa Maurice'a Halbwachsa nazywaną po prostu "historią") i "żywą". Pierwsza dotyczy czasów znanych współczesnym nie osobiście, lecz za pośrednictwem przekazu edukacyjnego, naukowego, publicystycznego i artystycznego, a także obchodów rocznicowych, muzeów i pomników. Druga podtrzymywana jest nie tylko w postaci wymienionych form zapisu, lecz także przez świadków wydarzeń (Halbwachs nazywał ją "pamięcią zbiorową"). Obrazy należące do obu tych sfer ulegają zmianie pod wpływem polityki historycznej państwa.

Przebieg granicy między pamięcią "martwą" a "żywą" zależy też od tego, jak głęboko dane społeczeństwo zostało dotknięte jakimiś wydarzeniami. W Polsce biegnie ona w 1939 r., na Ukrainie natomiast dekadę wcześniej, na progu lat 20. i 30. ubiegłego stulecia. Do sfery pamięci "żywej" należy więc większość okresu radzieckiego; poznanie wcześniejszych epok może odbywać się jedynie pośrednio.

Podziały, ale nie dramatyczne

Zwłaszcza pamięć II wojny światowej dzieli dziś Ukraińców bardziej niż w krajach, które formalnie miały status niepodległych w dawnym bloku wschodnim [patrz tekst Grzegorza Motyki - red.]. Etos walki UPA z dwoma okupantami stoi naprzeciw etosu Armii Czerwonej (na dalekim planie w pamięci zbiorowej sytuuje się Holokaust na Ukrainie, a w szczególności postawy wobec eksterminacji Żydów i udział Ukraińców w zbrodniach; zagadnienie dopiero w ostatnich trzech-czterech latach włączane stopniowo do publicznej debaty intelektualistów). "Wojna o pamięć" nie wyraża się tu jednak tak dramatycznie jak niedawno w Tallinie. Wpływ na to mają trzy czynniki.

Po pierwsze, linia podziału nie biegnie między reprezentantami narodu tytularnego a przedstawicielami mniejszości narodowej. Spór dzieli społeczeństwo raczej wedle różnic regionalnych (zachód i centrum kontra wschód i południe) niż narodowościowych (Ukraińcy-Rosjanie), bo we wzajemnym postrzeganiu się ukraińskich Rosjan (częściej niż Ukraińcy skłonnych do przyjęcia etosu Armii Czerwonej) i Ukraińców-rusofonów poczucie wspólnej przynależności do Słowiańszczyzny przeważa nad dążeniem do zaznaczenia granicy (razem stanowią oni trochę ponad połowę całej ludności).

Po drugie, Ukraina jest krajem dużym - i między biegunowo odmienną pamięcią mieszkańców Galicji a Donbasu mieści się gama pamięci pośrednich; u wielu ludzi możliwe są wręcz przeciwstawne interpretacje tych samych wydarzeń, jakoś pogodzone. Ta wewnętrzna różnorodność przeciwdziała zresztą rozpadowi kraju. I choć w ciągu ostatniego 2,5 roku (od końca rządów prezydenta Kuczmy) wykrystalizowały się biegunowo różne wizje rozwoju politycznego Ukrainy - a opozycyjność pamięci historycznej odegrała w tym dużą rolę - to jednak perspektywa terytorialnego podziału jest mało prawdopodobna: zwolennicy dwu głównych stron konfliktu politycznego identyfikują się z Ukrainą jako państwem narodowym i zdają sobie sprawę, że nie da się wytyczyć granicy, która wyraźnie rozdzieli ludność nie tylko pod względem przynależności narodowej i języka, ale także pamięci.

Po trzecie wreszcie, inna niż w Estonii czy na Łotwie była i jest polityka upamiętnienia przez władze całego okresu radzieckiego. Polityka Kuczmy (1994-2004) polegała na integrowaniu kraju przez utrzymywanie różnic w stanie równowagi (i lawirowanie między nimi), bez możliwości swobodnej dyskusji o przeszłości. Manipulatorski, ewoluujący w kierunku autorytarnym sposób rządzenia i postkomunistyczny charakter elit (w sensie personalnym i mentalnym) sprzyjały nie tylko kształtowaniu eklektycznego panteonu bohaterów (dysydenci obok działaczy komunistycznych), ale powstrzymywały rozwój społeczeństwa obywatelskiego - a wraz z tym wyjście pamięci historycznych ze stanu zamrożenia, w jaki wepchnięto je w ZSRR.

Mit fundamentalny

Choć motorem Pomarańczowej Rewolucji jesienią 2004 r. nie było poczucie, że wydarzenia z przeszłości są przez władze fałszywie przedstawiane, to jednak po zwycięstwie "pomarańczowych" zmieniła się nie tylko polityka zagraniczna i gospodarcza, ale także historyczna.

Wprawdzie celem prezydenta Juszczenki jest także utrzymanie jedności kraju, ale instrumenty jego polityki są inne niż poprzednika. Juszczenko podjął próbę aranżacji pojednania weteranów UPA i Armii Czerwonej przy okazji 50. rocznicy końca wojny, 9 maja 2005 r. Bez powodzenia: okazało się, że narodowemu pojednaniu nie służy ani opóźnianie, ani przyśpieszanie przemian w pamięci zbiorowej. Różnic nie da się szybko przekroczyć, tym bardziej że w kraju cały czas wre walka polityczna.

W ukraińskich "bojach o historię" kwestia sporów o ocenę II wojny światowej pozostaje jednak wyjątkowa. W tych sprawach z okresu radzieckiego, w których napiętnowanie sprawców nie narusza godności żadnej grupy wyborców, możliwość wynegocjowania wspólnego stanowiska przez siły polityczne jest większa. Przykładem Wielki Głód, za który, jak się przeważnie nad Dnieprem sądzi, odpowiedzialność ponosi zewnętrzne wobec Ukrainy kierownictwo na Kremlu. Dla refleksji nad odpowiedzialnością wykonawców zbrodniczych decyzji na Ukrainie i współodpowiedzialnością obywateli za "codzienny" wymiar totalitaryzmu miejsca w przestrzeni publicznej jest niewiele; mogłaby ona naruszyć fundamentalny mit pamięci zbiorowej - mit Ukraińców jako największej wśród narodów europejskich ofiary totalitaryzmów XX w. W listopadzie 2006 r. parlament przyjął uchwałę uznającą spowodowanie Wielkiego Głodu przez władze ZSRR za zbrodnię ludobójstwa i nadającą charakter przestępstwa wypowiedziom, które zaprzeczałyby tej tragedii (w Radzie Najwyższej sprzeciwiała się tylko partia komunistyczna).

Desowietyzacja pamięci "żywej" - w sensie zatarcia tego, co w radzieckim dyskursie historiograficznym było kłamstwem, i wprowadzenia (lub przywrócenia) tego, co było przemilczane - jest dziś na Ukrainie zaawansowana i dokona się zapewne wraz z odejściem pokoleń, które osobiście doświadczyły wydarzeń sprzed połowy lat 50. (koniec antyradzieckiego oporu, śmierć Stalina). Proces desowietyzacji - w sensie osiągnięcia społecznej zgody na to, że w odniesieniu do tak dramatycznego podziału, jaki powstał między Ukraińcami w latach II wojny światowej, niemożliwe jest, z aksjologicznego punktu widzenia, zwycięstwo jednej "prawdy" nad drugą - może trwać znacznie dłużej.

W każdym razie państwo, szczególnie po Pomarańczowej Rewolucji krytykowane (słusznie) przez intelektualistów za natrętny dydaktyzm i jednostronne obciążanie sił "zewnętrznych" za cierpienia narodu ukraińskiego, zrobiło już wiele, by desowietyzacja mogła się dokonywać (w marcu w Kijowie rozpoczął działalność Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej). Dotyczy to także drugiej sfery pamięci, na którą składają się obrazy przeszłości sprzed lat 30. XX w. Wpływ polityki jest tu słabszy, ale i tu znaczenie ma kontekst budowy niepodległego państwa.

W opozycji do Rosji

Przyjmując (na chwilę) sposób myślenia właściwy głównym siłom politycznym (znów: poza komunistami) - a wyrażający się w dominującej w oficjalnym dyskursie retoryce "budownictwa państwowego" (derżawotworennia) - można uznać, że ukraińska historiografia akademicka po 1991 r. stanęła na wysokości zadania.

Już w ciągu pierwszych 10 lat niepodległości powstało kilka całościowych syntez dziejów Ukrainy (na ich podstawie przygotowano nowe podręczniki szkolne). Ich autorzy różnili się znacznie, np. pod względem rozumienia kategorii narodu i sposobu wprowadzania do narracji o przeszłości elementów ciągłości i następstwa. Inspirowali się też różnymi tradycjami metodologicznymi i różnie w różnych epokach oceniali kulturowy i polityczny wpływ na Ukrainie Wschodu (ludów koczowniczych), Zachodu (łacińskiej Europy), Północy (Skandynawii i Rosji) oraz Południa (Bizancjum, krajów bałkańskich). Zarazem jednak pozostawali zgodni co do tego, jakie fakty, postacie i zjawiska składają się na chronologiczną oś historii narodowej.

Skonstruowanie tej osi okazało się łatwiejsze niż budowa innych atrybutów niepodległego państwa. Jej twórcą był ojciec nowoczesnej historiografii ukraińskiej Mychajło Hruszewski (1866-1934). Już w 1904 r. opublikował on koncepcję dziejów Ukrainy, opartą na odrzuceniu rosyjskiego schematu historii Europy Wschodniej, który służył legitymizacji imperium carów.

Interpretacja rosyjskich historyków zasadzała się na utożsamieniu terminu "Ruś" - stosowanego wobec całości ziem Słowian Wschodnich w IX-XVI stuleciu, a wobec części tych ziem, należących do przedrozbiorowej Rzeczypospolitej (czyli Białorusi oraz zachodniej i centralnej części współczesnej Ukrainy), także w XVII-XIX w. - z terminem "Rosja", oznaczającym ziemie państwa carskiego; i to zarówno słowiańskie, jak też zamieszkałe przez inne ludy Europy i Azji, a zdobywane przez Rurykowiczów i Romanowów od połowy XVI do końca XIX w.

Zgodnie z tym rosyjskim schematem Ukraińcy (ludność Małorosji) i Białorusini (ludność Rosji Zachodniej) byli uważani za regionalne "odgałęzienia" narodu rosyjskiego, którego centrum znajdowało się wokół Moskwy i Petersburga, czyli na północnych i wschodnich obrzeżach Rusi średniowiecznej. W tym ujęciu dziejów oś historii była zbudowana wokół następstwa ośrodków państwowych: Kijowa (IX-XIII w.), Włodzimierza nad Klaźmą (XIII-XIV w.), Moskwy (XIV-XVII w.) i Petersburga (od pocz. XVIII w.).

Schemat ten wykorzystali następnie historycy stalinowscy, dodając jedynie jako ostatnie ogniwo znów Moskwę (którą za siedzibę władz państwa obrał Lenin w 1918 r.). W tej postaci przetrwał on do końca ZSRR, jednak od schematu z czasów rewolucji różnił się uznaniem odrębności narodowościowej, a od epoki XVII w. - narodów: białoruskiego i ukraińskiego od rosyjskiego. Ukraińcy i Białorusini odgrywali w nim rolę "młodszych braci" Rosjan; od czasu przejścia pod panowanie litewskie i polskie (połowa XIV w.) przypisano im stałe dążenie do "zjednoczenia" z bardziej zaawansowanym rozwojowo narodem rosyjskim.

Ukraińskie tysiąclecie

Tymczasem w schemacie Hruszewskiego rzeka historii Rusi płynęła tak, że jej główny nurt pozostał w granicach współczesnej Ukrainy. Rozciągające się w górnym i środkowym biegu Dniepru państwo ruskie (IX-XIII w.) było pierwszym państwem ukraińskim, a po jego rozpadzie na skutek rozbicia dzielnicowego i po utracie przez Kijów stołecznej roli (ostatecznie na skutek najazdu Mongołów w 1240 r.) rola ukraińskiego centrum państwowego przypadła Haliczowi.

Zgodnie z tym ujęciem, gałęzie dziejów narodów Słowian Wschodnich także wyrastały ze wspólnego pnia (rosyjska w XII-XIII w., białoruska w XVI w.), jednak najwcześniej z niego wyodrębnioną i najsilniej w nim zakorzenioną pozostawała gałąź ukraińska: bezpośrednia spadkobierczyni dziedzictwa średniowiecznej Rusi. Kolejnymi ogniwami dziejów Ukrainy były tu: księstwo halicko-wołyńskie (XIII-XIV w.; w polskiej historiografii nazywane halicko-włodzimierskim), zależne od wielkich książąt litewskich księstwa ruskie na Kijowszczyźnie i Wołyniu w XIV-XV w.), Kozaczyzna, która w dobie powstania Chmielnickiego (połowa XVII w.) wykształciła własną państwowość w południowej i centralnej części współczesnej Ukrainy, oraz Hetmańszczyzna - forma autonomicznych rządów pod zwierzchnością carską na Lewobrzeżu (od drugiej połowy XVII do drugiej połowy XVIII w.).

Epokę szeroko rozumianego "ukraińskiego XIX stulecia" - od likwidacji autonomii i rozbioru ukraińskich ziem Rzeczypospolitej między Rosję i Austrię aż po I wojnę światową - emigracyjni kontynuatorzy Hruszewskiego (sam mistrz zdołał opracować dzieje Ukrainy w 10 tomach do połowy XVII w.) nazwali okresem odrodzenia narodowego. W konflikcie z rosyjską autokracją i polityką rusyfikacji oraz z polską dominacją społeczną i kulturową w centralnej i zachodniej części kraju (a w Galicji także polityczną), ukształtować miał się nowoczesny naród ukraiński. Dał on wyraz aspiracjom niepodległościowym, walcząc zbrojnie o międzynarodowe uznanie dwu państw w latach 1918-21 - Ukraińskiej Republiki Ludowej i Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej.

Zakończona klęską - zadaną przez bolszewików, "białych" i Polskę - tamta walka o niepodległość nie jest uważana przez większość ukraińskich historyków za bezowocną. Ustanowienie przez Lenina Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (jako części państwa radzieckiego, formalnie równorzędnej wobec Rosyjskiej FSRR) oceniają oni jako dowód uznania dla aspiracji narodu ukraińskiego. USRR była w ich ocenie formą niesuwerennej państwowości, w której - mimo zbrodniczego charakteru reżimu - inna niż rosyjska tożsamość mogła łatwiej przetrwać niż na tych obszarach ZSRR, które nie posiadały statusu odrębnej republiki.

Współcześni historycy ukraińscy różnią się za to znacznie w ocenie, czy USRR była ojczyzną Ukraińców (a ma to duże znaczenie dla ich interpretacji wojny w latach 1941-45). Z reguły dążą jednak do skonstruowania "zintegrowanego" obrazu ukraińskiego udziału w II wojnie światowej. Utożsamiają się z etosem walki Armii Czerwonej z nazistowskim najazdem lub antyradzieckim etosem UPA, jednak niemal każdy z nich stara się zrozumieć sytuację tych szeregowych żołnierzy, którzy walczyli po przeciwnej stronie konfliktu.

Trzy szkoły: "romantycy"...

Przekonując czytelników, że na przestrzeni całego ostatniego tysiąclecia Ukraina była odrębną jednostką kulturową i polityczną, historycy niejako wyprzedzają społeczeństwo w tempie przemian. Zarazem jednak sami nie są wolni od radzieckiego dziedzictwa.

W latach 90. wyodrębniły się wśród nich trzy sposoby myślenia (paradygmaty), które współczesny badacz z Charkowa Wołodymyr Krawczenko nazwał: narodowo-państwowym, państwowo-narodowym i modernizacyjnym.

Pierwszy wywodzi się z tradycji krajowej (nieradzieckiej) i emigracyjnej historiografii ukraińskiej XX w. Jego reprezentanci mienią się kontynuatorami dzieła Hruszewskiego i jego uczniów z lat 30.-

-50. XX wieku. Wyznają etniczną koncepcję narodu, początków narodu ukraińskiego dopatrują się już w VIII-IX w., przywiązują duże znaczenie do stworzonych przez niego organizacji państwowych, a jego walce o suwerenność (w okresach, gdy kolejne państwa ukraińskie były przez wrogich sąsiadów niszczone) przypisują charakter stałego i oddolnego ruchu społecznego.

Historia Ukrainy to ich zdaniem przede wszystkim historia właśnie narodowa, a naród ukraiński pozostaje narodem przede wszystkim europejskim, jego przeszłość jest bowiem wypełniona walką o wolność - podobnie jak przeszłość innych niedziedziczących tradycji imperialnych narodów środkowej i wschodniej części kontynentu (dla niektórych z nich rodzajem imperium była nie tylko Rosja, ale także I oraz II Rzeczpospolita). Historycy ci łączą romantyczne rozumienie narodu z naiwnie pozytywistyczną metodologią. Wbrew tej ostatniej, mają skłonność do idealizacji i heroizacji przeszłości, co znajduje wyraz w ich stosunku do UPA i całej antyrosyjskiej i antyradzieckiej tradycji niepodległościowej.

Podtrzymywana przez nich wizja przeszłości, charakterystyczna raczej dla historiografii europejskiej pierwszej połowy XX w. - wyrażana przeważnie w publicystyce i opracowaniach popularnych - trafia w oczekiwania części ludności zachodniej i centralnej Ukrainy. W akademickiej historiografii wpływ reprezentantów tego myślenia po 1991 r. był ograniczony, a w ostatnich latach jest coraz słabszy. Co nie oznacza jednak słabnięcia roli narodu jako pryzmatu, przez który ukraińscy historycy postrzegają przeszłość.

"nawróceni"...

W dekadzie lat 90. rósł bowiem wpływ przedstawicieli drugiego paradygmatu: państwowo-narodowego. Dziś cieszą się oni mocną pozycją w instytucjach zajmujących się historią. Współtworzą go ci spośród dawnych historyków radzieckich, którzy po 1991 r. (wraz z całą postkomunistyczną nomenklaturą) przestawili "ideologiczny kierunkowskaz" z internacjonalizmu i kształtowania "narodu radzieckiego" na koncepcję państwa narodowego. Nie zdołali jednak (nie zawsze próbowali) porzucić ani marksistowskiej frazeologii, ani niektórych interpretacji dziejów Słowian Wschodnich powstałych w historiografii radzieckiej w latach 30.-50. XX w. Ani też - co najważniejsze - rozumienia swej roli jako legitymizacyjnego zaplecza władzy, powołanego do tego, by "naukowo" wyjaśniać społeczeństwu rozwój ludzkości i jego współczesne położenie.

Zachowując kierownicze funkcje w nauce, historycy ci odegrali ważną rolę zwłaszcza za rządów Kuczmy. Obrawszy za przedmiot narracji dzieje państwotwórczych dążeń Ukraińców, wpisali się w dominującą retorykę derżawotworennia i skonstruowali interpretację, w której państwo powstałe w 1991 r. okazało się być zwieńczeniem procesu historycznego, zapoczątkowanego w XVII w. próbą budowy suwerennej monarchii, jednoczącej niemal całość ziem współczesnej Ukrainy pod władzą hetmana Chmielnickiego. Ponieważ nadal żywią oni przekonanie, że dziejami rządzą "obiektywne prawa", tworzona przez nich wizja przeszłości koncentruje się na zjawiskach masowych (losach "ludu" ukraińskiego), a przywódcy - skądinąd podniesieni do rangi bohaterów narodowych - odgrywają w niej role, jakie wyznaczają im mechanizmy rozwoju społecznego.

Ujęcia dziejów Ukrainy reprezentowane przez przedstawicieli tych dwóch paradygmatów różnią się nie tylko stosunkiem do Rosji (przedstawiciele pierwszego skłonni są oddzielać naród rosyjski od autokratycznych form ustroju tego kraju i postrzegać Rosjan jako taką samą ofiarę samodzierżawia i totalitaryzmu jak Ukraińcy), lecz także sposobem wykorzystania schematu Hruszewskiego. O ile u reprezentantów pierwszego obowiązuje on bez zmian, o tyle u niektórych przedstawicieli dawnej historiografii radzieckiej uznanie tego schematu ma charakter bardziej deklaratywny niż rzeczywisty.

Różnica ta najwyraźniej manifestuje się w sporze o istnienie w wiekach IX-XIII tzw. narodowości staroruskiej, która miała obejmować ogół ludności państwa rusko-kijowskiego. Jego zwolennicy epokę od połowy XIII do 1569 r. (gdy na skutek Unii Lubelskiej większość ziem Ukrainy znalazła się pod władzą polską, co miało dać nowy impuls walce z obcym panowaniem) traktują jako okres różnicowania się kulturowego Wschodnich Słowian, a powstanie narodu ukraińskiego datują dopiero na stulecie XVII i wiążą z "rewolucją narodową" - w Polsce zwaną powstaniem Chmielnickiego.

Różnice te nie powinny jednak przesłaniać podobieństw. Przedstawiciele obu paradygmatów myślą o historiografii - o sposobach poznawania przeszłości i o społecznej roli humanistyki - zgodnie z kryteriami rodem sprzed ponad stulecia, a ich prace pozostają uwikłane w ideologiczne konflikty XX w. Ich silna pozycja świadczy o sile radzieckiego dziedzictwa wśród współczesnych historyków ukraińskich.

...i "alternatywni"

Trzeci sposób myślenia, którego reprezentantów ta ocena nie dotyczy, inaczej niż Krawczenko proponuję nazywać nie modernizacyjnym, lecz alternatywnym. Ta zmiana - na termin bardziej pojemny - pozwala włączyć do trzyczęściowego schematu nie tylko tych historyków XIX i XX w., którzy (reprezentując tzw. modernizacyjną teorię powstania narodów) występują przeciw skostnieniu ojczystej historiografii i otwierają ją na wpływy międzynarodowej dyskusji nad pochodzeniem narodów i charakterem nacjonalizmu, ale także badaczy wcześniejszych epok dziejów Ukrainy, równie otwartych na nowe metodologie.

Alternatywą we współczesnej ukraińskiej historiografii są zarówno autorzy innych niż dotychczas przywołane interpretacji dziejów kraju, jak też zwolennicy wyjścia poza paradygmat narodowy, inspirowani osiągnięciami "nowej historii społecznej", postulatami cultural turn, nawiązujący do warsztatu mikrohistorii, metod antropologii historycznej, analizy psychologicznej i badań genderowych. Głos tych historyków (są wśród nich bezlitośni krytycy dominującej w edukacji i języku władzy atmosfery intelektualnej, którą kijowski badacz Heorhij Kasjanow nazwał "nacjonalizacją historii") pozostaje nadal słabo słyszany. Mają jednak rosnące poparcie w najmłodszym pokoleniu badaczy.

Punktem odniesienia dla przedstawicieli podejść alternatywnych pozostaje dwoje historyków, których dwutomowa synteza dziejów Ukrainy została przetłumaczona na polski: Natalia Jakowenko i Jarosław Hrycak. Również w ich ujęciach dziejów Ukrainy kategoria narodu okazała się mieć największe znaczenie. Nie we wszystkim były one oryginalne - w niektórych sprawach autorzy inspirowali się dyskusjami historyków emigracyjnych, powstałymi w latach 60.-80. XX w. Mimo upływu 10 lat od pierwszej publikacji, ich prace zachowały sporo z pierwotnego potencjału inspiracji do poszukiwania nowych wyjaśnień dziejów Ukrainy.

Dla czytelnika polskiego praca Jakowenko pozostaje interesująca, gdyż zawiera interpretację przedrozbiorowej Rzeczypospolitej nie jako polskiego państwa narodowego (realizującego program ekspansji wschodniej) ani nie jako gwaranta interesów polskiej szlachty (ciemiężącej lud ukraiński), lecz jako kraju, przez który od XIV do XVIII w. odbywał się kulturowy przekaz na Ukrainę wzorów zachodnich. Z kolei Hrycak uwzględnił w prezentacji XIX-wiecznych dziejów Ukrainy problem rywalizacji kilku projektów narodowotwórczych (ukraińskiego, rosyjskiego imperialnego, starorusińskiego, galicyjskiego). I pokazał, że powstanie narodu ukraińskiego nie było następstwem konieczności dziejowej, lecz wynikiem skomplikowanego oddziaływania czynników społeczno-politycznych i wyborów ideowych.

***

Przedstawiając różne obrazy przeszłości Ukrainy, reprezentanci tych trzech sposobów myślenia rywalizują o kształt "martwej" pamięci mieszkańców kraju. Pomarańczowa Rewolucja zniosła uprzywilejowanie zwolenników paradygmatu państwowo-narodowego i przyczyniła się do uwolnienia publicznej debaty o przeszłości spod wpływu władzy (choć nie - bo to w ogóle niemożliwe - spod wpływu polityki).

Jednak to, jakie obrazy przeszłości przeważą w pamięci zbiorowej, zależy nie tylko od umiejętności historyków, ale także od ich zdolności do publicznego dyskutowania o przeszłości. A to wiąże się z kierunkiem rozwoju na Ukrainie społeczeństwa obywatelskiego.

TOMASZ STRYJEK (ur. 1964) jest adiunktem w Instytucie Studiów Politycznych PAN, zajmuje się m.in. ukraińską historią i historiografią. Opublikował książkę "Ukraińska idea narodowa okresu międzywojennego. Analiza wybranych koncepcji" (2000). Wkrótce ukaże się kolejna jego książka: "Jakiej przeszłości potrzebuje przyszłość? Interpretacje dziejów narodowych w historiografii i debacie publicznej na Ukrainie (1991-2004)".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Historia w Tygodniku (41/2007)