Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ale dopiero teraz, na kilka tygodni przed wizytą Franciszka, który niedawno przepraszał uciekinierów z Syrii za „zamykanie drzwi” przed nimi, Episkopat ogłosił, jak pomoże potrzebującym: Caritas ma zorganizować przesiedlenie do Polski małej grupy uchodźców (zapewne kilkudziesięciu osób). Według komunikatu tej organizacji będzie ona też rekomendować rozwiązanie, „w którym osoby, rodziny i wspólnoty w Polsce zobowiążą się do systematycznego wsparcia osób i rodzin uchodźców przebywających na Bliskim Wschodzie”.
Co sądzić o tym pomyśle? Idea tzw. korytarzy humanitarnych, sprawdzona w praktyce m.in. przez włoskie Kościoły chrześcijańskie i władze Brazylii, zapewnia bezpieczeństwo zarówno uchodźcom, jak i państwu, które ich przyjmuje. Objęci takim systemem unikają ryzykownej (i nielegalnej) podróży, są też uprzednio sprawdzani przez służby bezpieczeństwa. Potencjał ewentualnego zaangażowania Kościoła jest olbrzymi: gdyby każda polska parafia przekazywała na pomoc uchodźcom 500 zł, w samym tylko Libanie umożliwiłoby to zapewnienie dachu nad głową ok. 10 tys. syryjskich rodzin. Cieszą też ostatnie deklaracje kard. Kazimierza Nycza („nie chodzi o to, czy pomagać, czy nie, tym, którzy uciekają przed wojną; pytanie brzmi: jak pomóc im skutecznie i dobrze”) i bp. Krzysztofa Zadarki, delegata Episkopatu ds. Imigracji („wspólnota Kościoła musi pomagać tym, którzy uciekają przed śmiercią i prześladowaniem, i groźbą utraty życia”). A także fakt, że biskupom po cichu sprzyja rząd, dotąd wobec uchodźców demonstracyjnie obojętny, ostatnio jednak sygnalizujący zamiar zwiększenia zaangażowania humanitarnego na Bliskim Wschodzie.
To wszystko jednak – wciąż mało. Brakuje deklaracji, że Kościół będzie pomagał nie tylko chrześcijańskim uchodźcom. W homiliach biskupów wciąż niewiele jest słów potępienia coraz szerzej akceptowanej ksenofobii. To właśnie praca nad postawami będzie dla Kościoła kolejnym wyzwaniem. I, równocześnie, szansą na poprawę swojego wizerunku. Ostatniej decyzji Episkopatu wyczekiwało przecież wielu katolików. Z ich komentarzy przebijały rzadkie ostatnio sformułowania: są, jak pisali, dumni ze swoich biskupów. ©℗