Polska droga

Feliks Nowowiejski przyszedł na świat w miejscu szczególnym i w szczególnym czasie. Na Warmii – pograniczu kulturowym, w 1877 roku.

06.11.2017

Czyta się kilka minut

Feliks Nowowiejski z żoną Elżbietą i synami: Feliksem Marią, Kazimierzem, Adamem i ­Janem Bogusławem, w tle fontanna Kronthala. Poznań, 1936 r. /
Feliks Nowowiejski z żoną Elżbietą i synami: Feliksem Marią, Kazimierzem, Adamem i ­Janem Bogusławem, w tle fontanna Kronthala. Poznań, 1936 r. /

W drugiej połowie XIX w. Warmia była terenem objętym silną germanizacją. Kraina ta, choć utraciła niezależność polityczną, pozostała mimo wszystko odrębną w świadomości Warmiaków i stanowiła wyspę katolicyzmu pośród protestanckiej ludności Prus. Łączyło ich poczucie jedności w sensie narodowości warmińskiej – jak to zjawisko często określa współczesna historiografia. Świadomość tej odrębności i tożsamości regionalnej była mocno ugruntowana. Jednak swobody, jakimi cieszyli się polscy Warmiacy, zaczęto systematycznie ograniczać – władze pruskie wydawały kolejne instrukcje, które miały na celu stopniowe wynarodowienie społeczeństwa polskiego Prus Wschodnich. Restrykcje te silnie godziły w wierność polskiej mowie i obyczajom: Prusacy chcieli zniszczyć wszystko, co składało się na dorobek materialny i duchowy Polaków, zachowywany przez pokolenia.

Warmiak

W tak trudnych czasach, 7 lutego 1877 r., przyszedł na świat Feliks Nowowiejski, jako piąte dziecko Franciszka i jego drugiej żony, Katarzyny z domu Falk. Jego przodkowie od wielu pokoleń mieszkali na Warmii. Ojciec przyszłego kompozytora, mistrz krawiecki, uważał się za Polaka, a w obronie przed wynaradawianiem związał się z Towarzystwem Czytelni Ludowych. Matka, pochodząca z Butryn, wychowała się w rodzinie, w której również dominowała kultura polska, i słabo znała język niemiecki. Młody Feliks wzrastał zatem w rodzinie warmińskich Polaków, w rodzinie, która zachowała język, polskie obyczaje i tradycje.

Rodziców cechowało także zamiłowanie do muzyki. Matka uczyła Feliksa polskich pieśni, które pamiętał i śpiewał później swoim dzieciom, Franciszek zaś należał do kościelnego chóru barczewskich rorantystów. Bardzo szybko zauważyli, że i Feliks zdradza duże zainteresowanie muzyką, więc po pięciu latach nauki w miejscowej szkole elementarnej Katolische Volksknabenschule, w 1887 r. Feliks posłany został do szkoły muzycznej przy klasztorze jezuitów w Świętej Lipce. Dziesięcioletni chłopiec opuścił dom rodzinny, jak miało się okazać – na zawsze.

W szkole oprócz przedmiotów ogólnokształcących Nowowiejski uczył się śpiewu, gry na skrzypcach, fortepianie, organach, waltorni i wiolonczeli. I chociaż z gry na organach otrzymał ocenę zaledwie dostateczną, to właśnie ten instrument był dla niego najważniejszy, a opanowaniem go oraz umiejętnością improwizacji wyróżniał się wśród innych uczniów. Zapewne to lata spędzone w szkole rozbudziły wrażliwość, wyobraźnię i inwencję muzyczną młodzieńca.

Wiadomo, że w Barczewie i w Świętej Lipce, gdzie Feliks spędził dzieciństwo i lata chłopięce, współistniały kultury dwóch narodów. Zarówno w życiu publicznym, jak i w szkołach obowiązywał język niemiecki, a w domu rodzinnym przyszły muzyk poznał tylko gwarę warmińską (naukę literackiego języka polskiego rozpoczął w czasie studiów). W podobnym położeniu była większość młodych Warmiaków. Fakt, że lepiej czytali i pisali w języku niemieckim, wcale nie musiał oznaczać asymilacji z Niemcami. Feliks Nowowiejski wiedział, że jest Warmiakiem – nie Niemcem czy Prusakiem.

Lata poszukiwań

W 1893 r., w roku ukończenia szkoły, Nowowiejski miał dopiero 16 lat. Prawdopodobnie skorzystał wtedy z przywileju związanego z ochotniczym zgłoszeniem się do służby wojskowej i zaciągnął się jako zawodowy muzyk do orkiestry Wschodniopruskiego Pułku Grenadierów, który stacjonował w Olsztynie. Oprócz gry w orkiestrze, młody muzyk znajdował czas na współpracę z zespołami amatorskimi, chętnie występował publicznie, akompaniując i grając na fortepianie w „towarzyskich” zespołach kameralnych. Próbował także swych sił jako kompozytor: zainteresowanie polskimi dramatami zaowocowało napisaniem muzyki do jednego z nich – „Swatów warmińskich” Jana Liszewskiego; powstała również młodzieńcza symfonia. Na rodzaj pisanych wówczas utworów duży wpływ miało także środowisko, w którym przebywał: był autorem marszowej muzyki wojskowej.

Po zakończeniu służby wojskowej Nowowiejski ciągle miał skromne doświadczenie w dziedzinie sztuki muzycznej. Zdawał sobie jednak sprawę z braku wykształcenia muzycznego oraz niemożliwości spełnienia wymogów obowiązujących w przypadku podjęcia stałej pracy w charakterze muzyka.. Rozumiał, że będzie się rozwijał tylko wtedy, gdy jego wiedza będzie się poszerzać. Nie powinien zatem dziwić fakt, że młody, zdolny, doskonale władający językiem niemieckim człowiek postanowił rozpocząć naukę w Berlinie. Wybrał półroczny kurs w Konserwatorium Sterna w Berlinie, gdzie oprócz gry na organach i fortepianie uczęszczał na zajęcia z kontrapunktu i kompozycji. We wszystkich tych dziedzinach zrobił ogromne postępy i zyskał uznanie wykładowców. Pobyt w Berlinie, mieście o bogatym życiu kulturalnym, miał z pewnością ogromne znaczenie dla jego rozwoju artystycznego. To właśnie w tym czasie powstał marsz „Unter dem Friedensbanner” („Pod sztandarem pokoju”), a znakomite opinie profesorów Konserwatorium zapewniły mu zatrudnienie na stanowisku organisty w kościele farnym w Olsztynie. Po podjęciu stałej pracy kompozytor szybko zorientował się jednak, że posada ta – z dala od środowiska twórczego i życia kulturalnego większych ośrodków – nie sprzyja jego rozwojowi. W 1899 r. opuszcza Olsztyn, planując pogłębienie swych umiejętności.

Wiedzę muzyczną doskonalił w Szkole Muzyki Kościelnej w Ratyzbonie, a ­następnie w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie i w tamtejszym Królewskim Uniwersytecie im. Fryderyka Wilhelma. Był uczniem m.in. Maksa Brucha i Ernsta Eduarda Tauberta (kompozycja) oraz Otta Dienela i Josepha Rennera (organy). Młody kompozytor silnie wrósł w środowisko berlińskie, w pełni też akceptował estetykę Brucha, swojego mistrza i opiekuna.

Wokół „Quo vadis”

Podczas studiów za swoje kompozycje dwukrotnie (w roku 1902 i 1904) otrzymał Nagrodę im. Giacoma Meyerbeera, co umożliwiło mu pobyt w najważniejszych europejskich ośrodkach muzycznych i kontakty z wybitnymi kompozytorami. W tym czasie powstało oratorium „Quo vadis”, uznawane za najsłynniejsze dzieło Nowowiejskiego. Amsterdamska premiera utworu (22 października 1909 r.) rozpoczęła triumfalny pochód oratorium przez światowe sceny. W dwudziestoleciu międzywojennym prezentowane było około 200 razy w miastach całej Europy i obu Ameryk.

Pobyt w Berlinie był dla Nowowiejskiego nie tylko okresem nauki, wypełniała go również regularna praca zawodowa. Muzyk był jednocześnie organistą i dyrygentem chóru w należącym do dominikanów kościele pw. św. Pawła (na terenie Moabitu). Współpracował także z innymi zespołami amatorskimi, przede wszystkim z chórami, w których śpiewali Polacy. Jako kompozytor dostarczał im nowego repertuaru, chętnie śpiewanego, często wykonywanego na koncertach, zjazdach i konkursach.

Wykształcony w niemieckich szkołach Nowowiejski tworzył w tym okresie niemieckie marsze wojskowe, co zapewne pozwoliło mu na poprawienie trudnej sytuacji finansowej, ale w tym samym czasie powstawały też utwory do tekstów w języku polskim – pieśni i hymny o treści patriotycznej (np. „Sobótki” na chór żeński op. 23 nr 3 do słów Jana Kochanowskiego). Pieśni te wykonywano wszędzie, gdzie tylko było większe skupisko Polonii – żaden z marszów niemieckich nie cieszył się równym powodzeniem.

W 1903 r. Feliks Nowowiejski otrzymał kolejną nagrodę, w Konkursie im. Ludwiga van Beethovena w Bonn za Uwerturę koncertową „Swaty polskie”. Był to też pierwszy utwór kompozytora włączony do repertuaru polskich orkiestr we Lwowie, Warszawie i Krakowie.

Syn krawca z Warmii kroczył po nowych dlań drogach odważnie, z pewnością siebie, uporem i konsekwencją. Dbał o karierę, umiejętnie wykorzystywał status laureata prestiżowych nagród, inwestując w siebie. Wola tworzenia wyzwalała w nim też pokłady przedsiębiorczości: sam musiał zadbać o pozyskiwanie osób mu przychylnych, ewentualnych sponsorów i środków niezbędnych do przetrwania.

Do „Hymnu warmińskiego”

Nowowiejski, który niestrudzenie zabiegał o wykonania swoich dzieł oraz organizację koncertów kompozytorskich, nie zaniedbywał również kontaktów z muzykami w Polsce. Jego pierwszy pobyt w ojczyźnie przypadł na czerwiec 1905 r. Z pewnością kontakty wówczas nawiązane zaowocowały koncertami w Warszawie i we Lwowie w 1906 r. i ostatecznie doprowadziły do decyzji o podjęciu pracy w Krakowie.

We wrześniu 1909 r. Nowowiejski został dyrektorem Towarzystwa Muzycznego w Krakowie. Piastując to stanowisko (do 1914 r.), był odpowiedzialny za organizację życia koncertowego w mieście i kształtowanie repertuaru. Działał jako dyrygent, pedagog i organista, prowadził stałe koncerty symfoniczne – obok repertuaru tradycyjnego popularyzował utwory współczesne, przede wszystkim polskie – prowadził też wykonania swoich utworów za granicą. W 1910 r. włączył się w organizację obchodów 500-lecia zwycięstwa pod Grunwaldem i odsłonięcia w Krakowie pomnika ufundowanego przez Ignacego Jana Paderewskiego, m.in. komponując „Rotę” do tekstu Marii Konopnickiej. Pieśń została wykonana 15 lipca 1910 r. podczas wielkiej manifestacji patriotycznej związanej z uroczystym odsłonięciem Pomnika Grunwaldzkiego. „Rotę” śpiewały wówczas pod dyrekcją kompozytora wszystkie chóry Krakowa, do których dołączyli jeszcze chórzyści przybyli z innych regionów Polski.

Pobyt w Krakowie stał się momentem przełomowym także w życiu prywatnym kompozytora. Wkrótce po przybyciu pod Wawel poznał młodą pianistkę, śpiewającą w chórze Towarzystwa Muzycznego pod jego batutą, swoją późniejszą żonę Elżbietę Mironiuk. W Krakowie przyszło też na świat dwoje z pięciorga dzieci: syn Feliks Maria oraz córka Wanda.

Mimo szczęśliwego życia osobistego w ambitnym muzyku narastała frustracja. Brak zawodowej orkiestry i zespołów śpiewaczych uniemożliwiały Nowowiejskiemu realizację ambitnych planów repertuarowych; artyście doskwierała izolacja od najnowszych trendów w sztuce, dokuczały też mnożące się ataki nieprzychylnej mu krytyki, ukazującej w złym świetle każde przedsięwzięcie kompozytora.

Latem 1914 r. Nowowiejski zrezygnował ze stanowiska dyrektora Towarzystwa i ogłosił, że przenosi się do Berlina, gdzie otrzymał stanowisko profesora kompozycji w Konserwatorium Klind­wortha i Scharwenki.

Plany te pokrzyżował wybuch I wojny światowej – kompozytor, jako poddany króla pruskiego, został wcielony do wojska pruskiego, jednak przed wysłaniem na front uratował go wykonywany zawód – został skierowany do stacjonującej w Berlinie orkiestry wojskowej.

Wraz z zakończeniem wojny Feliks Nowowiejski włączył się w nurt życia Polonii. Nie pozostawał również obojętny na wydarzenia w ojczyźnie: szerokim echem odbiły się wieści z Poznania o powstaniu wielkopolskim. Chęć wyrażenia solidarności z rodakami zainspirowała twórcę do skomponowania utworów specjalnie dla walczących Wielkopolan. Powstała „Marsylianka wielkopolska” oraz pieśni podtrzymujące pamięć o Polakach, którzy tworzyli historię naszego kraju, m.in. „Marsz wojenny generała Dowbor-Muśnickiego”.

W październiku 1919 r. Nowowiejski powrócił na rodzinną Warmię. Niemal natychmiast nawiązał kontakty z Warmińskim Komitetem Plebiscytowym i rozwinął działalność propagandową na rzecz przyłączenia południowych ziem Powiśla, Warmii i Mazur do Polski. Zorganizował szereg koncertów w Polsce centralnej oraz na terenach objętych plebiscytem, występując na nich jako dyrygent i pianista. Zaprosił do współpracy wybitnych solistów, orkiestrę symfoniczną, a także amatorskie kółka śpiewacze z poszczególnych miejscowości. Dochód z koncertów przeznaczył na potrzeby walki o przyłączenie Warmii do nowo powstałego państwa polskiego. Komitet Plebiscytowy powziął również decyzję o rozpowszechnieniu „Roty”. W formie kart okolicznościowych wydano także inne pieśni, w których odwoływano się do tradycji oraz związków Polski z Bałtykiem, m.in. „Marsz kaszubski”, „Nasz Bałtyk” i specjalnie skomponowany „Hymn warmiński”, zaczynający się słowami „O Warmio, moja miła. Rodzinna ziemio ma” (obecnie jest on oficjalnym hymnem Olsztyna, melodia rozbrzmiewa codziennie w południe z olsztyńskiej wieży ratuszowej).

Po przegranym plebiscycie utrzymywał stałe kontakty ze środowiskiem Polaków na Warmii. Brał też czynny udział we wspieraniu ich działalności, kształcąc organistów i dyrygentów chóralnych, którzy później zasilali szeregi działaczy polskich na terenie Prus Wschodnich.

Stabilizacja

W 1919 r. kompozytor związał się na stałe z Poznaniem. Znalazł tu atmosferę sprzyjającą rozwojowi i podejmowaniu zróżnicowanych inicjatyw, obejmujących wiele dziedzin muzycznej praktyki i twórczości. W nowo otwartym Konserwatorium Poznańskim podjął obowiązki dydaktyczne, był dyrygentem Miejskiej Orkiestry Symfonicznej, stając się też propagatorem muzyki współczesnej (wykonywał dzieła Maurice’a Ravela, Alberta Roussela, Florenta Schmitta, Igora Strawińskiego, Tadeusza Zygfryda Kasserna, Apolinarego Szeluty, Tadeusza Szeligowskiego). Cieszył się ogromną popularnością jako organista. Improwizatorskie umiejętności prezentował nie tylko podczas koncertów, ale również nabożeństw mszalnych, a jego recitale transmitowała Rozgłośnia Polskiego Radia. Muzyka organowa w twórczości Nowowiejskiego zajmowała i zajmuje ważne i szczególne miejsce.

Prowadził wiele poznańskich chórów i działał w Wielkopolskim Związku Kół Śpiewackich. W 1920 r. zorganizował prawie pięćsetosobowy Chór Narodowy, od 1922 r. był kierownikiem artystycznym chóru męskiego Echo, prowadził Chór Nauczycielski. Z zespołami tymi uczestniczył w wielu uroczystościach lokalnych i ogólnopolskich, prezentując bogaty, różnorodny repertuar. Był ponadto członkiem komisji artystycznych konkursów i festiwali. Znalazło to swoje odbicie w twórczości chóralnej – w tym okresie skomponował ogromną liczbę utworów dla potrzeb ruchu chóralnego, szukając inspiracji m.in. w folklorze. Powstawały również pieśni patriotyczne, odwołujące się do polskiej historii, oraz hymny poświęcone poszczególnym regionom naszego kraju. Obecne w muzyce Nowowiejskiego pieśni inspirowane muzyką ludową – zwłaszcza warmińskie i kaszubskie – ukazują korzenie, z jakich wyrasta artysta.

Kompozytor był wierzącym i praktykującym katolikiem, należał do Sodalicji Mariańskiej i Trzeciego Zakonu św. Franciszka, zaś muzykę wypływającą z przeżyć religijnych uczynił istotnym nurtem swej twórczości. Pisał zarówno dzieła bezpośrednio związane z liturgią, w tym dziewięć cykli mszalnych w języku łacińskim i polskim, jak i motety, psalmy, hymny kościelne, kolędy, pieśni religijne – wykonywane nie tylko podczas nabożeństw, ale także w salach koncertowych. Za zasługi na tym polu otrzymał od papieża Piusa XI tytuł Szambelana Papieskiego (Cameriere d’Onore di Spada e Cappa).

Lata poznańskie należały do najbardziej twórczych w jego życiu. W okresie międzywojennym skomponował wielkie dzieła przeznaczone na scenę operową i estradę. „Legenda Bałtyku”, opera stworzona do libretta Walerii ­Szalay-Groele opartego na legendzie o zatopionym u brzegów wyspy Uznam mieście Wineta, krótko po prapremierze w 1924 r. zyskała status opery narodowej i tylko w tym jednym sezonie wystawiono ją ponad 50 razy. W tym samym czasie powstały także balety: „Malowanki ludowe” i „Tatry” oraz szkice dwóch innych oper. Z tego okresu pochodzą również śpiewniki szkolne o tematyce regionalno-patriotycznej, wiele utworów na chór z orkiestrą, a wśród nich „Ojczyzna” ze słowami Jana Kochanowskiego.

Spod pióra Nowowiejskiego wyszło wiele utworów na orkiestrę i instrumenty solowe z towarzyszeniem orkiestry, cykl pieśni na sopran z fortepianem „Róże dla Safo”, II i III Symfonia [bliżej przedstawia je na sąsiednich stronach Marcin Gmys – red.], a twórczość z zakresu muzyki religijnej stawia artystę wśród czołowych polskich kompozytorów muzyki sakralnej jego czasów.

Pracując w kraju, związany był jednocześnie z wiodącymi ośrodkami kulturalnymi Europy. Lata 1929-39 to dla twórcy „Quo vadis” okres nieustannych podróży. Jego dni wypełniała praca kompozytorska w domowym zaciszu, a pozostały czas całkowicie poświęcony był artystycznym wojażom. Koncertował m.in. w Londynie, Paryżu, Pradze, Rzymie.

Siedem słów

Ów szczęśliwy, dwudziestoletni okres stabilizacji w życiu powszechnie szanowanego mistrza brutalnie przerwał wybuch II wojny światowej. Wkroczenie wojsk niemieckich do miasta zmusiło Nowowiejskiego do wyjazdu do Krakowa, który przez pięć lat stał się dla niego i jego najbliższych schronieniem. Rok 1941 przyniósł poważne problemy zdrowotne. Nagromadzone przeżycia, wzmocnione poczuciem izolacji, nie zniszczyły twórczej energii kompozytora. W Krakowie powstały m.in. IV Symfonia op. 58, nazwana „Symfonią pokoju”, na orkiestrę, chór mieszany, recytatora i solistów, Koncert na fortepian i orkiestrę symfoniczną op. 60 oraz organowy poemat „Siedem słów Chrystusa” („In Paradisum”) op. 61.

W sierpniu 1945 r. kompozytor wraz z rodziną opuścił Kraków i powrócił do swego domu w Poznaniu. Pełen nadziei, pomimo choroby znów podjął zabiegi, a nawet walkę o obecność swoich dzieł na polskich scenach, zwłaszcza tych, które powstały w ostatnich latach.

Do ostatnich chwil czynny i twórczy, zmarł w swoim domu w nocy z 17 na 18 stycznia 1946 r. Jego pogrzeb stał się wielką narodową manifestacją. Pochowano go w Krypcie Zasłużonych Wielkopolan na Wzgórzu św. Wojciecha. ©

Autorka jest adiunktem w Akademii Muzycznej w Poznaniu, archiwistką. Bada i propaguje życie oraz twórczość Feliksa Nowowiejskiego. Opublikowała najnowszą biografię kompozytora, pt. „Feliks Nowowiejski” (Poznań 2016).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2017