Polska bez sądu

Tak zwane reformy sądownictwa przyniosły ogrom szkód i żadnej widocznej korzyści. A będzie jeszcze gorzej.

02.07.2018

Czyta się kilka minut

Protest przed Sądem Okręgowym w Gdańsku przeciw upolitycznianiu wymiaru sprawiedliwości, czerwiec 2018 r. / Fot. Karolina Misztal / REPORTER /
Protest przed Sądem Okręgowym w Gdańsku przeciw upolitycznianiu wymiaru sprawiedliwości, czerwiec 2018 r. / Fot. Karolina Misztal / REPORTER /

Autorytaryzm w historii zawsze zaczynał się od usunięcia niewygodnych sędziów. U nas też tak będzie: z wejściem w życie nowych przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym (zaczynają obowiązywać 3 lipca) prawie 40 proc. jego sędziów będzie musiało odejść ze swoich stanowisk, wbrew ich jasno wyrażonej woli. Działanie takie jest powszechnie uznawane za naruszenie niezależności sądownictwa i prawa do sprawiedliwego procesu. Komitet Praw Człowieka ONZ stwierdza, że obniżenie wieku emerytalnego sędziów z efektem wstecznym narusza niezależność sędziów, ponieważ jest równoznaczne z pozbawieniem ich urzędu i wypchnięciem tylnymi drzwiami.

Warto to podkreślić: rząd twierdzi, że Konstytucja daje parlamentowi możliwość ustalenia wieku emerytalnego sędziów. To prawda. Ale ta sama Konstytucja nie pozwala tego robić w sposób, który jest zmianą zasad gry w trakcie jej trwania. Nowy wiek emerytalny politycy PiS mogą sobie dowolnie wprowadzić w odniesieniu do kilkudziesięciu nowych sędziów, których zależna od nich Krajowa Rada Sądownictwa powoła do Sądu Najwyższego. To powołanie samo jest zresztą atakiem na sądownictwo – przypomina znaną z historii próbę prezydenta Roosevelta „napakowania” Sądu Najwyższego nowymi sędziami, żeby stanowili przeciwwagę dla tych, z których decyzjami się nie zgadzał. ­Roosevelt nie przeprowadził tego niecnego planu. PiS i prezydent Andrzej Duda nie mają w tym zakresie żadnych oporów. Dzięki temu uzyskają wpływ na postępowania dyscyplinarne wobec wszystkich polskich sędziów oraz na ocenę legalności wszystkich polskich wyborów.


Czytaj także: Marcin Matczak: Wojna sprawiedliwa


Pisząc ten tekst, nie wiem, jak potoczą się kluczowe wydarzenia 3 i 4 lipca. Czy będą dramatyczne, czy spokojne? Czy cofną się sędziowie, czy politycy? Czy zdarzenia te będą końcem oporu, czy początkiem rewolucji? Wiem jedno: tzw. reformy sądownictwa przyniosły ogrom szkód i żadnej widocznej korzyści. Zniszczyły wizerunek Polski za granicą, zdegradowały nas jako członka Unii Europejskiej, ściągnęły na nas krytykę organizacji odpowiedzialnych za ochronę praw człowieka: Rady Europy i ONZ; krytykę, która dotąd była kierowana wobec państw takich jak Białoruś czy Rosja.

Co pojawia się po stronie pozytywów? Nowi ławnicy w SN, którzy według swoich własnych słów uczyli się różnic między dobrem a złem od trzylatków? Opóźnienie w ekstradycji podejrzanych z zagranicy, które będzie zapewne efektem orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości w tzw. sprawie irlandzkiej? Wszystko wskazuje na to, że nowy Sąd Najwyższy pójdzie w ślady „zreformowanego” Trybunału Konstytucyjnego. Ten ostatni pracuje obecnie niemal o połowę wolniej niż przed reformami i nie tylko nie przeszkadza w demontażu państwa prawa, ale aktywnie w nim pomaga. Sąd Najwyższy, zalany skargami nadzwyczajnymi oraz obowiązkiem rozpatrywania niemal każdej sprawy do niego kierowanej w efekcie likwidacji tzw. przedsądu, jest na tej samej drodze. A będzie musiał pracować bez swoich najbardziej doświadczonych sędziów.

Fiasko tzw. reform sądownictwa wynika z faktu, że niszczenie niezależnych sądów jest zawsze niszczeniem państwa. To, że unijny komisarz Frans Timmermans rozumie to lepiej od polskich polityków, nie napawa optymizmem. Jeżeli sami nie zrozumiemy powagi sytuacji, biernie oczekując na zewnętrzną pomoc, będzie to oznaczać, że nie dojrzeliśmy do demokracji i praworządnego państwa.

Autor jest prawnikiem, profesorem UW.

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Prawnik, profesor Uniwersytetu Warszawskiego i praktykujący radca prawny. Zajmuje się filozofią prawa i teorią interpretacji, a także prawem administracyjnym i konstytucyjnym. Prowadzi blog UR (marcinmatczak.pl), jest autorem książki „Summa iniuria. O błędzie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2018