Podsłuchiwanie natury

Henryk Mikołaj Górecki nie lubi tłumów ani splendoru. Bardzo rzadko pojawia się publicznie, nie udziela wywiadów, nie zabiera głosu w toczących się dyskusjach czy sporach. No, może z wyjątkiem podpisania otwartego listu-protestu po felietonie Andrzeja Chłopeckiego o Pendereckim.

13.04.2003

Czyta się kilka minut

Pamiętam spotkanie z kompozytorem w krakowskiej PWST przed trzema laty. Górecki zgodził się na nie, by dowiedzieć się czegoś od studentów, młodych ludzi teatru. Chciał, żeby to oni opowiedzieli mu o świe-cie, który go fascynował i fascynuje, a z którym nie miał zbyt częstego kontaktu (napisał jedynie muzykę do spektakli Jerzego Jarockiego - „Wieży samotności” Roberta Ardreya i „Papierowej laleczki” Artura Millera z 1959 i 1960 roku). Pamiętam też wakacje spędzane przed prawie dziesięciu laty w podzakopiańskim Zębie. Kiedy wracaliśmy popołudniami z górskich wypraw, mijaliśmy dom i ogród kompozytora, w którym ten ciągle coś porządkował i pielił, czegoś doglądał. Sam na sam z przyrodą, roślinnością i naturą.

Górska izolacja

6 grudnia kompozytor skończy siedemdziesiąt lat. Wtedy też w Katowicach planowany jest koncertowy „maraton”: przez cały dzień będziemy mogli słuchać muzyki Jubilata. „Górecki kryje się w cieniu, przywiązany do swej splendid isolation” - pisała niedawno na łamach „Polityki” (w artykule o „Ich trzech”, czyli Góreckim, Kilarze i Pendereckim) Dorota Szwarcman.

Ale Górecki nie przestaje pisać. 23 października ubiegłego roku w madryckiej sali Auditorio Nacional, podczas koncertu galowego - centralnego punktu obchodzonego w Hiszpanii Roku Polskiego - odbyło się światowe prawykonanie „Quasi una fan-tasia” na wielką orkiestrę smyczkową. Dzieło, napisane specjalnie na tę okazję, wykonała Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia z Katowic pod dyrekcją Gabriela Chmury (w drugiej części zabrzmiała najsłynniejsza kompozycja Góreckiego - „Symfonia pieśni żałosnych”). W 2000 roku powstała „Kantata o Św. Wojciechu”, wykonana 21 czerwca 2000 roku w Hanowerze podczas EXPO, oraz „Pieśń Pochwalna. Lobgesang”, napisana na odbywające się w Moguncji uroczystości Gutenbergowskie. A w listopadzie i grudniu 1999 roku - „Pieśni kurpiowskie”, których prawykonanie odbyło się teraz, 30 marca 2003 r., podczas koncertu w Warszawie.

Marcowe spotkanie w radiowym Studiu S1 miało jeszcze dwa inne powody. Pierwszym była inauguracja jubileuszowego roku kompozytora; drugim - wręczenie mu Nagrody Muzycznej Polskiego Radia. Nagroda przyznawana jest od 1995 roku, jej dotychczasowymi laureatami byli: Wielka Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, Jan Krenz (1996), Andrzej Hiolski (1999) oraz Michał Bristiger (2001). Góreckiego wyróżniono za „wybitne osiągnięcia o szczególnym znaczeniu dla polskiego życia muzycznego w zakresie twórczości, wykonawstwa i inicjatyw kulturotwórczych związanych z działalnością Polskiego Radia”.

Pieśni kurpiowskie

Grzegorz Michalski w programie koncertu przypomniał sformułowaną przez zagraniczną krytykę opinię, wedle której Henryk Mikołaj Górecki jest najbardziej polskim zewszystkich żyjących kompozytorów współczesnych. „Związek ze specyficzną polską tradycją muzyczną - pisze dalej Michalski - choć czytelny, nie jest oczywisty. Na pierwszy plan wysuwają się: silny emocjonalizm, często związany z kontemplacją treści religijnych, koncentracja środków świadomie selekcjonowanych, niekiedy wręcz redukowanych do minimum, czytelna, zdyscyplinowana forma, szeroki epicki gest (...). Obraz ten byłby jednak bardzo niepełny bez przywołania obecnego nieprzerwanie zainteresowania artysty polską sztuką ludową i twórczością pieśniarską”.

W 1979 roku Górecki napisał cykl „Szeroka woda” na chór mieszany a capella, w 1981 roku „Wieczór ciemny się uniża” oraz „Wisło moja, Wisło szara” - wszystkie do tekstów i melodii tradycyjnych zaczerpniętych ze zbiorów Jadwigi Gorzechowskiej i Marii Kaczurbiny („Szeroka woda” oraz „Jak to dawniej na Kurpiach bywało”). W 1984 roku powstały natomiast „Ach, mój wianku lawendowy” oraz „Idzie chmura, pada deszcz”, do tekstów i melodii ze zbiorów Oskara Kolberga. Podobno dziesięć lat temu Górecki zwrócił się z prośbą o udostępnienie mu z radiowych archiwów nagrań ludowej śpiewaczki z Kurpiów, Walerii Zarnochowej, które usłyszał kiedyś w „Dwójce”.

Nie jedyne to opracowania melodii kurpiowskich w polskiej muzyce XX wieku. Pierwszy był Karol Szymanowski ze wspaniałym cyklem sześciu chóralnych „Pieśni kurpiowskich” (1928-31), również wykonanych podczas warszawskiego koncertu. Następne były pieśni Romana Maciejewskiego (1932) - niezwykle barwne i bogate, z rozbudowanymi elementami onomatopeicznymi i harmonicznymi; dalej Kazimierz Sikorski (1947), Romuald Twardowski (1980) oraz Stanisław Moryto (1997). Twardowski buduje nastrój jakby ciemnej mgielnej nocy; Moryto natomiast, wykorzystując jedynie żeńskie głosy, tworzy niesłychanie delikatną przestrzeń, kusząc dziwną harmonią (przecinaną chwilami kąśliwymi dysonansami) i świetlistą barwą wysokich głosów.

Puszcza i góry

Cykl Góreckiego „Hej, z góry, z góry! kóniku bóry” (Pięć pieśni kurpiowskich na chór mieszany a capella) przede wszystkim
wzrusza prostotą. Przy pierwszym spotkaniu wydaje się, jakby kompozytor wrócił znów z wyżyn muzycznego Parnasu (choćby „Scontri”, „Refren”, „Koncert klawesynowy”, kwartety smyczkowe) do szkolnych niemal wprawek - pisanych konsonansowymi współbrzmieniami, nieruchomych jak tafla górskiego jeziora (może prócz ostatniej, niepokojącej „Wysła burzycka, bandzie dysc”). Ta muzyka prowadzi się sama, płynnie niemal, w szerokim planie i subtelnych niuansach dynamicznych. Jej oddech jest głęboki, miarowy i czysty. Wydaje się też, jakby puszczański krajobraz Kurpiów otoczył Górecki przestrzenią gór.

Dlaczego kompozytor z tak bogatego przecież świata dźwięków, współbrzmień i harmonii wybiera tak niewiele elementów - najprostszych, pierwotnych niemal? Sztuka polega czasem na redukcji i oczyszczaniu pola ze składników zbędnych. Pozostaje tylko to, co najważniejsze. Trudno nie wierzyć Henrykowi Mikołajowi Góreckiemu, że właśnie te - wybrane - elementy są dla niego najistotniejsze; w jego muzycznej wypowiedzi wyczuwa się bowiem niesłychaną szczerość. Nie wiem, czy do „Pieśni kurpiowskich” jeszcze wrócę, ale te kilkanaście minut muzyki, także dzięki Chórowi Polskiego Radia, sprawiło mi niekłamaną przyjemność.

*

Muzyka ludowa to „żywego natchnienia wiecznie bijące źródełko” (Karol Szymanowski); źródło, które zdaje się jeszcze tryskać inną wodą niż ta „brathangolcowa”.

Podczas bisu kompozytor wspólnie z dyrygentem Włodzimierzem Siedlikiem poprowadził jedną z pieśni (barwną „Z Torunia ja parobecek”). Dreptał w miejscu, trochę jakby zdziwiony; zwykle zdaje się podsłuchiwać przyrodę („studiując muzykę Góreckiego możemy spodziewać się spotkania z wyrażoną dźwiękami naturą” - pisze Michalski), tutaj wsłuchiwał się w ludzkie artystyczne twory. Wsiadając do metra pomyślałem, że wracam z innego świata - ulotnego, niemal nieistniejącego. Ulice Warszawy (a dalej Berlina, Madrytu, Nowego Jorku czy Tokio) wymierzają odmienny puls, ale w podhalańskim Zębie czas płynie właśnie tak - wolno, spokojnie, bezpiecznie. Nie dajmy się zwariować...

KAROL SZYMANOWSKI „SZEŚĆ PIEŚNI KURPIOWSKICH”; HENRYK MIKOŁAJ GÓRECKI „SZEROKA WODA” op. 39, „WISŁO MOJA, WISŁO SZARA” op. 46, „PIEŚNI KURPIOWSKIE” op. 75 (prawykonanie). Chór Polskiego Radia, Włodzimierz Siedlik (dyrygent). Sala Koncertowa Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego w Warszawie, 30 marca 2003.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2003