Podróż do kresu

Oto książka o Afryce: krainie, która jest tak wielka i nieodgadniona, że aż bywa obojętna wobec tych, którzy ją nawiedzają.

27.10.2014

Czyta się kilka minut

Na Mlandżi, fotografia Johna Karola /
Na Mlandżi, fotografia Johna Karola /

Próżno szukać o nim jakichkolwiek informacji w polskim internecie. Laurens van der Post tutaj nie istnieje. Podobnie jak i jego dzieło. Żadnych linków do stron czy blogów z omówieniami książek, których był autorem, żadnych z nich cytatów, choćby i samych tytułów; nigdzie, nic. Nie powołują się na van der Posta nasi rodzimi podróżnicy i reporterzy – jak powołują się przecież na wojaże, doświadczenia i pisarski dorobek Chatwina, Thubrona, Nootebooma, Theroux, Bouviera lub Terzaniego. Pomimo tego, że napisał w końcu niemało, w sumie to kilkanaście rzeczy prozatorskich, wspomnieniowych i tych, które są literacko-dokumentarną relacją z jego rozlicznych ekskursji po Afryce i Azji, to dla polskich czytelników – a przynajmniej: dla przytłaczającej większości polskich czytelników – pozostaje wciąż enigmą, nieobecnym.


Genialny blagier

Wydana dopiero co „Wyprawa w głąb interioru” nie tyle spowoduje, że owa terra incognita stanie się raptem krainą oswojoną i znaną, co raczej skutecznie zachęci do zgłębiania tego szczególnego rodzaju pisania o dalekich stronach, innych kulturach.

Tłumaczką „Wyprawy w głąb interioru” jest Dorota Kozińska. Pokusiła się ona także o opatrzenie książki van der Posta zwięzłym, esencjonalnym wstępem. Dzięki temu znakomicie napisanemu wprowadzeniu możemy dowiedzieć się, z jak barwną, wielowymiarową i kontrowersyjną osobą mamy w tym przypadku do czynienia.

Van der Post nie był z pewnością tuzinkowym człowiekiem – nie był skromnym, zahukanym obieżyświatem, który podąża od tematu do tematu, nie licząc na zbyt wiele. Czerpał z życia, brylował. Obracał się w kręgach najpierwszej brytyjskiej socjety, przyjaźnił z rodziną królewską, był ojcem chrzestnym samego księcia Williama. W 1947 r. został komandorem Orderu Imperium Brytyjskiego, w 1981 r. – otrzymał szlachectwo.

Nim jednak do tego wszystkiego doszło, odbył naprawdę długą drogę, której początek wyznacza data 13 grudnia roku 1906. Tego dnia Laurens van der Post przyszedł na świat w miasteczku Philippolis w Kolonii Rzeki Oranje (dziś – Republika Południowej Afryki). Debiutował jako pisarz powieścią „In a Province” w burzliwej połowie lat 30. XX w. Później służył z oddaniem w Armii Brytyjskiej – Abisynia i Daleki Wschód. W trakcie walk na Jawie został wzięty do niewoli przez Japończyków i spędził trzy lata w obozie jenieckim. Po zakończeniu II wojny światowej eksplorował niezbadane rejony Afryki w ramach misji rządowych, tworzył, zawzięcie podróżował, kręcił filmy, działał, nauczał i bywał pośród wpływowych i możnych. Zmarł trzy dni po swoich 90. urodzinach.

Kozińska pisze jednak otwarcie i o bardziej ponurym obliczu autora „Wyprawy w głąb interioru”, którego postawa, powiedzmy, moralno-ludzka, mogła często pozostawiać wiele do życzenia. Otóż wiele spośród tego, co mówił o sobie i kolejach swojego losy, należy wziąć nie tylko w cudzysłów, ale wręcz uznać za chytrą, obliczoną na efekt blagę. Nie dość na tym – metoda ta przeniknęła i do jego książek. Nie powinno ich się zatem traktować jako niepodważalnych świadectw, ale widzieć w nich w pierwszym rzędzie literaturę, stop fikcji i faktów: „Van der Post fałszował własną biografię i mistyfikował większość zdarzeń przedstawionych w swoich tekstach. (...) był postacią co najmniej dwuznaczną. Niewykluczone, że nie powinien rościć sobie prawa do miana bohatera wojennego, bo w świetle relacji świadków jego wspomnienia z obozu jenieckiego na Jawie są niezbyt wiarygodne. Okrył się złą sławą niepoprawnego kobieciarza, być może nawet pedofila. Zaniedbywał własne dzieci. Rzekomy zwolennik ruchu przeciwko apartheidowi, z całej duszy nienawidził Nelsona Mandeli. Wbrew temu, co pisze, pochodził z rodziny o stosunkowo niewielkich zasługach i niskim statusie społecznym. Nie odebrał systematycznego wykształcenia. Wiele przesłanek wskazuje, że opowieść o jego przyjaźni z Carlem Gustavem Jungiem też jest wyssana z palca”.


Afryka w nas

„Wyprawa w głąb interioru” to w zamierzeniu opis (przetykany reminiscencjami wojennymi) dwóch ekspedycji, w których van der Post brał udział w roku 1949 z ramienia Korporacji Rozwoju Kolonialnego zainteresowanej pozyskaniem (w obliczu powojennego kryzysu żywnościowego) nowych, rozległych obszarów pod wypas bydła. Wyprawiał się na płaskowyż Nyika i do masywu górskiego Mlandżi. Oba te miejsca – nie dość wówczas zbadane i oddane precyzyjnie na mapach – znajdują się obecnie na terytorium Malawi. Lecz zanim van der Post uraczy czytelnika wrażeniami ze swoich odkryć i trudów, które owe odkrycia poprzedzały, to zdecyduje się najpierw na dość rozbudowaną introdukcję, w której przedstawi dzieje swojej rodziny i wypadki na trasie Anglia–Niasa. Dopiero więc po zapoznaniu się z mrożącymi krew w żyłach historiami familijnymi – przodkowie van der Posta ze strony matki byli afrykanerskimi pionierami, których życie naznaczyły dramatyczne ucieczki, walki z bronią w ręku, ciężka praca na farmie i rozliczne niebezpieczeństwa – i po odbyciu wraz z narratorem długiej podróży samolotem, a dokładniej: samolotami, przychodzi kolej na opowieść główną, właściwą. Van der Post zjawia się w końcu w punkcie startu i rusza, by wypełnić swoją misję, swoje przeznaczenie.

Afryka, którą van der Post przemierza i – co tu najistotniejsze – opisuje, różni się dalece od tych wszystkich prostych wyobrażeń i reprodukowanych po wielokroć obrazków, klisz, którymi zazwyczaj usiłuje się oddać jej piękno, ogrom i grozę. Afryka van der Posta to zatem nie bujny ogród zoologiczny, w którym mieszkają dziwy i stwory, nie arena bohaterskich wyczynów, pomyślnych łowów, niezwykłych przygód, nie kram z trofeami czy idylliczny zakątek, gdzie podziwiać można urokliwe zachody słońca i refleksyjną zwierzynę u wodopoju. To bezkres; przestrzeń będąca wydarzeniem, przeżyciem omal religijnym. To kontynent nieodwracalnie już naznaczony piętnem białego człowieka – wyzyskiem, nietolerancją, brutalnością i mordem. Ale van der Post nie skorzysta z łatwej okazji i nie zostanie piewcą mrocznego, skrwawionego lądu. Wręcz przeciwnie! Zdobędzie się bowiem oto na tezę przewrotną, cokolwiek nawet obrazoburczą.

Pisze: „Wiele słyszymy o katastrofalnym oddziaływaniu kultury europejskiej na ludność tubylczą Afryki, ale jak dotąd nikt się nie zastanowił nad zależnością odwrotną: nad wzajemną grą sił w tej potężnej konfrontacji, w której uczestniczy tłum czarnych, pierwotnych ludzi, żyjących w takiej bliskości z garstką białych. Te wszystkie godne podziwu antropolożki, które rok w rok z niespożytym zapałem badają wzory plemienne, obyczaje seksualne i sznurkowe zabawy pierwotnych mieszkańców Afryki oraz wpływ Europejczyków na ich kulturę, mogłyby z równym pożytkiem i być może większą dokładnością oszacować wpływ Afrykanów na wzorce naszych zachowań. Bo ten mechanizm z pewnością działa w obie strony. Część z nas, którzy urodziliśmy się i wychowali w Afryce, jest tego w pełni świadoma”.

W kontekście tych słów van der Posta można pokusić się o parafrazę Nietzschego: jeśli wejrzysz w głąb Afryki, to i Afryka wejrzy w głąb ciebie. Jak również dostrzec w nich kontynuację i rozwinięcie pewnych myśli Josepha Conrada, które zawarł on w „Jądrze ciemności”. Conrad w swoim opowiadaniu pisał właśnie o spustoszeniu, jakie czyni Afryka w duszach i psychice tych, którzy nie dość, że postanowili w niej żyć, to na dodatek pragnęli rzucić jej wyzwanie, okiełznać ją, posiąść.


Zapatrzenie

Siła i oryginalność tej książki biorą się ze stylu, którym została napisana. Biorą się też z obrania przez van der Posta perspektywy nie zdobywcy i pyszałka, ale wrażliwego świadka, zaangażowanego emocjonalnie i moralnie uczestnika relacjonowanych wydarzeń, kogoś, kto jest w Afryce zakochany, lecz miłość ta nie oznacza wcale zaślepienia, wznoszenia bezkrytycznych hymnów.

Van der Post, jak przystało na rasowego pisarza, zręcznie łączy wyrafinowaną technikę pisarską z czujnym okiem i żwawą wyobraźnią. Stąd u niego ta noc, która chrzęści i trzęsie się od nadmiaru gwiazd, ścieżka pogrążona w górskiej mgle, która może raptem poderwać się jak krokodyl, mruczący niczym kociak dżip, roztropny dujker o niewinnym, niedowierzającym spojrzeniu, stąd wspaniała scena pojedynku orła z myszołowem i „pył, który wzniósł się w popołudniowe niebo niczym rój złotych pszczół”. Stąd ten niezrównany fragment, gdy talent van der Posta – wydaje się – osiąga najwyższą intensywność: „Codziennie oglądaliśmy ten ciepły, elektryzujący błysk sunącej w oddali zwierzyny – heraldycznej zebry, antylopy końskiej o rogach jak miecze Saracenów, oreasa o rdzawopurpurowej sierści i olśniewająco białych, skąpanych w rosie skarpetkach. Co świt, nawet gdy nie było ich widać, czuliśmy obecność potężnych brązowych lampartów z łbami o asyryjskim profilu, siedzących na skraju tych leśnych druidzkich kręgów, wygrzewających się w słońcu i suszących zmoczone ranną wilgocią wąsy. Co wieczór patrzyliśmy, jak olbrzymie afrykańskie słońce zachodzi gdzieś hen nad Rodezją, zostawiając po sobie światło stojące na horyzoncie niczym archanioł z szeroko rozpostartymi skrzydłami, pod które garnął się cały świat”.

Książka van der Posta to książka o Afryce, ziemi kontrastów, niebywałej hojności i uroku. To również rzecz o Afryce, która broni do siebie dostępu i odbiera – zdrowie, nadzieję, życie. „Wyprawa w głąb interioru” jest opowieścią o żmudnym, niełatwym procesie nabywania doświadczenia.


Laurens van der Post „Wyprawa w głąb interioru”, przełożyła Dorota Kozińska, W.A.B. 2014

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2014