Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ciała Jána i Martiny znaleziono w ich domu, zostali zastrzeleni w sposób, który wyglądał na egzekucję. Kuciak był dziennikarzem śledczym, pisał o korupcji dla portalu Aktuality.sk, od pewnego czasu otrzymywał pogróżki. W swoim ostatnim – nieukończonym – tekście pisał o powiązaniach działającej na wschodzie Słowacji włoskiej mafii z osobami zbliżonymi do słowackich kręgów rządowych.
W kilkudziesięciu miastach – na Słowacji, ale również za granicą – zorganizowano spotkania i marsze upamiętniające Jána Kuciaka i Martinę Kušnírovą. W Bratysławie na ulicę wyszło ponad 20 tys. ludzi, był wśród nich bardzo szanowany przez obywateli prezydent Andrej Kiska. Akcje upamiętniające ofiary miały być apolityczne, ale wielu uczestników domagało się dymisji rządu.
Premier Robert Fico a także minister spraw wewnętrznych Robert Kaliňák obarczani są odpowiedzialnością za atmosferę przyzwolenia dla niejasnych biznesowych powiązań, a także za wielokrotne obrażanie dziennikarzy i podważanie ich uczciwości.
Teraz, po śmierci Kuciaka, Fico obiecuje energiczne śledztwo i milion euro nagrody za informacje mogące pomóc w schwytaniu zabójcy. Wydaje się jednak, że to Słowakom już nie wystarczy. Frustracja i rozczarowanie politykami wzbierały w nich od lat, a teraz poczuli, jakby ich kraj stawał się państwem mafijnym.
4 marca wieczorem prezydent Kiska zadeklarował w orędziu, że będzie zachęcał partie do wcześniejszych wyborów lub utworzenia nowego rządu. Choć istnieje ryzyko, że w przedterminowych wyborach społeczne niezadowolenie mogą wykorzystać partie skrajne i antysystemowe, to jednak utrzymanie status quo wydaje się niemożliwe.