Po katastrofie

Kazimierz Wyka: ŻYCIE NA NIBY - "Tacytem krzeszowickiego powiatu" nazwał Wykę Andrzej Kijowski, recenzując w 1957 roku pierwsze wydanie tej książki. Świetny znawca literatury dawnej i współczesnej okazał się przenikliwym analitykiem okupacyjnej codzienności, historiografem, który obserwacje poczynione w mikroskali przekształca w instrument pozwalający odsłonić i opisać toczący się proces historyczny

23.03.2010

Czyta się kilka minut

Główny nurt twórczości Wyki wyznaczają monografie, jak "Modernizm polski" czy "Pan Tadeusz", oraz zbiory studiów krytycznych, jak "Pogranicze powieści" i "Rzecz wyobraźni". "Życie na niby", choć poza tym nurtem, należy do najważniejszych jego dzieł. Nie wznawiane od ćwierćwiecza, ukazuje się w setną rocznicę urodzin autora, która minęła 19 marca, obchodzona uroczyście przez Uniwersytet Jagielloński, macierzystą uczelnię profesora.

Edycja obecna różni się od wydania pierwszego, zresztą historia "Życia na niby" to temat osobny. Szkice składające się na książkę pisane były w latach II wojny, od 1942 roku, i tuż po jej zakończeniu, całość ukazała się dopiero po Październiku ’56. Drugie wydanie poszerzono o dwa ważne, również podczas wojny powstałe szkice: "Goebbels, Hitler i Kato" (o mechanizmach propagandy, nie tylko nazistowskiej) i "O porządkach historycznych". Do kolejnego wznowienia, w 1984 roku, dołączono wydobyty z papierów pośmiertnych autora - Kazimierz Wyka zmarł w styczniu 1975 - "Pamiętnik po klęsce". Obszerny, choć nieukończony esej z przełomu lat 1939/1940 został jednak pocięty przez peerelowską cenzurę; teraz poznajemy go w kształcie nieokaleczonym. Pomiędzy "Pamiętnikiem..." a "Życiem..." umieszczono szkic "Pesymizm a odbudowa człowieka" z przełomu 1940 i 1941 roku. Miał wejść do tomu przygotowywanego dla wydawnictwa "Wisła", które w podziemiu założył Zbigniew Mitzner; odnaleziony w papierach ojca przez Piotra Mitznera, pierwodruku doczekał się w 2000 roku. I na koniec inne znalezisko sprzed lat: "Potęga ciemnoty potwierdzona", artykuł z września 1945, z tygodnika "Odrodzenie", komentujący pogrom Żydów na krakowskim Kazimierzu.

Teksty te wzajemnie się dopełniają, pokazując, jak wielkim wstrząsem była klęska wrześniowa (a potem klęska Powstania Warszawskiego) dla Wyki i całego pokolenia ludzi, którzy dorastali w II Rzeczypospolitej. "Jak to się mogło stać? Jak się mogło stać, że w przeciągu kilkunastu dni rozpadło się państwo niepoślednie, obfite w obszar i mieszkańców" - pyta autor na początku "Pamiętnika...". Nie chodzi jednak tylko o rozliczenie z Polską przedwrześniową - katastrofa staje się wyzwaniem w wymiarze znacznie szerszym. Domaga się przepracowania poglądów zarówno na postawę własnego narodu, jak i na całą kulturę europejską. To rzeczywiście "Polski rachunek sumienia", jak zatytułował swoje posłowie Adam Michnik, rachunek pełen emocji i goryczy, a zarazem intelektualnej precyzji.

Wiele w tym zbiorze fragmentów uderzających ostrością widzenia, do których warto sięgnąć zwłaszcza dziś, gdy odżywają rozmaite stereotypy, a czas okupacji przedstawiany bywa jako gra wojenna, w której nasi zwyciężają. U Wyki mamy z jednej strony przerażającą planowość niemieckich zbrodni i polityki wobec okupowanego narodu - z drugiej demoralizujące skutki, jakie zawieszenie wszelkich praw wywołuje wśród Polaków. Genialny esej o "Gospodarce wyłączonej" opisuje przecież mechanizmy, które funkcjonowały nie tylko pod rządami niemieckimi, a ich późne refleksy obserwujemy jeszcze i dzisiaj.

W "Życiu na niby", wydanym pod peerelowską cenzurą, nie ma, jak zauważa Michnik, Stalina i 17 września, Katynia i deportacji Polaków. W "Pamiętniku...", którego autor nie próbował po wojnie drukować, czytamy jednak: "Staliśmy się królikiem doświadczalnym dla dwojga zwycięzców i świat na skórze naszej odczytać winien, jak wyglądać by musiało ich panowanie i zwycięstwo zupełne". Wyka nie robił sobie złudzeń - po wojnie uznał jednak, że trzeba próbować kompromisu, że w nowym ustroju mimo wszystko da się coś zrobić. Jemu - naprawdę się udało. I to bardzo wiele. (Wydawnictwo Universitas, Kraków 2010, ss. 386.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2010