Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Uwielu osób pojawia się pełna troski kwestia, czy konieczne jest powszechne praktykowanie tych form pobożności, które na pewnym etapie stają się popularne w modlitwie Kościoła. Pytanie to rozbrzmiewa, gdy ktoś z zatroskaniem wyznaje, że nie potrafi rozwijać nabożeństwa do Bożego Miłosierdzia w tej formie, którą sugerowała Siostra Faustyna. Ktoś inny z tych samych racji czuje dyskomfort, gdyż wielokrotnie próbował przebrnąć przez lekturę "Dzienniczka", by ostatecznie odłożyć go ze zniechęceniem. Tym wszystkim, którzy doświadczając rozterek duchowych oskarżają się o podobne reakcje i odczucia, trzeba przypominać Chrystusowe słowa o wielości mieszkań w domu Ojca.
Dla chrześcijanina niekwestionowalna jest prawda o Bożym Miłosierdziu, natomiast stosunek do treści "Dzienniczka", konkretnych wersji koronek czy prezentacji artystycznych może być różny, zależnie od naszych osobistych predyspozycji. Nie należy czuć się katolikiem drugiej kategorii, jeśli któraś z tych form nie przemawia do naszej psychiki, podobnie jak nie trafiają już do niej znane obrazy z Aniołem Stróżem, które tak bardzo podobały się nam w dzieciństwie. Bywają osoby, które zniechęciły się do rozważania głębokiej prawdy o Miłosiernym Bogu, gdy zetknęły się z jej kiczowatą ekspresją w sztuce. Kościół nie absolutyzuje żadnej ekspresji artystycznej ani żadnego obrazu, choćby przyciągał on szerokie rzesze czcicieli.
Współistnieją ze sobą różnorodne tradycje modlitewne, w których wyraża się całe bogactwo chrześcijaństwa; nie trzeba więc wpadać w przygnębienie, że nie każda z nich okazuje się równie bliska dla naszej psychiki. Trzeba tylko uszanować prawo bliźnich, by wybierali tę postać modlitwy, która ułatwia im żywy kontakt z Bogiem.
W domu naszego Ojca jest mieszkań wiele, zarówno dla tych, którzy cenią ćwiczenia duchowe w stylu św. Ignacego Loyoli, jak i dla zafascynowanych franciszkańską poezją życia czy rygorem trapistów czuwających na nocnej modlitwie. Mądrość Kościoła wyrażała się w akceptacji wielości tych form. Nie należy więc militaryzować domu Ojca wówczas, gdy kochające dziecko pragnie wyrazić całe bogactwo swych uczuć.