Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Badania przeprowadzone przez Anelę Choy i współpracowników u wybrzeży Kalifornii nie pozostawiają złudzeń. W tzw. strefie pelagialnej, na głębokości do tysiąca metrów, która stanowi największy ekosystem na świecie, w każdym metrze sześciennym wody unosi się kilkanaście cząsteczek mikroplastiku (prawdopodobnie pochodzących głównie z jednorazówek i butelek na napoje). Są one pożerane m.in. przez czerwone kraby i ogonice, na których żerują kolejne organizmy – w ten sposób cząsteczki plastiku trafiają do układów pokarmowych mnóstwa zwierząt, także tych, które ostatecznie lądują na naszych stołach. A jak pokazały inne niedawne badania, przeprowadzone przez Kierana D. Coxa i współpracowników, co roku sami zjadamy ok. 40–50 tys. plastikowych mikrocząstek (najmniej ci, którzy piją tylko wodę z kranu) – i drugie tyle wdychamy.
Już teraz prowadzi się eksperymenty z glonami oraz meduzami, które mogłyby pochłaniać i rozkładać plastikowe cząstki w oceanach. Ale trudno powiedzieć, czy zdążymy wdrożyć skuteczne rozwiązania, zanim przyroda zmieni się nieodwracalnie. ©℗